35

5K 199 0
                                    

Charlotte.

Od samego rana mam motorek w dupie. Mam załączone takie turbo, że aż sama jestem w szoku, że nie pomyliłam przepisów albo z dwóch nie zrobiłam jednego. Hannah zrobiła mnie w chuja. Miała być szybciej i mi pomóc ale nie przyszła do tej pory, a za mała godzinę otwarcie.

Wparowała jak burza i od wejścia zaczęła krzyczeć.

- przepraszam!

Wbiegła do kuchni i zaraz poszła do szatni by założyć fartuszek.

- zaspałam, a jeszcze wypadło mi coś pilnego co było do zrobienia na już.

Weszła do kuchni już z założonym fartuszkiem. Skinęłam głową i wzięłam głęboki oddech. Hannah zaczęła nosić już naszykowane słodkości za ladę.

- a co jeśli nikt nie przyjdzie?

Zapytałam zdenerwowana.

- przyjdzie przyjdzie, zobaczysz.

Odpowiedziała, a ja nie byłam tego taka pewna. Strasznie się denerwowałam. Pomogłam przenieść słodkości za ladę i zostało jeszcze kilka minut do otwarcia.

- idź się może przebrać co? Jesteś cała od mąki i śmietany.

Spojrzałam w dół na swoje ubranie. Faktycznie.

- zaraz wracam.

Wyszłam z kawiarni i poszłam do mieszkania. Ubrałam białą letnią sukienkę i tego samego koloru sandałki. Było elegancko ale wygodnie. Idealnie. Włosy związałam na nowo w koka bo zdążył się rozwalić.

Wróciłam do kawiarni. Hannah od razu zmierzyła mnie wzrokiem.

- no no, na pewno będzie zadowolony..

Uśmiechnęła się pod nosem.

- każdy klient oczywiście. Ładnie wyglądasz więc przyjemnie się na ciebie patrzy.

Przewróciłam oczami na jej słowa.

- jasne.

Spojrzałam na zegarek. Zostały dwie minuty.

Hannah podeszła do drzwi, a ja stałam za ladą. Dłonie zaczęły mi drżeć. Zaraz zemdleje.

- mogę?

Zapytała.

- możesz.

Hannah odwróciła zawieszkę dając znać, że jest otwarte. Wzięłam głęboki oddech. I czekałam, nie wiem na co ale czekałam. Może ktoś naprawdę przyjdzie. Może uda mi się tak jak Benowi.

- idę siku.

Powiedziała i ruszyła w stronę szatni gdzie była toaleta.

Zostałam sama. Patrzyłam na obraz Bena, aż usłyszałam dzwoneczek do drzwi. Pierwszy klient. Odwróciłam głowę i zamarłam.

Szedł w moją stronę. Patrzył w moje oczy, ja patrzyłam w jego. Stanął przed ladą i odezwał się po chwili.

- podwójne espresso, bez cukru i bez śmietanki.

Usłyszałam, moje kolana się ugięły. Skinęłam głową.

- coś jeszcze podać?

Zapytałam cicho czując jak w moim gardle rośnie gula, a do oczu napływają łzy.

- może być szarlotka..

Przełknęłam ślinę zdając sobie sprawę, że nawet nie spojrzał na słodkości za ladą..

- dziś nie ma szarlotki..

Wyszeptałam, a on uśmiechnął się delikatnie.

- wydaje mi się, że jednak jest..

Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Minęłam ladę i rzuciłam się na niego jak małpka. Od razu mnie przytulił.

- przepraszam.

Wyszeptał i pocałował moje czoło.

- już nigdy cię nie zostawię..

Powiedział do mojego ucha, a ja dosłownie za moment wpiłam się w jego usta. Nie potrzebowałam więcej zapewnień. Wiedziałam, że skoro już tutaj przyszedł to na pewno będzie przy mnie.

VICTOR #2CukierekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz