14

4.4K 170 1
                                    

Charlotte.

U Anny byłam na obiedzie i również zostałam na deser na który się uparła. Szczerze mówiąc, miałam ochotę iść spać ale nie potrafiłam jej odmówić. Nie rozmawiałyśmy za wiele, a ja nie naciskałam na jakąkolwiek konwersacje. Wiedziałam, że potrzebuje czasu by uporać się ze stratą męża ale wiedziałam też, że potrzebuje kogoś bliskiego by chociażby pomilczeć wspólnie.

Do mieszkania wróciłam dopiero po godzinie siedemnastej. Wzięłam prysznic, padłam plackiem na materac i gdy tylko poczułam poduszkę zasnęłam od razu.

Obudziłam się po północy. Spałam tylko z sześć godzin, a czułam się jakbym przespała całą noc ciągiem. Nie umiałam dalej zasnąć. Przeklinałam w myślach, że meble i całą resztę przywiozą mi we wtorek. Gdybym miała chociaż kilka szafek to bym mogła zacząć już układać ciuchy.

Koniec końców podniosłam się z materaca. Ubrałam się i wyszłam z mieszkania. Dochodziła prawie druga w nocy. Musiałam się przejechać. Trochę się zmęczę, wrócę i zasnę od razu. Proste. Wsiadłam na motor, odpaliłam i już miałam założyć kask.

- żyjesz..

Powiedział z wyraźną ulgą w głosie. Muszę przyznać, że nieźle się schował. Ale jak długo na mnie czekał? Zszedł z motoru którym zaparkował kilka miejsc dalej, podszedł i stanął przed moim motocyklem. Skinęłam głową.

- Odsypiałam, a ty co tutaj robisz o tej godzinie? Pomyślę, że mnie stalkujesz..

Patrzyłam prosto na jego twarz. Zmieszał się lekko i podrapał po karku.

- próbowałem cię stalkować ale nie ma nic na twój temat, jakbyś nie istniała.

Ha! Widzisz głupi głosiku! Tym razem to on zaczął, a nie ja!

- może nie istnieje?

Zapytałam i się lekko uśmiechnęłam.

- wtedy by tak nie zabolała mnie twoja odmowa.

Wzruszył ramionami a mnie uśmiech zszedł z twarzy.

Cholerka.

- przepraszam.. po prostu nie przywykłam do tego, że..

Odchrząknęłam.

- po prostu kilka lat nie miałam styczności z żadnym facetem i może się wystraszyłam? Nie wiem..

Nawijałam mu makaron na uszy jak jakaś makaroniara ale cóż..

Widziałam szok na jego twarzy.

- musi być jakiś powód.. zmieniłaś orientację, kręcą cię kobiety czy o co chodzi?

Zapytał śmiertelnie poważnie. Zaczęłam się śmiać.

- nic nie zmieniłam, powiedzmy, że czekam na tego jedynego ale jestem na straconej pozycji już jakiś czas i musiałam się z tym pogodzić.

Wzruszyłam lekko ramionami. Wiedziałam, że muszę skończyć ten temat bo inaczej zacznie drążyć. Już zaczął otwierać usta by coś powiedzieć.

- jedziemy?

Zapytałam.

- gdzie?

Przewróciłam oczami.

- chciałeś się przejechać tak?

Od razu na jego twarzy pojawił się uśmiech. Założyłam kask i zsunęłam szybkę. Wycofałam i czekałam na niego na środku drogi. O tej godzinie nikt nie jeździł więc nie martwiłam się o to. Nie minęła dłuższa chwila, a znalazł się obok mnie. Od razu ruszyliśmy przed siebie.

VICTOR #2CukierekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz