XII

4.3K 244 0
                                    

Kiedy Alex miał wolne. Dzień w willi Fraya ciągnął się w nieskończoność. Ranek przywitał Ann uderzaniem dużych kropel deszczu o szybę. Otworzyła oczy i spostrzegła, że łóżku jest sama. Pomyślała: " Alex pewnie sprawdza kamery ". Przeanalizowała to co jej przyszło do głowy. Po upływie około 15 sekund zdała sobie sprawę z tego, co Alex zobaczy na nagraniach. Zerwała się z łóżka i pobiegła do salonu.
- Dzień dobry - powiedziała ze sztucznym uśmiechem. W jej oczy rzuciło się od razu to, że Alex trzyma na kolanach laptopa. W powietrzu wisiała awantura. Skradała się, aby zauważyć co ogląda mężczyzna.
- Cześć - odpowiedział zajęty.
- Co robisz - zapytała natychmiast.
- Sprawdzam kurs dolara i euro - w skupieniu wystukiwał liczby w kalkulatorze. Odetchnęła i cichutko wypuściła powietrze.
- Myślałam, że przeglądasz filmy z kamer - odpowiedziała prawdziwie.
- Nie mam czasu. Jeżeli coś cię niepokoi to możesz to zrobić - odpowiedział zapisując długopisem wyniki w notesie.
- Nalać ci soku buraczkowego - zmieniła temat.
- Poproszę - odkrząknął i wbił w telefonie numer. Przyłożył urządzenie do ucha. Chociaż dziewczyna podsłuchiwała to nie wiele zrozumiała, ponieważ Alex mówił sloganami. Jedyne co się dowiedziała, że na coś przeznacza dwa miliony dolarów, ponieważ nie była w stanie ogarnąć takiej sumy, nie zaprzątała sobie tym głowy.
Południe leniwie spędzali oglądając "Przeminęło z wiatrem". Ann w dziewczęcej sukience w duże chabry położyła opalone nogi na stolik kawowy. Natomiast Alex w lnianej, białej koszulki i jasnych dżinsach lekko muskał jej przedramię.
- Przeszkadzasz mi - rozzłościła się. Na ramieniu nadal czuła usta innego człowieka. Szybko mówiła stop swoim fantazjom.
- Przepraszam - wymamrotał. Pocałował jej przedramię jeszcze raz.
- Muszę zadzwonić do kliniki leczenia zaburzeń psychicznych - powiedziała nieśmiało i wstała z kanapy.
- Ja się zmienię. Tylko nie dzwoń proszę - powędrował jej śladem wprost do sypialni. Spojrzała w jego oczy i zaczęła szukać numeru telefonu.
- Alex - odsunęła się kiedy dotknął jej wciąż opuchniętej wargi.
- Oni mnie zniszczą jak się dowiedzą. Dziennikarze, gazety... - podciągnął jej bluzkę do góry.
- Alex... - szukała czegoś w telefonie.
- Kochajmy się - szepnął, całując jej obolałe usta. Ann wyrywała się przez jakieś dwie minuty, a później uległa swojemu oprawcy. Seks z nim w głowie dziewczyny został zakwalifikowany jako zadowalający. Alex znał jej czułe miejsce i wykorzystywał. Ona natomiast rzadko wyrażała jakąkolwiek inicjatywę.

Głowa Ann spoczęła na jego umięśnionym brzuchu. Cały czas męczyły ją myśli o Rogerze i o ich pocałunku.
- Alex muszę ci coś powiedzieć - wycedziła ostrożnie. Zdecydowała, że jeżeli się dowie tego od niej uniknie karczemnej awantury.
- Czy coś się stało - zmarszczył brwi.
- Tak. Roger tu bywa - odetchnęła.
- Wiem - mrugnął okiem. W tym momencie dziewczynę rozbolał brzuch.
- Nie jesteś wściekły - przycisnęła kołdrę do piersi i usiadła tyłem, aby nie widzieć jego wyrazu twarzy.
- Skądże. To ja mu kazałem tu przychodzić - odpowiedział.
- Słucham - odwróciła się i zmrużyła oczy zdziwiona.
- Nie chciałem żebyś była samotna - uśmiechnął się.
W tym momencie wszystko jej się zawaliło. Poczuła się zdradzona. Roger nie przychodzi dla niej, ale na polecenie Alexa. Odsunęła się na brzeg łóżka i przetarła oczy. Zaschło jej w ustach.
- Pójdę się napić - pociągnęła kołdrę za sobą.
Zamiast wody wzięła laptop i owinięta w czarną, cienką kołdrę, usiadła na kanapie. Wybrała folder z filmami z kamer przed domem. Odszukała dzień i godzinę. Spod daszku wyłonił się mężczyzna i zatrzymał. Po kilku sekundach postać odwróciła się i pobiegła, znikając pod dachem, znajdującym się nad drzwiami wejściowymi. Ana odetchnęła. Do salonu wszedł Alex w samych bokserkach, a dziewczyna z trzaskiem zamknęła laptop.
- Co robisz - zapytał, nalewając do szklanki wody.
- Musiałam wysłać maila do kuriera z adresem.
- Coś zamówiłaś - opróżnił szklankę duszkiem.
- Tak. Zamówiłam kilka rzeczy dla twojej babci. Marnie ostatnio wyglądała - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Znałaś rozmiar - zdziwił się.
- Jest bardzo szczupła więc oceniłam to na oko i sądzę, że nie pomyliłam się - podeszła do niego nadal odziana w pościel.
- Jesteś naprawdę wspaniała - cmoknął ją w nos i przytulił. By dotrzeć do jej szyji musiał się pochylić. Składał pocałunki na jej dekolcie, a czarna kurtyna, którą owinęła się kobieta, opadła.

Bez skrupułówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz