30- Kocham cię takiego jakim jesteś

184 11 170
                                    

❀𖤣𖥧𖡼⊱✿⊰𖡼𖥧𖤣❀

Tw: sh?? połowicznie sprawdzone więc wybaczcie za błędy

Stan Marsh PoV

Kyle się dogadywał z sprzedawca, siedziałem jak jakiś dzieciak czekając na swoją matkę

- Stan, chcesz zaprosić całe miasto czy tylko naszych bliskich?-

- Umh... a dla ciebie jak jest lepiej?-

- Pierwszy zapytałem..-

- Tylko bliscy na sali może tak?-

- Dobry wybór - Wciął sie doradca, może był piękny ale wkurwiający gnojek - Mój panie, jaki pan sobie życzy kolor dominujący w sali?-

I się zwracał do niego nawet na mnie nie spojrzał, gdy widziałem jak się nachyla przytuliłem odruchowo Kyle'a. Mówił coś i patrzał na mnie złowrogo jakbym mu rodzinę powybijał

- Jaki jest twój ulubiony kolor?- Spojrzał na mnie, usiadłem jeszcze bliżej

- Niebieski? Ale myślę że zieleń albo czerwień będzie pasować - Uśmiechnąłem się, odwzajemnił i złapał za podbródek

- Hmm... może połączymy czerwony zielony i taki błękitny?-

- Da się załatwić, to chyba wszystko z mojej strony - Wstał od biurka i specjalnie przeszedł na drugą stronę aby pocałować go w rękę.. podejrzany coś jest.

- Ja tez dziękuję - Zobaczyłem jak zbliża się swoją ręką do jego, w ostatniej chwili uderzyłem go w nią a ten się uśmiechnął.. Mruknąłem obracając się w bok

- Stan no weź zachowuj się kotku jeden- Skrzyżował ręce, zrobiłem maślane oczka a ten mnie odrazu przytulił
-No dobrze, idziemy do domu? jestem zmęczony zalatwianiem spraw -

-Tak- Chwyciłem go za rękę i ostatni raz spojrzałem na typa z spojrzeniem "mam cię na oku", boże w końcu wolność.. nie mogę uwierzyć że najważniejsza osoba w tym zadupiu chce się z mna poślubić... aaaa panikuje boje się tego ślubu nie umiem całować gdy będzie patrzało wiele osób, ja się szybciej popłaczę

- Kyle stój!- Staneliśmy i się obróciliśmy do jego matki, wzięła mnie odciągnęła od niego - Porywamy ci chłopaka na kilka godzin albo i nie, zajmij się czymś - Pomachała i zaczęła iść w stronę innego wyjścia, zacząłem iść za nią machając Kyle'owi

- Musimy kupić ci coś na ten ślub tak cię nawet nie puszczę-

- A to nie będzie problem..?-

Zaśmiała się i położyła rękę na moich ramieniach przyciągając mnie bliżej- W końcu zostaniesz mężem mojego syna czemu miałby być, jesteś uroczy z tym Stanley -

Wsiedliśmy do karocy, uh ten kretyn wraz z nami.... czemu ty wyszłaś za takiego pajaca? Patrzałem w okno znudzony bo nigdzie indziej wolałem nie patrzeć bo już czułem jego wzrok na sobie

- Jesteśmy!- Wysiedli a ja za nimi, weszliśmy do środka a tam pełno sukienek jak i marynarek i innych

- No to co, szukamy coś dla ciebie- Zadowolona jak to kobieta szukała czegoś w sumie ja tez, wygrzebała coś lśniącego, pokiwałem na nie

"Kocham cię takiego jakim jesteś" • Style/king jew x MarshwalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz