1- Leoś

312 25 67
                                    

❀𖤣𖥧𖡼⊱✿⊰𖡼𖥧𖤣❀

Stan Marsh PoV

Trzymałem wzrok na jednej z moich notatek, zacisnąłem pięści marszcząc oczy. Zerwałem ją i schowałem do kieszeni, rozejrzałem sie po pomieszczeniu - Tak to był mój taki aka dom. Syf na podłodze, pełno butelek po trunku, i ogólnie no co, kiła i mogiła. Spojrzałem na odbicie w wodzie która znajdowała się w wiaderku przy biurku, wyglądałem okropnie. Przetłuszczone i niechlujnie ułożone w wszytskie strony włosy, moje ubrania i peleryna wyciągnięte jak psu z gardła. Westchnąłem głośno i wyszedłem z tej nory aby udać się do pseudo pałacu naszej królowej Księżniczki Kenny, mam nadzieję że ona jakoś pomoże. Od 5 roku życia gdy dziadek mi opowiedział co można mieć za to gdy przekroczy się mury i odkryje ziemię... Znaczy ogólnie chciałem wyruszyc zza mury aby iść po złota figurke która leżała gdzieś za gorami i lasami jak to w bajkach
Istniało Wiele mitów, jeden mówił że jest tam pusto drugi brzmiał tak jakby inni tam żyli i toczyli normalne życie. Oczywiście nie wymieniłem wszystkich, od kiedy dziadek umarł minęły 4 lata. Jeszcze kiedy żył.. próbowaliśmy to razem ale zostałem sam jak palec w dupie i marna pomoc księżniczki która boi sie ryzykować.

Wszedłem jako jeden z głównych jej ryczerzy i klęknąłem na jednym kolanie pochylając się do przodu i wstając

- Droga panno Kenny, zna pani moje działania i to co chce osiągnąć ale nastał dzień w którym muszę podjąć coś czego moge nie przeżyć. Otóż planuję zapytać się Broflovskiego o otworzenie bram za cenną pamiątkę po dziadku. Dziadek zawsze powtarzał i sam o tym wiesz bo go dobrze znałaś, Ciebie nie będę narażać na niebezpieczeństwo. Udam się tam sam ale prośba jest tylko tego abys z mna poszła do samego Geralda. -

Odetchnąłem modląc się w myślach o zgodę, patrzałem na zamyślona księżniczkę która zasiadała tron

- Mhmmm... Stan-kun... wiesz że to niebezpieczne? - Skinałem głową na znak ze rozumiem - a więc chcesz na życie i śmierć iść do samego Geralda prosić o otworzenie bramy?-

- Tak ma'am.-

- Leoś! -

Podszedł do nas blondyn a ogolnie to Leopold Stotch znany też jako Butters. Był on najważniejszym strażnikiem Księżniczki a chcecie znać powód? Zakochała się w nim a ten jak głupi tego nie widzi, za każdym razem gdy stoimy w 3 ta co chwile go podrywa nie ukrywam trochę żenujące to jest będąc singlem. Ukłonił się przed "kobieta" nie wiem czy tak mogę nazwać osobe ktora ma chuja w gaciach ale to teraz nie ważne mówimy jej w damskich zaimkach.

-Tak moja pani?- Podniosła się z miejsca i podeszła najbliżej jak mogła chłopaka tego samego wzrostu, wzięła jego poliki w dłonie i zaczęła rozciągać

- Leooś!~ awhh ty mój słodziakuuu-
Złożyła pocałunek na czole blondyna, widziałem ten rumieniec ale chciało mi się zygac jak to widziałem, obróciłem się tyłem a gdy to zauważyła odkaszlneła i podeszła do mnie

- Stan-kun, Dzięki mnie wejdziesz i się do niego udam. Ciągle jestem zła za rzeczy które dokonał nam i przez niego cierpimy. Leoś pojdzie z nami-

Z usmiechem na twarzy spojrzała na Buttersa, ten też się głupio uśmiechnął - to jutro po południu zbiórka w tym samym miejscu pasuje?-

- tak moja pani- pochyliłem się, moje prośby się spełniły i mam łatwiej aby pogadać z samym królem.

Pokłonem zakończyłem rozmowe i udałem się do wyjścia, wyszłem i zobaczyłem ten widok co zawsze - nie byliśmy jacyś super biedni ale każdy musiał walczyć o swoje a nawet 3 latki. Brudna ulica, fontanna która ledwo co wypuszczała z siebie wode i podeszłe wiekiem panię które próbowały sprzedać chleb. Było mi strasznie szkoda dzieci które robiły brudna robote dla mężczyzn tylko po to aby dostać na chleb. Jako rycerz, miałem troszke drobnych w zapasie i kupywałem niektórym po chlebie albo i skladnikach do ugotowania czego kolwiek, Też mieliśmy "rodzinny bar" w skrócie znajdował się tam duży i to ogromny o 3 metrowy kocioł w którym było gotowane jedzenie dla wszystkich aby nie umrzeć z głodu czasem.

"Kocham cię takiego jakim jesteś" • Style/king jew x MarshwalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz