XVI

3.7K 220 0
                                    

Annie cały następny dzień, pogrążała się w myślach o tym co zaszło między nią, a sąsiadem. Mimo, tego że wiedziała, że to błąd to chciała błądzić z nim każdego dnia. Broniła się, ale zauroczyła się nim.
Alex znowu wrócił szybciej. Dziewczyna wstała z kanapy, kiedy zobaczyła mężczyznę i poszła go przywitać. To był drugi raz kiedy podniosła się tego dnia.
- Chciałbym cię gdzieś zabrać - oświadczył niespodziewanie.
- Teraz ?
- Tak. Tylko ubierz coś skromniejszego - zmierzył ją wzrokiem.
Za piętnaście minut dziewczyna siedziała na miejscu pasażera w samochodzie, którego marki nie potrafiła stwierdzić. Ubrała czarną sukienkę z białym kołnierzykiem, białe szpilki. Na głowę włożyła czarny kapelusz z dużym rondem.
Po upływie kilkunastu minut zatrzymali się przed gmachem urzędu stanu cywilnego.
- Te są prawdziwe - wyjął pudełko z klasycznymi obrączkami z białego złota, tą mniejszą zdobił mały diamencik.
Dziewczyna zmarszczyła brwi przerażona.
- Co to - palnęła bez zastanowienia.
- Annie o godzinie osiemnastej jest nasz ślub - wysiadł z samochodu, obiegł go i otworzył jej drzwi, podając dłoń.
- Ale Alex ja źle wyglądam - jąkała się.
- Wyglądasz ślicznie - ciągnął ją za sobą w stronę schodów.
- Możemy to przełożyć - zasugerowała.
- Już mi nie uciekniesz - wziął ją na ręcę i niósł po schodach wprost do wejścia.
- Alex postaw mnie na nogi - szarpała się.
Mężczyzna opuścił ją dopiero gdy przeniósł przez próg drzwi i znaleźli się w korytarzu. Na jego końcu stała postać w grantowym garniturze o ciemnych włosach. Ann zdrętwiała kiedy spostrzegła, że to Roger. Chciała stamtąd wybiec. Sąsiad odwrócił się i zaczął iść w ich stronę. Podał dłoń najpierw dziewczynie.
- Ty o wszystkiem wiedziałeś i mnie nie ostrzegłeś. Nienawidzę cię - szepnęła zrozpaczona kiedy zbliżyli się do siebie.
- Próbowałem - odszeptał, całując jej policzek.
- Roger jest naszym świadkiem.
- Myślałam, że on myśli, że już jesteśmy małżeństwem - wyznała rozwścieczona.
- On zna prawdę, jego żona nie.
- Zapraszam państwa - zachęcił urzędnik w todze. Ann wygladała jak gdyby wybierała się na pogrzeb, czerń dominowała w jej ubiorze.
Dziewczyna zupełnie się wyłączyła, chciała płakać, ale musiała się uśmiechać. Nie mogła wybaczyć Rogerowi, że o wszystkim wiedział. Teraz przypomniała sobie jego słowa, o tym że dziś to ich pierwszy i ostatni raz. Teraz zrozumiała, że od dziś jest mężatką i Roger jej nie dotknie.
- Świadomy praw i obowiązków, wynikający z założenia rodziny, uroczyście oświadczam... - zaczęło się, dziewczyna uśmiechała ze łzami w oczach.
Wyszli z urządu. Nie czuła, że teraz jest inaczej. Pragnęła żeby to był sen, lub żeby na ślubny kobiercu powiedziała: "tak" Rogiemu. Patrzyła na niego jak na Boga.
- Moja żona - przycisnął ją do siebie.
- Jedźmy do domu - powiedziała, z trzęsącą szczęką i spojrzała złowieszczo na Rogera.
- Trzymajcie się - uścisnął młode małżeństwo.

Weszła do domu zrzucając szpilki i kapelusz na kafelki.
- Pójdę się położyć. Głowa mnie rozbolała - pocałowała męża w szyję.
- A nasza noc poślubna?
- Była już - szepnęła i pocałowała delikatnie jego usta, a on złapał jej nadgarstki jedną ręką za jej plecami i uniemożliwił jej jakikolwiek ruch.
- Alex. Nie mam ochoty na żarty - spojrzała w ziemię, kiedy z arognacją całował jej szyję.
- Jesteś moja - szepnął i zaczął jedną dłonią odpinać guziki z tyłu jej sukienki.
- Dobrze, ale od jutra. Błagam cię kochanie - położyła głowę na jego ramieniu. Puścił na chwilę jej nadgarstki aby sukienka mogła swobodnie opaść na płytki. Podniósł ją i położył na schodach, które znajdowały się na wprost od drzwi wejściowych.
- Jesteś taka piękna - całował jej dekolt i brzuch. Schodki wbijały się w jej kręgosłup dlatego zaczęła go odpychać rękami i nogami.
- Wystarczy już tej pokazówki. Jesteś silniejszy - zblokował jej kolana i ręce i odpiął jej stanik jedną dłonią.
- Ja tylko ciebie pragnę - szepnął zdyszany.
- Będę krzyczała - powiedziała kiedy ręką pocignął za jej figi.
- Uwielbiam kiedy krzyczysz - szepnął i przegryzł jej wargę. Annie czuła, że nic już nie wskóra więc poddała się.

Po wszystkim wyślizgnęła się spod jego ciała i poszła do sypialni. Ułożyła się w łóżku i płakała. Chciała tylko dotyku Rogera. Potrzebowała jego bliskości. Zaczęła szlochać kiedy powróciły jego słowa, że to był pierwszy i ostatni raz. Próbowała sobie wmawiać, że nigdy mu tego nie wybaczy, ale to nieprawda. Marzyła by ją stąd zabrał.
- Kocham cię - w drzwiach pojawił się zarys postaci. Klęknął obok łóżka i całował jej rękę. Dziewczyna pociągnęła nosem.
- Wszystko w porządku?
- Tak. Chyba mam katar - zmyśliła.

Bez skrupułówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz