17- Pościg dzików

157 9 36
                                    

❀𖤣𖥧𖡼⊱✿⊰𖡼𖥧𖤣❀

Trch gejowsko wyszło (corny naciek moment)

Kyle Broflovski PoV

Pokój posiadał 3 łóżka więc się każdy na jakimś rozłożył po kilka osob, nie mogłem zmrużyć oka więc leżałem próbując zasnąć. Usłyszałem jak ktoś wchodzi cicho do środka, dostałem całusa w czoło i spojrzałem ukratkiem na stana który nade mną stał

- Obudziłem cię?- Szepnął i skinalem głową na nie, wyciągnął do mnie rękę a ja ją złapałem. Wyciągnął mnie powoli z łóżka i wyszliśmy z pokoju

- Coś się stało że o 3 w nocy nagle przychodzisz?-

- Nudzi mi się a nie sądziłem że nie spisz, skoro tak jest to chciałem cię gdzieś zabrać bo odkryłem coś!- Wyszliśmy z budynku hotelu, trzymał mnie za nadgarstek i prowadził prosto

- A twoja przyjaciółka?- Dałem nacisk na słowo przyjaciółka, jak o niej myślałem to chciałem się pozygac.

- Śpi a po co pytasz?-

I czas zgrywać niewiniątko aby się dowiedzieć o ich relacji, obróciłem głowę w bok - No nie wiem myślałem że ja gdzieś zabierzesz ale spoko-

- Chce ciebie zabrać a nie ją, co ci się stało ze jesteś tak pobandażowany?-

- Walczyłem z Cartmanem- Zatrzymał się i na mnie spojrzał z strachem w oczach - Spokojnie wygrałem - wzrok złagodniał a na jego twarzy pojawił się uśmiech

- Z Cartmanem? nic ci nie jest bardziej?-

- Przywiązałem go do drzewa i uciekłem, wiedziałem że mam marne szanse -

- Ale ulga... jakim cudem Cartman tu jest?!-

- Byłem poza brama daleko i się na niego natknąłem - Doszliśmy do jeziora z łódkami, wskoczył na jedną wystawiając do mnie ręce

- Chodz mój księciu - Lekki rumieniec wszedł na moją twarz, złapałem jego dłonie i wskoczyłem na łódkę. Usiadł w miejscu kierowcy i chwycił za wiosła po obu stronach siadając do mnie przodem

- Nie będzie ci ciężko samemu?-

- Nieee- Ruszył ramionami, łódka ledwo drgnęła

- Pffff- Usiadłem obok niego i chwyciłem za jedną - Tak chyba będzie lepiej - Zaśmiałem się na jego grymas na jego twarzy, na przemian zaczęliśmy wiosłować aby opłynąć całe jezioro. No właśnie.. Sięgnąłem ręką do kieszeni i wyciągnąłem worek, zatrzymałem się z wiosłowaniem na chwile

- Huh? co to?- Wyciągnąłem i włożyłem mu w ręce

- Prezent dla ciebie - Odwróciłem wzrok czując zażenowanie, chwile nie odpowiadał więc błędziłem wzrokiem. Gapił się na mnie maślanymi oczami, zasłonił się ręką i poza łódkę zaczął wymiotować.. co ja z nim mam

- Zyjeeee...!- Otrząsnął się i założył to na siebie - Jest śliczny, dziękuję -

Puściłem mu tylko uśmiech, sam założyłem swój. Na środku jeziora była wysepka, podplyneliśmy do niej i wyskoczyliśmy biegnąc na sama górkę

"Kocham cię takiego jakim jesteś" • Style/king jew x MarshwalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz