32

4.5K 184 5
                                    

Victor.

Nie poszedłem za nią, nie pojechałem do jej mieszkania. Nie byłem na nią zły o wypadek, to nie była jej wina. Byłem zły bo nie powiedziała mi wcześniej, a miała tyle okazji. Gdy oglądaliśmy bajki, gdy nazwałem ją Candy, gdy zobaczyłem jej tatuaż.. Czułem się oszukany. To tak jakby używała tych samych sztuczek co wcześniej. Ale z drugiej strony, ona właśnie taka jest. Lubi bajki i Mcdonald'sa.

Zatrzymałem się pod mieszkaniem Hannah i Steva. Wiedziałem, że wszyscy są w środku. Nie odpuściliby takiego przedstawienia. Wiedzieli, że jeśli ona powiedziała mi prawdę to tutaj wrócę.

Ściągnąłem kask, zszedłem z motoru i ruszyłem w stronę wejścia. Nie pukałem, nie dzwoniłem do drzwi. Wszedłem do środka i ruszyłem do salonu gdzie siedzieli moi starzy znajomi.

- nie będę słuchać waszych tłumaczeń.

Odezwałem się od razu. Naprawdę nie miałem ochoty na kolejne kłamstwa i ich pierdolenie. Wskazałem palcem na Bonnie.

- zbliż się do mnie albo do Charlotte to wniose do sądu o zakaz zbliżania się i postaram się by zamknęli cię w psychiatryku. Ty nie jesteś kurwa normalna.

Na szczęście nie otworzyła tej sztucznej mordy. Spojrzałem na chłopaków.

- chuj wam w dupę.

I ostatnia została moja siostra. Westchnąłem pod nosem widząc łzy w jej oczach.

- nie odzywaj się do mnie przez najbliższy czas, jesteś moja siostrą więc w końcu mi przejdzie ale.. na tą chwilę tobie też chuj w dupę.

Wzruszyłem ramionami. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem do wyjścia.

- co z Charlotte?

Zapytała Hannah.

- odeszła.

Nawet nie odwróciłem się w jej kierunku. Wyszedłem na podjazd. Wsiadłem na motor i odjechałem.

VICTOR #2CukierekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz