❀𖤣𖥧𖡼⊱✿⊰𖡼𖥧𖤣❀
3 rozdziały w ciągu dnia powinienem iść dotknąć trawy (chory jestem żal)
Kyle Broflovski PoV
nie mogłem uspokoić oddechu, w rękach trzymałem martwe ciało Stana... dalej nie mogłem w to uwierzyć. Przytuliłem go głaszcząc
— Stan.. nie rób sobie jaj i się obudź proszę..—
— Ale co ja mam zrobić? sam się prosił!!— Zacisnąłem pięści na materiale swojego ubrania, gdy słyszałem ten głos dostawałem szału
— Nie prosił a sam nas ścigałeś!— Craig stanął przedemną w obronie, oddałem ciało Wendy która tak samo ryczała jak ja. Czas użyć kamienia który dostałem od Heather, wymieniłem różdżkę i stanąłem przy Craigu
— Odsuń się.—
— Nie pokonasz go!—
— ODSUŃ SIĘ!— Zamilczał i odszedł, skierowałem różdżkę wprost na tą bestie
— Będziesz bronić swojego chlopaczka? Aww ale wybacz nie mam zamiaru cie krzywdzić, w końcu jesteś kluczem do mojego celu— Zebrałem moc w sobie, wypuściłem powietrze i tak samo atak tak że nie miał szansy uniknąć. Po tym zacząłem podchodzić bliżej do niego
— Umiesz wskrzeszać i leczyć ludzi prawda? Na przykładzie sytuacja z siostrą Heidi— Nakierowałem na niego kij, popatrzał się na mnie obojętnie
— Wiesz że to ciebie będzie kosztowało mnóstwo?— Uśmiechnął się teraz, miałem mu ochotę rozjebać ten ryj
— Niby co?—
— Władze mam sama w sobie... wiem.— Wstał i mnie pociągnął do siebie za kołnierz, mruknąłem próbując znowu nie wybuchnąć
— Będziesz mi służyć aż do usranej śmierci, tak samo będziesz mnie nazywać kochaniem albo słońcem. Zrozumiano? —
Przełknałem głośno ślinę, była to decyzja jak rosyjska ruletka ale miałem plan. Wszystko byleby Stan przeżył, gdy wyzdrowieje wrócą tu później beze mnie.
— Zgoda ale muszę mieć gwarancję że dotrzymasz słowa.— Puścił mnie i zaczął zbliżać się do chłopaka, przygotowałem się w razie czego
— Niech ktoś go podniesie — Craig go podniósł, spojrzałem na resztę. Bebe była roztrzęsiona tak samo jak Butters, Wendy ledwo stała całą rozmazana a kenny jak Kenny próbował pocieszyć. Cartman zaczął rysować okrąg a w nim gwiazdę z czerwonej kredy
— Teraz go połóż na środku — I położył, wszystko obserwowałem obok. Zaczął robić jakieś rytuały jak ja przed matematyką, położył rękę na jego sercu a ono delikatnie zaczęło świecić
— Potrzebuje trochę krwi—
— Ja mu pożycz- — Wyprzedziłem Tweeka i klęknąłem przy martwym ciele, spaślak chwycił moją dłoń i rozciął. Syknalem powstrzymując łzy, nakierowałem ja na jego usta i pozwoliłem aby ją pił... Takie już miały reguły wiedźmy, nie smacznie to wyglądało to mogę przyznać
— Co wy mu robicie?— Klęknęła przy mnie Wendy całą rozstrzesiona — Kyle odezwij się!—
— wskrzeszamy go— Odezwałem się bez emocji, głaskałem go drugą dłonią po policzku
CZYTASZ
"Kocham cię takiego jakim jesteś" • Style/king jew x Marshwalker
FanfictionOKLADKA WYKONANIA MOJEJ PRZYJ :3 South Park został podzielony na dwa terytoria zamknięte - McCormick i Broflovski. Jednak.. Rodzina Marsh'ów od zawsze interesowała się co jest za murem, istniała legenda o wazie która spełniała każde życzenie, South...