8

4.6K 174 0
                                    

Charlotte.

Wolałabym trafić na Hannah i słuchać jak mi ubliża i wypomina mój błąd. Wolałabym by mnie wyzywała od najgorszych niż trafić na niego. Wiedziałam, że spotkamy się prędzej czy później ale miałam cichą nadzieję, że jednak później. A może i nie? Tęskniłam za nim każdego dnia, każdego dnia wspominałam nasze chwile..

Ponoć mówi się, że wszystko jest po coś. Ale w takim razie po co był jego wypadek? Po co stracił pamięć? I po co zmarł Ben? Czysto teoretycznie, mogłabym pomyśleć, że tak właśnie miało być. Ben najpierw miał zachorować, później miał się wydarzyć ten paskudny wypadek i Victor miał stracić pamięć. I Ben musiał umrzeć żebyśmy mogli się spotkać ponownie i poznać na nowo.

Ale.. on nie wie kim jestem, ja wiem doskonale kim on jest i kim jestem ja. Wiem, że to ja jestem powodem tego wypadku i wiem, że gdy się dowie nie wybaczy mi tego. W końcu dlaczego miałby skoro ma wyjęte z pamięci cztery lata, a z życia sześć miesięcy i szesnaście dni - bo w końcu tyle był w śpiączce. Nie potrafię wybaczyć sama sobie, więc dlaczego on miałby to zrobić?

Chce go unikać jak ognia ale jednocześnie ciągnie mnie do niego jak ćmy do światła.

W sobotę rano dostałam wiadomość, że bus z moimi rzeczami będzie dopiero koło szesnastej jak nie później. Mieli opóźnienie, ponoć jakiś wypadek na trasie przez co spora część autostrady była zakorkowana. Nie mogłam ich za to winić ale też nie mogłam siedzieć bezczynnie na tyłku i nic nie robić.

Postanowiłam wybrać się do sklepu meblowego, agd i do sklepu budowlanego by kupić farbę do ścian i potrzebne rzeczy do malowania. Na szczęście podłogi były w dobrym stanie więc nie musiałam nic robić, wystarczyło je porządnie umyć.

Kupiłam wszystko co trzeba, jednak ze sobą miałam tylko sprzęt do malowania i farbę. Całą resztę przywiozą mi we wtorek. Łóżko, kanapa, szafki, lodówka, pralka i inne podstawowe meble i sprzęt. Odpuściłam sobie telewizor czy laptop. Kupię gdy będę miała więcej pieniędzy bo na tą chwilę moje oszczędności.. właściwie ich brak są sporo na minusie. Pieniądze pożyczyli mi rodzice a ja obiecałam oddać jak tylko znajdę pracę albo zrobię coś z kawiarnią.

Zatrzymałam się pod budynkiem i wyciągnęłam ze schowka całą zawartość. Na szczęście wszystko się zmieściło. Zaniosłam do mieszkania i dostałam telefon od firmy, że zaraz będą. Dlatego od razu poszłam na chodnik przed kawiarnię by wiedzieli gdzie się zatrzymać. Całe szczęście, że wykupiłam pakiet z wniesieniem bo nie uporałabym się z tym przynajmniej do jutra.

W końcu bus podjechał, wnieśli wszystko do mieszkania w ciągu dwóch godzin. Miałam wrażenie, że celowo przeciągają, no ale skoro zrobili swoje to nie mogłam narzekać.

Kartonów i walizek było mnóstwo, jednak stwierdziłam, że nie ma sensu się rozpakowywać skoro nie mam gdzie tego poukładać. Jedyne co zrobiłam - wyciągnęłam duże pobrudzone od farbek prześcieradło, wyciągnęłam sztalugę i czyste płótno malarskie które na niej umieściłam. Farbki i pędzle położyłam na prześcieradle, usiadłam i myślałam. Pierwszy raz od dawna poczułam, że chce coś namalować, że powinnam coś namalować. Nie zamykam żadnego rozdziału, nie otwieram żadnego ale wróciłam do Seattle. Myślę, że to dobry powód by coś stworzyć.

Zawsze gdy maluje obraz wyłączam się. Nie ma ze mną kontaktu, czasami wiem co chce namalować i to robię, a czasami moja dłoń maluje sama. Tym razem tak właśnie było. Nie wiedziałam co chce namalować, nie miało to być nic konkretnego ale moja dłoń malowała sama. Dopiero gdy skończyłam, zdałam sobie sprawę, że to portret Victora.

Wzięłam głęboki oddech. Chwyciłam za płótno i zaniosłam na piętro by czasami jakiś niespodziewany gość nie miał szans tego zobaczyć. Gdy wróciłam na dół posprzątałam wszystko a rozłożyłam folie na podłogę by nie ubrudzić jej farbą gdy zacznę malować ściany. Wybrałam kolor szary, lekko wchodził w fiolet. Podobał mi się. Był neutralny. Związałam włosy w koka, obkleiłam wszystko co trzeba taśma papierową, ściągnęłam zasłony i firanki nie chcąc ich ubrudzić. Założyłam słuchawki na uszy i zabrałam się za malowanie. Chciałam skończyć malować dziś, mimo, że było już naprawdę późno.

Obiecałam Annie, że będę jutro u niej na obiedzie. W poniedziałek będzie pogrzeb, a we wtorek mają przywieźć wszystkie meble. Muszę skończyć to dziś. Nawet jakbym miała siedzieć w środku nocy i malować, zrobię to.

VICTOR #2CukierekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz