XXXII

3K 196 2
                                    

Anastasia Fray, słucham - przyłożyła do ucha telefon.
- Cześć to ja. Irina. Dzwonię, bo mam do ciebie prośbę. Wiem, że może nie zdążyłyśmy się zaprzyjaźnić, ale od pierszego spotkania wiedziałam, że jesteś kochającą żoną, perfekcyjną strażniczką ogniska domowego i po prostu dobrym człowiekiem i może nie powinnam cię o to prosić, ale nie mam kogo. Zaopiekuj się moim Rogerem. To bardzo dobry mężczyzna i na pewno znajdzie jeszcze w życiu szczęście. Wiem, że nie znajdzie go u twego boku, jakbym pragnęła, bo twój mąż jest całym twoim światem. Nie mogę dodzwonić się do Alexa, dlatego pożegnaj go ode mnie i powiedz, że będę się nim opiekować i tobą też. I przeproś, że z nim nie zostałam, ale muszę zaopiekować się naszą córeczką, ona została sama...
- Ale Irina to nie jest tak... - dziewczyna próbowała wyznać całą prawdę żonie kochanka.
- Nie przerywaj mi. Mój czas jest ograniczony. Powiedz także Rogerowi, że wszystkie rzeczy, które kupiliśmy naszemu dziecku żeby oddał do domu dziecka. Wiem, że doskonale gotujesz, gdybyś mogła podrzucić mu czasami obiad byłabym szczęśliwa. Najbardziej lubi strogonow. Nie pozwól, żeby zaczął pić, bo... On po prostu zapije się na śmierć. Bóg wynagrodzi ci wszystko co robisz. Gdy go spotkam, wstawię się za tobą u niego. Do zobaczenia Anie.  Niech los wam wszystkim sprzyja.
- Irina. Poczekaj. Nie rozłączaj się... - dziewczyna po tych słowach usłyszała trzy sygnały.
Otworzyła oczy i cała zdyszana podniosła się do pozycji siedzącej. Otarła pot z czoła i spojrzała na męża, śpiącego obok niej. Okryła jego ramiona kocem. Wzięła telefon z szafki nocnej i pobiegła do kuchni. Na zegarku była godzina szósta rano. Alex w niedzielę od niedawna sypiał do dziewiątej, a zaczęło się to od kiedy terapia zaczęła działać, a jego sen był bardziej spokojny, mniej czujny.
Nie miała kontaktu z sąsiadem, ale to, co jej przyśniło tak ją zaniepokoiło, że musiała natychmiast zatelefonować do Rogera. Usiadła na schodach i oczekiwała na odzew ze strony kochanka. Przyglądała się swoim opalony, oszpeconym przez blizny nogom.
- Kochanie, dlaczego już nie śpisz - usłyszała ochrypły głos męża, a następnie tupot jego bosych stóp.
- Miałam sen - odpowiedziała, nieodrywając komórki od ucha.
- To tylko zły koszmar. Chodź ze mną do łóżka - stanął w rozkroku i wycignął do niej dłoń, aby pomóc jej wstać ze schodów wenge.
- Muszę powiedzieć Rogerowi - ponowne wcisnęła nazwę kontaktu pod którą krył się numer szwagra - halo... - usłyszała słodko brzmiący, napawający ją podnieceniem głos - Roger, ja rozmawiałam z Iriną. Ona cię kazała pożegnać i mnie, i powiedziała, że odchodzi.
- Co ty mówisz? Ana? Jak to z nią rozmawiałaś? - zapytał zagubiony.
- Śniło mi się. Musisz jechać do szpitala. To było realne - patrzyła w zdziowione oczy męża.
- Dobrze, pojadę. A ty połóż się i niczym nie denerwuj. Zadzwonię jeżeli czegoś się dowiem.
- Trzymaj się - szepnęła do słuchawki i wyciągnęła dłoń do Alexa, który natychmiast wciągnął ją w swoje ramiona.
- Spokojnie przecież to tylko sen - pogłaskał się skroń.
- Alex zrozum. Irina kazała mi zaopiekować się jej mężem, bo ona go zostawia. Mam mu nie pozwolić pić ...
- Chodźmy... - pocałował jej usta.
- Alex... - przerywała jego namiętne pocałunki.
- Zajmijmy się wreszcie sobą - szepnął.
Z chwilą, z którą dowiedziała się o ciąży, postanowiła, że zachować dystans wobec kochanka i zbudować stały związek i szczęśliwą rodzinę ze swoim mężem. Nadal nie potrafiła powiedzieć mu o dziecku. W dodatku nie była pewna, czy ono jest jego. Nabyła też nerwowy nawyk, który objawiał się dotykaniem brzucha. Często także przyglądała się mu w lustrze. Choć wciąż jego kształt się nie zmieniał. Lekarz polecony przez przyjaciela Rogera uspokoił dziewczynę informacją o tym, że jest to ciąża pojedyńcza. Na USG miała okazję obserwować swojej dzieciątko, nie wyzwoliło to niej matczynej miłości. W głowie układała plan jak poinformować Alexa o tym, że zostanie ojcem. Pomysł z maleńkimi bucikami wydawał się jej zbyt oklepany. Wręczenie testu ciążowego było niezbyt romantyczne. Dlatego pod ręcznikami w komodzie trzymała grantowe pudełeczko w różowe kropeczki i owinięte wstążeczką, w którym umieściła wydruk USG.
- Kochanie... - małżeństwo leżało w objęciach.
- Tak? - zapytała nieobecna Ana. Myślała o tym, czy Irina faktycznie odeszła, czy to tylko koszmar.
- Chciałbym wyjechać - odparł.
- Jak to wyjechać ? Gdzie ? - powróciła do rzeczywistości
- W Moskwie buduję się właśnie kolejny MaxFray i powinienem tam być. Chciałbym, żebyś poleciała ze mną. Spędzę tam około trzech tygodni.
- Alex... Ja nie mogę - poczuła niepewność.
- Co cię tutaj trzyma ? Przecież to nie na zawsze.
- Nie chcę lecieć i nie chcę żebyś poleciał beze mnie.
- Chciałbym, żebyś ze mną poleciała, bo nie chcę zostawiać cię samej. Ja muszę tam być tak czy inaczej.
- Kiedy planujesz odwiedzić Rosję? - ucho miała przyciśnięte do jego nagiej klatki piersiowej, nasłuchiwała bicia jego serca.
- W kolejny weekend - skwasił się w oczekiwaniu na jej negatywną reakcję.
- Dobrze - odpowiedziała, a on zmarszyła brwi w zdziwnieniu na jej wyrozumiałość - dobrze - powtórzyła i cmoknęła linię jego brody.
- Tylko tyle? Nie jesteś zła ? Nie obrażasz się ?
- Dlaczego? Musisz jechać, rozumiem. Ja muszę zostać. Obiecałam Irinie opiekować się jej mężem i dotrzymam obietnicy.
- Tak, rzeczywiście Roger, zapomniałem - posmutniał.
- Ej - podniosła się na łokciu i spojrzała na niego, był wpatrzony w ogromne okno, przypominające drzwi - hej, popatrz na mnie... - nie reagował - popatrz na mnie - objęła jego brodę ręką i skierowała jego twarz ku sobie.
- Słucham - zmrużył oczy.
- Jesteś moim mężem. Tylko ty się liczysz.

Bez skrupułówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz