VIII

5.2K 281 0
                                    

Annie w kolejnych dniach przestał odwiedzać Roger. Do wieczora czekała na Alexa, a kiedy już wrócił to nie spędzali ze sobą dużo czasu, bo był zmęczony. Prawie codziennie dziewczyna pojawiała się na wykładach. Nie udało jej zyskać przyjaciół. Raczej nie była duszą towarzystwa

Ann wstała szybciej od swojego męża, dlatego kiedy wychodził pocałowała go na pożegnanie. Postanowiła, że postara się zbudować jakąś więź z nim, która powstrzyma ją przed zdradą z Rogerem. Nie bała się o siebie. Nie chciała niszczyć szczęścia Iriny i jej nienarodzonego dziecka.
Jednak już w samo południe sąsiad, którego pragnęła unikać złożył jej wizytę.
- Przyszedłem sprawdzić czy wszystko okej - wtargnął do salonu w samych spodenkach.
- Czy na zewnątrz jest tak gorąco, że przychodzisz prawie nagi - skarciła go, ponieważ jego ciało podniosło jej ciśnienie.
- Spokojnie Mała. Następnym razem przyjdę w futrze, żeby cię nie kusić - uśmiechnął się.
- W sumie dobrze, że jesteś. Zablokowałam programy i nie wiem jak to naprawić - rzekła, podając mu pilot.
- To się trochę pobawię.
- Przecież masz dużo czasu.
- Dla ciebie zawsze go mam - odrzekł, mierząc ją wzrokiem
- Przestań - rzuciła rozzłoszczona.
- Dlaczego tak ostro reagujesz. To są żarty. Nie obawiaj się - wyjaśnił.
Uśmiechnęła się i wyszła przebrać się. Wtedy też zrozumiała, że tęskniła podświadomie.
- Chcesz coś do picia - wróciła w limonkowej sukience bez rękawków, a Roger siedział już na kanpie i bawił się ustawieniami w telewizorze.
- Tak poproszę - odparł skupiony.
- Może być sok z pomarańczy - zapytała, wyjmując z lodówki butelkę.
- Pewnie.
Wzięła długie szklanki napełnione sokiem i usiadła obok mężczyzny z dużym dystansem.
- Pogodziliście się - zapytał nie odrywając wzroku od telewizora.
- Wszystko jest w porządku - odpowiedziała.
- Oszukujesz się - skwitował.
- To Alex zaprosił was na kolację w niedziele.
- Tak i co ?
- To była jakaś intryga.
- Masz przepiękne oczy - uśmiechnął się.
- To jakiś test - szukała głębszego sensu działania Alexa.
- Nie po prostu stwierdzam fakt - żartował
- Przestań się wydurniać. To jest poważna sytuacja.
- Nie przesadzaj. Dostaliśmy zaproszenie, bo nas polubił
- Może masz rację.
- Ty się najzwyczajniej w życiu bardzo boisz.
- A dlaczego teraz nie jesteś w domu? Czy twoja żona wie, że tu jesteś?
- Ona teraz jest w gabinecie. Jak wróci to już będę w domu.
- Czyli ją okłamujesz ?
- Nie to nie jest kłamstwo tylko przemilczenie pewnych faktów.
- Gratuluję podejścia.
- Udało się. Odzyskałem kanały.
Spędzili całe popołudnie, dyskutując. Zupełnie utracili poczucie czasu. Oczarowani sobą siedzieli na przeciw siebie ze skrzyżowanymi nogami. Kiedy wybiła siedemnasta Roger zerwał się z kanapy.
- Poczekaj otworzę ci - pobiegła za nim Ann.
- Irina właśnie wyszła z pracy - krzyknął w biegu.
- Na razie - powiedziała Ann na pożegnanie do wybiegającego mężczyzny.
- Trzymaj się - wydyszał.

Godzinę później do domu wrócił Alex. W doskonałym humorze i szampanem w ręce.
- Cześć Kochanie. Jak ci minął dzień - pocałował ją w policzek.
- Odrobinę się nudziłam - skłamała.
- Mi minął doskonale. Mamy co świętować. Kupiliśmy kolejny hotel.
- To wspaniała wiadomość, a gdzie ? Czy ponownie w Europie?
- Tak. W Pradze.
- Alex czy to dobra decyzja żeby inwestować w hotele za oceanem. Nie jesteś tego w stanie dopilnować
- Nie martw się tym. Już ja się tym zajmę. A teraz daj kieliszki - rozkazał delikatnie.
Annie piła szampana zamyślona. Nie mogła zapomnieć jak dobrze dziś czuła się w towarzystwie przystojnego sąsiada.
- Skarbie nadal się martwisz tym, że nie podołam.
- Nie. Wiesz rozbolała mnie głowa.
- Połóż się - powiedział zmartwiony.
- Przepraszam, że zepsułam ci taki dzień - przytuliła się do niego.
- Nic się nie stało. Chcesz zaprowadzę cię do łóżka - pocałował jej włosy.
- Nie psuj sobie wieczoru do reszty. Pójdę sama.
- Jeżeli będziesz czegoś potrzebowała to zawołaj.
Pocałowała go w policzek i zniknęła. Alex natomiast wziął butelkę szampana i pił prosto z niej, krzątając się w poszukiwaniu laptopa. Po piętnastu minutach był już tak wściekły, że zrzucił szare gazety ze stolika. Ręką, w której nie trzymał butelki z całej pchnął metalowy stojak z dziesiątkami płyt, które rozsypały się jak domek z kart. Hałas rozniósł się po całym domu, a on kopnął nogą w stół. Pod schodami skradała się Annie, którą przestraszył huk. Wyjrzała zza ściany w tej samej chwili, w której mężczyzna wymierzył cios stolikowi, a następnie rzucił szampanem. Dziewczyna aż podskoczyła kiedy szklana butla w kolorze ciemnego brązu uderzyła o szklane płytki, a resztki alkoholu rozprysnęły się wraz ze szkłem.
- Alex - powiedziała nieśmiało niemalże szeptem.
Mężczyzna nie zareagował. Kontynuował demolowanie domu.
- Alex proszę - podbiegła do niego od tylu złapała go w talii mocno przyciskając głowę do jego pleców - uspokój się.
Zatrzymał się i wciągnął mocno powietrze, a następnie powoli je wypuścił. Annie swój policzek przycisnęła dokładnie poniżej jego wystającej łopatki. Kiedy poczułam, że jego oddech zwalnia, a ciało rozluźnia się. Stanęła na palcach i pocałował jego szyję.
- Już dobrze. Spokojnie - szeptała, a on zdjął jej dłoń ze swojego brzucha i przeciągnął ją przed siebie.
Przycisnął ją mocno do siebie, jego ciało wciąż przeszywały dreszcze. Dziewczyna czuła jak cały dygoce.
- Udało ci się - podniosłam rękę żeby pogładzić jego po policzku, ale odwrócił głowę - spokojnie, nie denerwuj się tylko - odsunęła rękę - udało się - powtórzyła do siebie szczęśliwa i zamknęła oczy, tłumiąc uśmiech.

Bez skrupułówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz