Adeline's POV
24.09. 2021r.
- Ja nie wierzę, Boże w końcu koniec! - pisnęłam, wychodząc z sali od matematyki. - Kurwa, ja przeżyłam cały dzień w szkole, rozumiesz to? - pobudzona spojrzałam na swojego przyjaciela, z którym kierowałam się do szafek.
- Gratulacje, a teraz zamknij mordę, bo zaraz uszy mi odpadną od tego twojego piszczenia. - burknął Matt, przewracając oczami.
- Spierdalaj. - fuknęłam, mrużąc oczy. - Jakie plany mamy na dzisiaj? - spytałam, wkładając książki do metalowej skrytki dla uczniów Calabasas High School.
- Żadne. - stęknął, ledwo żywy. - Jestem padnięty i nie ma opcji, że po powrocie do domu z niego wyjdę.
- Brałeś coś? - zironizowałam jego słowa, ponieważ Matt był duszą towarzystwa, a teraz nagle nie chce wychodzić? W piątek? - Czy oglądałeś całą noc Pamiętniki Wampirów?
Brunet spojrzał w bok, utwierdzając mnie w przekonaniu, że drugie pytanie, które padło z moich ust jest prawidłowe.
- No co się tak gapisz? - rzucił po chwili, kiedy w niedowierzaniu na niego patrzałam. - Musiałem nadrobić zaległości ze Stefanem i Damonem. - oblizał swoje średniej wielkości wargi, przez co się skrzywiłam.
Matt Jones ślinił się całą noc do nich, jak nie gorzej...
Zamknęłam szafkę, po czym spojrzałam na niego nadal skrzywiona. Myśli w mojej głowie o tym, co mógł robić przed ekranem telewizora, przyprawiały mnie o mdłości. Brązowookiego chłopaka o śniadej cerze poznałam pierwszego dnia liceum, kiedy wpadliśmy na siebie na korytarzu, szukając sali lekcyjnej. W krótkim czasie stał się on dla mnie ważny i nie wyobrażam sobie go stracić. Jest on moim promyczkiem, dzięki któremu dzień od razu staje się lepszy i zapominam o problemach.
- Nie chciałam tego słyszeć. - nie trudząc się na pożegnanie z przyjacielem, ruszyłam w stronę wyjścia z tego okropnego budynku.
Dzisiejszy dzień zapowiadał się naprawdę dobrze, co mnie cholernie mocno dziwiło, ponieważ zazwyczaj jest przeciwnie. Przygnębienie, rozpacz i zmęczenie. Te trzy słowa najbardziej definiują moją codzienność i mnie samą. Moje życie wygląda zupełnie inaczej, niż może się wydawać innym ludziom. Jestem córką radnych miasta i wnuczką właściciela olbrzymiej firmy w Nowym Jorku. Moja rodzina jest bogata i lubiana, ale co z tego? Czy to sprawia, że nie mam problemów?
Rozejrzałam się wokół siebie, idąc dziedzińcem. Uśmiech mimowolnie wkradł się na moje usta, kiedy zauważyłam trzy grupki uczniów, czekających na kolejną lekcję. Nie byłam podła, ale widok tych osób dla moich oczu był czymś wspaniałym, bo w końcu ich dzień w szkole jeszcze się nie skończył, a mój tak.
Gwałtownie poczułam, jak zderzałam się z czyjąś klatką piersiową, dlatego spojrzałam przed siebie. Pech, tak mogę nazwać swoje życie, ponieważ moim oczom ukazał się Thomas Walker. Najpopularniejszy chłopak w całej szkole, a przy tym najprzystojniejszy i najniebezpieczniejszy, choć kompletnie nie rozumiem dlaczego. Czarnowłosy chłopak ma dwadzieścia lat i chodzi do czwartej klasy, ponieważ oblał dwa lata z rzędu. Wszczyna bójki i traktuje dziewczyny jak zwykłe zabawki, a im to nie przeszkadza. Fakt jest przystojny, ale żeby tracić dla niego swoją godność?
Nigdy nie zrozumiem tych dziewczyn.
- Adeline Green. - uśmiechnął się cwanie. - Nie spodziewałem się, że taka grzeczna dziewczynka jak ty również na mnie leci. - bezwstydnie zaczął mi się przyglądać, zakładając ręce na piersi.
CZYTASZ
Devoted to hope [ W TRAKCIE KOREKTY]
Teen FictionWystarczyła drobna chwila nieuwagi z jej strony, aby chłopak, którego prawie w ogóle nie znała, w krótkim czasie stał się dla niej ważny.