2- Misja Marsha

238 20 31
                                    

❀𖤣𖥧𖡼⊱✿⊰𖡼𖥧𖤣❀

Stan Marsh PoV

Wokół nas było mnóstwo drzew, głównie to był buk i dąb. W te drzewa były wbudowane połowiczne budynki a czasami na koronach drzew mini chatki, po długim spacerze i podrywach księżniczki do leo dotarliśmy na miejsce. Podeszła księżniczka aby dogadać się z strażnikami a ja stałem z Buttersem jak słupy

- zapraszam - Uśmiechnęła się do nas a bramy otworzyły się za pozwoleniem strażników, Weszliśmy do bardzo ogromnego pomieszczenia- sufit miał z 5 metrów, wszędzie tak czysto i jasno, pełno szafek i na niej kwiaty i takie inne cuda. Tu mi się chciało żyć ale jak pomyślałem jakiego mają władcę to mi sie odechciało znaczy nad naszym terytorium też ma władzę ale malutką. Ale czemu tak jest? to proste, mają większą armie i wolimy podzielone terytoria niż stracenie go w ogóle. Rozglądałem się i przykuła moja uwage gablotka na której było mnóstwo pucharów, tak się zagapiłem że Leo musiał mnie pociągnąć do środka

Trafiliśmy po błądzeniu po korytarzu tyle że nie chciało mi sie łazić, gdy zobaczyłem Geralda w własnej osobie zastygłem. Niechętne szedłem do środka mając ochotę zwymiotować, Ja wraz z Buttersem klęknąłem zdejmując hełm a księżniczka łapiąc za materiał ukucneła i wstała pełna kulturka aby nie wyjść na trzech debili

- McCormick? ty tutaj? myślałem że się nie zjawisz po ostatnim incydencie-

- tylko że nie ja mam tu sprawe Geraldzie-

Spojrzała na mnie a ja wstałem aby stanąć pomiędzy księżniczka a Broflovskim. Czułem ten jego wzrok na sobie

- G-geraldzie Broflovski, mam do pana sprawę otóż chciałbym w ramach---

Trzask ogromnymi drzwiami przerwał mi wypowiedz która ledwo wydusiłem ,załamałem się i obróciłem aby zerknać kto mi przeszkodził. Obok mnie stanął czerwonowłosy chłopak w loczkach, miał na sobie taki ala szlafrok z wzorkami i korone z gałęzi? wyglądało jak gniazdo na głowie,naszyjnik z kamieniami bo elfy to kamieniary, piegi na twarzy i zielone oczy, spodobał mi się ten odcień zieleni co posiadał ale chwila... miał uszy elfa? O kurwa nie gadaj że ten ideał jest synem Ge--

- Tato potrzebuje twojej pomocy prosze!- zobaczyłem jego trzęsące się ręce a w nich jakiś papier, nie Stan jesteś 100% czysty. Nie jestem pierdolonym gejem, mój wzrok dalej tkwił w chłopaku

- Kyle nie. Teraz mam gości a zawsze mówisz o nim a nic się nie dzieje-

- ALE TATO CARTMAN ZNOWU COŚ PLANUJE!-

- CARTMAN?- troje wybuchliśmy patrząc na chłopaka, słysząc nas odskoczył wlepiając wzrok w mnie. Poczułem się głupio krzycząc na przyszłego króla czym zasłoniłem usta ręką, miałem nie wychodzić na debila i co? bycie debilem to moja przyszła praca

- Ah przepraszam nie wiedziałem że ktoś tu-- -

- nie to ja przepraszam panie Broflovski- Przerwałem mu zdanie, nachyliłem sie w formie przeprosin i spojrzałem prosto w oczy chłopaka, czułem sie dziwnie mając na sobie jego ciepły wzrok. Nie przepadałem za nim za to że Wendy na niego leciała ale to nie jego wina i jej sie nie dziwie bo jest hot asf... KURWA STAN OGARNIJ SIE NIE PORA NA TO.

- wszystko dobrze?- poczułem machanie przed oczami, odsunąłem sie o krok

- tak jest dobrze przepraszam - Znowu się pochyliłem, nie chciałem zjebać niczego na oczach tych dwojga. Usłyszałem cicho chichot, podniosłem się aby spojrzeć na tego samego chłopaka

- ale uprzejmy jesteś awh -

- dobra koniec bo nie mam czasu, czego chcesz młodzieńcze?-

Zalał mnie zimny pot, spojrzałem na niego i zacząłem

"Kocham cię takiego jakim jesteś" • Style/king jew x MarshwalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz