18

4.3K 169 3
                                    

Charlotte.

Nie spodziewałam się, że na pogrzebie będzie Hannah. Ale jak dłużej o tym myślałam, miała prawo przyjść, w końcu przez kilka dni był jej szefem i złapali dobry kontakt. Przynajmniej takie odnosiłam wrażenie jak razem knuli by zeswatać mnie z Victorem.

Rozumiałam jej niechęć. Nie byłam na nią zła, ale wiedziałam, że Hannah nie pozwoli bym znowu weszła z buciorami do życia Victora.

Różnica jest taka, że tym razem to on zaczął pierwszy. Właściwie tak samo było wcześniej, ja tylko potajemnie się w nim podkochiwałam a to on wszystko rozbujał.

Zaczęłam się zastanawiać, czy Hannah potraktowała by mnie inaczej gdyby wiedziała dlaczego się pokłóciliśmy, dlaczego nie wpuściłam go tamtego wieczoru do domu. Nie powiedziałam tego nikomu. Nawet Benowi. Do tej pory nie wiem, czy spali ze sobą. Ale po takim czasie mogę stwierdzić, że raczej nie byłby do tego zdolny. Chociaż kto wie.

- ziemia do Charlotte.

Usłyszałam głos Victora. Zamrugałam kilka razy. Trzymał w dłoni swój kask a w drugiej mój. Nawet nie wiem kiedy mi go ściągnął.

- tak?

Zapytałam głupio bo nie wiem o czym mówił.

- pytałem, czy chcesz żebym wszedł do środka czy mam spadać.

Wzruszył ramionami. Wzięłam głęboki oddech. Powinnam go spławić ale naprawdę nie potrafię.

Prawie pięć lat trzymałam się od niego z daleka, czy to nie wystarczy?

Zeszłam z motoru, ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Weszłam do środka i wzięłam głęboki oddech.

- może coś zamówimy? Dopiero jutro mają mi wszystko przywieźć więc nawet nie mam jak coś zrobić.

Skinął głową.

- jeśli chcesz to mogę pojechać po Mcdonald'sa, włączymy jakiś film czy coś i będę o ciebie dbał..

Poczułam się jakbym dostała w twarz.

Dlaczego to się powtarza?

Zauważył moją minę, odchrzaknął.

- będę o ciebie dbał do końca dnia bo dużo dziś przeszłaś i nie chciałbym żebyś została z tym sama.

Doprecyzował, a ja skinęłam głową.

- możesz wziąć klucze, pójdę pod prysznic może chociaż trochę postawi mnie na nogi.

Tym razem to on przytaknął. Chwycił za klucze od mieszkania, wyszedł, przekluczył drzwi i już go nie było.

Faktycznie poszłam wziąć prysznic.

Kolejny raz zastanawiałam się czy powiedzieć mu prawdę.. bałam się, nie wiedziałam jak zareaguje.. fakt faktem to nie było kłamstwo ale zatajanie prawdy, a w tym przypadku miał prawo mnie znienawidzić.

VICTOR #2CukierekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz