20- związek czy katastrofa?

144 8 84
                                    

❀𖤣𖥧𖡼⊱✿⊰𖡼𖥧𖤣❀

Stan Marsh PoV

Aktualnie szłem z rudym w stronę lasu aby go odprowadzić na kolejne 2 tygodnie i mam nadzieje ze ostatnie. zbierałem po drodze szyszki bo mnie poprosili na zamarynowanie

— Wrócę o wiele silniejszy i zawalczymy!—

— Ta? A o co się założymy?—

— Hm... Będę ci robił za sługę całe 24 godziny— Postawił dłonie na barkach wchodząc w las — A więc tu się rozłączamy.. Żegnaj Stanie Wielki nie będący wielkim —

Odszedł kilka kroków głębiej ale zatrzymał się a za chwilę wrócił chwycąc mnie w uścisk

— Będę tęsknił Stan—

— Uwierz mi że ja też, dostane z nimi pierdolca— Poklepałem go po plecach na znak ze mnie dusi i mnie puścił. Pomachał mi i odszedł wgłąb zielonego lasu

— Hm...— Nic innego mi nie zostało niż wrócenie do reszty, obróciłem się na pięcie i odszedłem spowrotem do miasta

Siedziałem w wspólnym pokoju pijąc herbate z wódką, czwórka gejów grała w grę "Uno" a Bebe wraz z Wendy robiły top model z jakimiś elfkami w łazience. Spojrzałem w okno znudzony, zdążyłem już zatęsknic za ruda czupryna

— No chodź dołącz do nas!— Krzyknął Butters chwycąc kolejną kartę — Możemy zagrać w butelkę na wódkę

— Czy ktoś powiedział wódka?— Księżniczka sięgnęła po flaszke i postawiła na środku — Nie masz wyboru Stan, tak albo tak—

— Skoro tak— Dosiadłem się pomiędzy Tweekiem a Kennym

Księżniczka Kręciła butelką, padło na Tweeka

— Prawda czy wyzwanie?—

— Prawda—

— Cipa z ciebie, hmm..— Spojrzałem na Kennego — Jeśli miałbyś być szczerym to na czym najbardziej ci zależy?

— Na Craigu iii przyłapania Kyle'a z Stanem na rucha- —

— Nie.— Wtrąciłem się i szybko zostały mi zatkane usta ręką Palladyna

— Nie wiedziałem że mamy wspólne cele niuniek— Mruknął czarnowłosy, no zamorduje każdego

Spojrzałem na całą czwórkę — Nie dzięki, przejdę się aby się dotlenić z waszego debilizmu — Wstałem i po chwili zastanowienia wziąłem kubek z mna, potem oddam. Wyszłem z hotelu i skierowałem się tam gdzie wcześniej, aż z nudów zaczne go szukać

Istnieją dwa wyjścia - pierwsza to to że mnie zmylił z tym zejsciem abym go nie znalazł a drugie to serio tam gdzieś jest... Stanąłem przed tym lasem popijając herbatunia. Kiedyś miałem obsesje na punkcie wódki a teraz ćpam herbata, starość nie radość.

Postawiłem pierwsze kroki w las a wydawał mi się dziwny i powoli straszny, dobra nie panikuje bo wyjdzie na złe... szedłem pomiędzy gałęziami próbując robić jak najmniej hałasu, czasami czułem ze powoli trace właściwą drogę. Odskoczyłem na bok ale okazała się to wiewiórka ahh, szybciej zejdę tu na zawał... Byłem w chuj głęboko i miałem już zawracać ale usłyszałem cichy szelest napewno nie odemnie, spojrzałem do góry na.. meh ptaki się ruszyły

"Kocham cię takiego jakim jesteś" • Style/king jew x MarshwalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz