24- Schabowy u Liane

119 9 132
                                    

❀𖤣𖥧𖡼⊱✿⊰𖡼𖥧𖤣❀

3 rozdziały w ciągu dnia powinienem iść dotknąć trawy (chory jestem żal)

Kyle Broflovski PoV

nie mogłem uspokoić oddechu, w rękach trzymałem martwe ciało Stana... dalej nie mogłem w to uwierzyć. Przytuliłem go głaszcząc

— Stan.. nie rób sobie jaj i się obudź proszę..—

— Ale co ja mam zrobić? sam się prosił!!— Zacisnąłem pięści na materiale swojego ubrania, gdy słyszałem ten głos dostawałem szału

— Nie prosił a sam nas ścigałeś!— Craig stanął przedemną w obronie, oddałem ciało Wendy która tak samo ryczała jak ja. Czas użyć kamienia który dostałem od Heather, wymieniłem różdżkę i stanąłem przy Craigu

— Odsuń się.—

— Nie pokonasz go!—

— ODSUŃ SIĘ!— Zamilczał i odszedł, skierowałem różdżkę wprost na tą bestie

— Będziesz bronić swojego chlopaczka? Aww ale wybacz nie mam zamiaru cie krzywdzić, w końcu jesteś kluczem do mojego celu— Zebrałem moc w sobie, wypuściłem powietrze i tak samo atak tak że nie miał szansy uniknąć. Po tym zacząłem podchodzić bliżej do niego

— Umiesz wskrzeszać i leczyć ludzi prawda? Na przykładzie sytuacja z siostrą Heidi— Nakierowałem na niego kij, popatrzał się na mnie obojętnie

— Wiesz że to ciebie będzie kosztowało mnóstwo?— Uśmiechnął się teraz, miałem mu ochotę rozjebać ten ryj

— Niby co?—

— Władze mam sama w sobie... wiem.— Wstał i mnie pociągnął do siebie za kołnierz, mruknąłem próbując znowu nie wybuchnąć

— Będziesz mi służyć aż do usranej śmierci, tak samo będziesz mnie nazywać kochaniem albo słońcem. Zrozumiano? —

Przełknałem głośno ślinę, była to decyzja jak rosyjska ruletka ale miałem plan. Wszystko byleby Stan przeżył, gdy wyzdrowieje wrócą tu później beze mnie.

— Zgoda ale muszę mieć gwarancję że dotrzymasz słowa.— Puścił mnie i zaczął zbliżać się do chłopaka, przygotowałem się w razie czego

— Niech ktoś go podniesie — Craig go podniósł, spojrzałem na resztę. Bebe była roztrzęsiona tak samo jak Butters, Wendy ledwo stała całą rozmazana a kenny jak Kenny próbował pocieszyć. Cartman zaczął rysować okrąg a w nim gwiazdę z czerwonej kredy

— Teraz go połóż na środku — I położył, wszystko obserwowałem obok. Zaczął robić jakieś rytuały jak ja przed matematyką, położył rękę na jego sercu a ono delikatnie zaczęło świecić

— Potrzebuje trochę krwi—

— Ja mu pożycz- — Wyprzedziłem Tweeka i klęknąłem przy martwym ciele, spaślak chwycił moją dłoń i rozciął. Syknalem powstrzymując łzy, nakierowałem ja na jego usta i pozwoliłem aby ją pił... Takie już miały reguły wiedźmy, nie smacznie to wyglądało to mogę przyznać

— Co wy mu robicie?— Klęknęła przy mnie Wendy całą rozstrzesiona — Kyle odezwij się!—

— wskrzeszamy go— Odezwałem się bez emocji, głaskałem go drugą dłonią po policzku

"Kocham cię takiego jakim jesteś" • Style/king jew x MarshwalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz