25

4.4K 167 0
                                    

Charlotte.

Po wszystkim wzięliśmy wspólnie prysznic. Victor nie wrócił do siebie, powiedział, że zrobi sobie dzień wolnego to szybciej skończymy składanie mebli i będę mogła się w końcu rozpakować. Męczyło mnie życie na kartonach.

- pomóc ci się rozpakować?

Zapytał wieczorem gdy wszystkie meble były już złożone i umyte.

- nie, dam radę sama, wiesz, majtki i te sprawy, chce sama.

Powiedziałam wiedząc, że i tak będzie mówił, że pomoże. Skinął głową.

- to może chociaż w kuchni coś poukładam?

No o tym mówiłam. Wzięłam głęboki oddech i położyłam dłonie na biodrach.

- o co chodzi, hm?

Zapytałam, a on lekko zmieszany wzruszył ramionami.

- bo jeśli wyjdę, to nie wiem czy następnym razem znowu nie będziesz próbowała mnie wygonić jak już przyjdę.

Wzięłam głęboki oddech. A więc o to chodziło. Podeszłam do niego i objęłam go w pasie.

- nie wygonie.

Uniósł dłoń i wyciągnął mały palec.

- przysięgasz?

Zaśmiałam się i splotłam z nim swój palec.

- przysięgam.

Pocałował mój, a ja jego palec. Uśmiechnął się szeroko.

- moja siostra..

Zaczął na co ja się spięłam. Odsunęłam się lekko od niego.

- robi trzydzieste urodziny i pomyślałem, że może chciałabyś pójść ze mną?

Przełknęłam ślinę, pokręciłam lekko głową na boki.

- nie jestem pewna czy to dobry pomysł, nie lubi mnie.

Zmarszczyłam się lekko.

- wystarczy, że ja cię lubię i chciałbym żebyś była tam ze mną, jeśli będziesz chciała wyjść to wyjdziemy.

Wzięłam głęboki oddech.

- oj nie daj się prosić, będą sami znajomi..

I tego się właśnie obawiam.

- nie mogę, niedawno zmarła mi złota rybka Cleo i..

Zmarszczył brwi i wyciągnął palec wskazujący w moją stronę.

- nie nabiorę się na to.

Powiedział poważnie.

No tak, już się nie nabierzesz.

- kiedy ta impreza?

Zapytałam zrezygnowana.

- w piątek.

Otworzyłam szerzej oczy.

- w ten piątek?

- no tak.

- żartujesz prawda?

Zaprzeczył ruchem głowy.

- mamy środę, impreza za niecałe dwa dni.

Przytaknął.

- kto tam będzie?

Zapytałam cicho i błagałam w myślach żeby nie wymówił tego imienia..

- ja, ty, Hannah jej chłopak Steve, Simon ponoć ma być też Harry i Bonnie.

Zamarłam. Do tej pory widziałam uśmiech Bonnie w szpitalu gdy tam przyszłam kiedy się wybudził. Skinęłam tylko głową.

- no i kilku jej znajomych których nie znam.. jakiś czas już nie mamy dobrego kontaktu więc nie jestem za bardzo w temacie.

Przytaknęłam.

- o-okej.

Wyjąkałam.

- przyjadę jutro po pracy, w razie co dzwoń albo pisz.

- dobrze.

Pocałował moje czoło i wyszedł.

Muszę coś wymyślić do piątku by tam nie iść. Oni wszyscy mnie tam zjedzą. A co jeśli wszystko wyjdzie na jaw?

Pokręciłam głową na boki chcąc wybić to sobie z głowy. Nie powiedzą, nie powiedzieli do tej pory to teraz też nie powiedzą..

Od razu zabrałam się za układanie rzeczy.

VICTOR #2CukierekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz