prolog

290 21 12
                                    

1845 - Dzień jak co dzień ale... czy mozna nazwać go normalnym? otóż nie. W mieście South park były podzielone 2 terytoria — Królestwo Geparda Broflovskiego który rządził wszystkimi ziemiami i Księżniczka Kenny McCormick która rządziła tylko swoją ziemia. Terytoria Księżnej zasiedlały tylko biedne rodziny lub takie które dręczyło ciągle życie w środku miasta i jedną z tych osób był rycerz naszej księżniczki — Stan Marsh. Nie było tak łatwo, inni walczyli o kawałek chleba a inni woleli żyć za duże pieniadze w najdroższych sferach. Na terytorium Kennego biłeś się o najdrobniejsze grosze, nawet te połamane. Była taka bieda że dzieci umierały ale nic nie dało sie zrobić — Gepard ani grosza nie rzucił aby im pomóc a był na tyle bogaty aby to zrobić ale nieee po co niech zdechną biedaki. A czemu był taki System rozdzielenia? Pradziadkowie z odległych lat a nawet setki lat obydwóch władców mieli wojne z dziwnymi zmutowanymi stworzeniami które przez zaokrąglone 120 lat walczyły z człowiekiem. Bloflovscy i McCormicowie złączyli siły i tak wybudowali ogromny mur. South park był wielkim jednym miastem ale ta presja wywołała kłótnie po między władcami. Minęło tyle setki lat a dalej nie wyburzają go. Potwory juz dawno powinny wyginać...

Miasto South Park dalej było zamknięte w bardzo dużych murach i całych porośniętych w winoroślach , z największego budynku nie zobaczysz drugiej strony muru. Wiele osób próbowało wyjść poza mury głównie aby zdobyć zaginiona figurkę, figurka która z przepowieści "wykona wszytsko co zapragniesz" została zgubiona przez jednego z rycerzy który próbował uratować swoją żonę w rewolucji czyli w czasie zza panowania zmutowanych potworow ale nie wiadomo czy one dalej żyją. W sensie niektórym udało sie uciec ale nie wrócili. Nasz Stan Marsh, młody rycerz który postanowił że odzyska figurke i odkryje resztę świata chociażby skały srały podjął sie przekroczenie muru sam ale każdym razem spadał, strzelano w niego strzałami lub bronia palna a na środku muru było wcięcie w którym siedziało mnóstwo strażników. Nikt nie wie co sie za nim znajduje — ten mur był jedna wielką tajemnicą przez tyle wieków dla każdego kto żył w środku.

Stan Marsh, w swoim rycerskim imieniu "Stan wielki" dzień w dzień obmyślał plan aby się dostać na 2 strone muru. Po tylu próbach postanowił że dokona ostatecznego niebezpiecznego wyboru. Chciał spełnić marzenie dziadka

"Stan, jeśli kiedykolwiek zdobędziesz to czego pragniemy obojga, pomyśl życzenie aby w końcu ten mur zlikwidowali i abyśmy żyli w pięknym świecie. To co ludzie mówią to bzdury, wierzę że tam znajduje się pełno łąk i przepięknych kwiatów jakie babcia kochała "—

— "Tato, przestań wmawiać mojemu synowi jakieś bajki, nie dostanie się poza i tyle a jak już to nie chce stracić dziecka"—

— tym razem musi mi się udać, spełnię marzenie dziadka.— Podniósł się z miejsca i podszedł do kawałka drewna wiszącego nad biurkiem, spojrzał na pełno kartek przybitymi gwoździami do deski.

~467 słów

"Kocham cię takiego jakim jesteś" • Style/king jew x MarshwalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz