18. Poraniony chłopczyk

7K 165 77
                                    

Adeline's POV

- O matko! - to były pierwsze słowa, jakie usłyszałam, gdy otworzyłam zaspane powieki.

Zdezorientowana, zmarszczyłam brwi, lustrując wzrokiem swojego najlepszego przyjaciela, który z rozchylonymi wargami stał nade mną. Jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów- był w szoku, ogromnym szoku.

- Och, kurwa... - przeniosłam wzrok na drewnianą płytę w swoim pokoju, z której dobiegł znany mi głos.

Thomas.

I wtedy moja szczeka opadła w dół. Nie byłam w swoim pokoju, lecz tym do którego zaciągnął mnie ubiegłej nocy Asher. Niepewnie przeniosłam wzrok z czarnowłosego chłopaka na łóżko, a dokładniej miejsce obok siebie. Widok, jaki zastałam, wywołał pisk przerażenia, który wydobył się z moich ust. Evans spał obok mnie na brzuchu z twarzą ukrytą w białą poduszkę.

- O mój kurwa Boże! - pisnęłam, zrywając się jak szalona z posłania, aby stanąć obok Jonesa. - O rany! - ponownie zapiszczałam, zgniatając w dłoni czarną bawełnianą koszulkę z krótkim rękawem, którą miałam na sobie.

- Zamknij kurwa usta, Adeline. - wymamrotał zasypanym głosem zielonooki chłopak, otwierając powieki i przenosząc wzrok na mnie.

- O mój Boże! - skrzypnęłam, łapiąc ramię swojego przyjaciela, który nie wydał z siebie ani jednego słowa, kiedy ja byłam przerażona.

- Dlaczego spałaś w jednym łóżku z nim, słońce? - w końcu się odezwał lekko rozbawiony, ale ja nie byłam w stanie mu odpowiedzieć.

Wspomnienia z wczorajszego dnia zaczęły uderzać we mnie z ogromną siłą. Widok półnagiego chłopaka w łóżku potwierdził moje przypuszczenia, choć miałam nadzieje, że to tylko wytwór mojej wyobraźni, która lubi sobie ze mnie żartować. Tak nie było. Ja przespałam się ze swoją pieprzoną zmorą, która siłą wepchała mnie do tego pomieszczenia. O mój kochany Boże, za jakie kurwa grzechy?

- No właśnie? - włączył się do rozmowy Thomas, który opierał się prawym bokiem o futrynę. - Dlaczego kurwa spaliście na moim jebanym łóżku?

Zamknij się.

- Wasza dwójka... - podminowany brunet, który nadal jak gdyby nigdy nic leżał na łóżku, wskazał palcem na pozostałych chłopaków. - w pierdolonych podskokach ma stąd wypierdalać, bo chcę dokończyć sen. - mocniej ścisnęłam rękę przyjaciela, ale było to na nic, bo jak torpeda wystrzelił z pokoju wraz z Walkerem, posyłając mi przepraszające spojrzenie.

- Błagałam, powiedz, że wczoraj do niczego między nami nie doszło.

Zbierając resztki zdrowego rozsądku, który zagubiłam wczorajszej nocy i dzisiejszego ranka, robiąc świetne przedstawienie, stanęłam nad zielonookim chłopakiem. Mój wyraz twarzy i jego różnił się cholernie, bo ja byłam spanikowana i przytłoczona, a on zadowolony. Najpewniej przez moją reakcję.

Brunet podniósł kąciki ust do góry i zerwał z siebie kołdrę, ukazuj mi swojego ciało. Oczy niemal wyszły mi z orbit, bo był nagi. Próbowałam zaczerpnąć powietrza, które mi się skończyło, kiedy obserwowałam ten widok. W końcu je nabrałam, a Asher jeszcze szerzej się uśmiechnął, schodząc z posłania. Wiedziałam, że za długo mu się przyglądałam, ale nie mogłam odwrócić wzroku, co zdecydowanie przydało mu do gustu.

- Ach, Adeline...- zaśmiał się, muskając moją rękę swoją, kiedy kierował się Bóg wie gdzie. - Oczy i tatuaże, którymi zachwycałaś się wczoraj, są wyżej.

- Spierdalaj ty pierdolony niezrównoważ... - przerwałam, kiedy odwróciłam się w jego stronę i dostrzegłam czerwony tatuaż znajdujący się po prawej stronie jego wyrzeźbionych pleców, kiedy ubierał bokserki. - Masz wytatuowanego tygrysa?

Devoted to hope [ W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz