XXXIX

3.1K 175 2
                                    

Małe pomieszczenie oślepiało blaskiem.  Białe ściany i podłoga zlewały się ze sobą. Na ścianie wisiało coś na kształt telewizora. Wzdłuż ustawione były krzesła z drewna . Z lewej strony były dębowe, masywne drzwi.
Ana siedziała na poczekalni i mrugała oczami, nieco zaspana. W telewizji leciał jakiś program informacyjny. Rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym oprócz niej siedziała jeszcze mała dziewczynka ze słuchawkami w uszach i starszy pan.
- Witaj - usłyszała echo kobiecego głosu. Zaczęła rozglądać się w lewo i prawo w poszukiwaniu źrodła  tego głosu.
- Cześć. O jejku masz tę sukienkę, w której byłaś na balu. Prześliczna - wstała z krzesła i zachwycała się.
- Tak cały czas ją teraz noszę - mrugnęła okiem.
W telewizji przerwano program, a w pokoju rozległ się komunikat: " Informacja z ostatniej chwili na tak zwanej ścieżce śmierci doszło do wypadku. W wyniku zderzenia auta z drzewem zginęła jedna osoba." Na ekranie pojawił się obraz roztrzasnego w mak samochodu marki porshe. Po kilku minutach dziewczyna połączyła fakty.
- O Boże - krzyknęła Ana - O Boże... Alex. Alex! To jego samochód. -  przyłożyła dłonie do ust i płakała.
- Spokojnie - kobieta przytuliła ją do piersi - to nie Alex - zapewniła ją z dobrotliwym uśmiechem na ustach.
- To jego auto - roztrzęsiona, zanosiła się płaczem - poznaję, to jego auto.
- Ana to nie Alex.
- Znam ten samochód - wstała i kopnęła nogą w drzwi wyjściowe, ale nie drgnęły.
- Ana! - kobieta szarpnęła ją za ramię - to nie jest on - spojrzała w jej oczy pełne łez - to Ty...
- Słucham - zbladła, a jej źrenice rozszerzyły się. Spojrzała na ekran. Utkwiła wzrok w widoku swojego ciała leżącego na brzegu rowu.
- Ja ? Jak to ja ? Nie chcę umierać! Jak stąd wyjść - potrząsnęła kobietę za ramiona.
- Przykro mi - odpowiedziała.
Ana wzięła rozbieg uderzyła w dębowe drzwi bez klamki z impetem. Na jej nieszczęście odbiła się od nich i upadła. Z nóg zdjęła szpilki, w których prowadziła samochód i rzuciła w kąt. Kiedy podniosła głowę na ekranie zobaczyła swojego męża płaczącego nad jej ciałem .
- Alex - klękła, przyłożyła złożone dłonie do ust i rozpłakała się - on tego nie przeżyję - zaczęła szlochać. Miałaś mnie pilnować, miałaś być moim stróżem - zwróciła się z wyrzutem.
- Nie wiedziałam, że utknę w tej pieprzonej poczekalni - tłumaczyła.
- Nawet go nie pożegnałam - nabierała suchego powietrza.
- Możesz mu się przyśnić - zaproponowała Irina.
- Żadnych snów. Nie chcę go zabić tak jak ty mnie.
- To nie ja cię zabiła tylko jakiś gówniarz, który jechał twoim pasem w przeciwnym kierunku. Żeby nie doszło do zderzenia, odbiłaś kierownicą w prawo i uderzyłaś w drzewo.
- A on ?
- A on odjechał i nie udzielił ci pomocy.
Dopiero mój mąż znaczy już nie jest moim mężem, ale wezwał pomoc.
- Roger wezwał pomoc ?
- Pojechał za tobą żeby cię zatrzymać.
- Skąd ty to wszystko wiesz ?
- Nauczyłam się patrzeć stąd na ziemię.
- Widziałaś wszystko - dziewczyna uspokoiła się.
- Tylko kiedy mi się chciało skupić się żeby coś zobaczyć.
- To w dobrym momencie zachciało ci się skupić.
- Nie, nie po prostu poczułam, że dzieję się coś złego.
- Powiedz mi, co teraz będzie z moim dzieckiem.
- Dzieci nie czekają w poczekalni. One natychmiast idą do nieba - odparła zdziwiona.
- Przecież moje dziecko było maleńkie. To był dopiero czwarty miesiąc. Ja mu nawet nie dałam imienia. Nie znałam jego płci - lamentowała.
- Twój synek jest z tobą. Rozwija się. Jest zdrowy - zapewniła.
- Ty wszystko wiesz? - przestraszyła się w duchu.
- Myślę, że wiele - mrugnęła okiem.
- To znaczy...
- To znaczy, że wiem, że Roger się w tobie zakochał i to pierwszego wejrzenia i nie mam ci tego za złe.
- Co ?
- Wiem. Od kiedy tu jestem wiele widziałam. Widziałam, jak na ciebie patrzy, jak cierpi, bo zostałaś wierna mężowi.
- A kiedy byłaś w śpiączce nie mogłaś nic widzieć, prawda?
- Wtedy nie - po tych słowach Ana odetchnęła, nie chciała całej wieczności spędzić z poczuciem winy.
   Dziewczyna siedziała na podłodze pod ścianą. Rękoma objęła kolana i wlepiła wzrok w telewizor. Oglądała jak auto, a raczej jego szczątki są usuwane ze ścieżki śmierci. Nie nauczyła się jeszcze przenosić na ziemię. Pragnęła zobaczyć męża, przytulić. Odwróciła się i zobaczyła dziewczynkę, która wciąż patrzyła przed siebie i słuchała muzyki przez słuchawki.
- Dlaczego ta dziewczynka tu jest? - szepnęła.
- Weszła na pasy w słuchawkach. Zamyśliła się i nie zauważyła nadjeżdżającego samochodu. 
- A ten pan ? - skinęła głową w stronę nie zbyt młodego faceta.
- Rak mózgu.
- Są tu dłużej od ciebie?
- Nie, zjawili się tu tuż przed tobą - westchnęła i popatrzyła na zamyśloną Ane.
- Każdego dnia zdarzają się tragedie. Każdego dnia jakaś rodzina cierpi z powodu straty, bo każdego dnia umierają ludzie. Chociaż czujemy, że to koniec świata, to ten sam świat przechodzi nad tym do porządku dziennego, a my musimy za nim wbrew swojej woli gonić. A smierć zawsze przychodzi za szybko i nigdy się z nią nie nauczymy godzić.

                              ***

Bez skrupułówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz