7. Drobna radość

7.3K 169 29
                                    

Adeline's POV

-Wstawaj! - wybudził mnie ze snu krzyk mojego brata nad moim kurwa uchem.

- Wyjdź. - warknęłam, poprawiając swoją ciepłą kołdrę.

- Wstawaj! - ponownie krzyknął. - Rodzice są w pracy, a ty masz mnie zawieźć do szkoły i sama do niej iść. - powiedział, ściągając ze mnie moją kołdrę.

Co? Zawieść? Autem? Co?

Jak poparzona opuściłam posłanie i spojrzałam na swojego brata, który założył jedną rękę na biodro.

- Mam auto? - spytałam, nie wierząc w to, co przed chwilą powiedział. - Rodzice odebrali mi samochód? - skinął głową. - Uszczypnij mnie, bo ja chyba nadal śnię. - oberwałam od blondyna w rękę, przez co od razu złapałam się za to miejsce. - Ała! - warknęłam, mierząc go chłodnym spojrzeniem. - Nie musiałaś tak mocno! -wydarłam się na niego, a następnie jak torpeda wybiegłam ze swojego pokoju na dół.

Podekscytowana z lekkim bólem ręki otworzyłam drzwi prowadzące do garażu i w mgnieniu oka się tam znalazłam. Nogi się pode mną ugięły, kiedy przede mną stał zaparkowany czerwony Ford Mustang 3.7 V6 Premium. Szczęście zmieszane z zaskoczeniem sprawiły, że zrobiłam krok w stronę pojazdu i dotknęłam go dłonią. Nie wierzyłam w to, co widzę, dlatego również do niego wsiadłam. Wnętrze było piękne, ale to jak wygląda na zewnątrz? Cholera, naprawdę nie sądziłam, że to auto będzie jeszcze piękniejsze, kiedy znajdzie się w moim garażu.  Serce zabiło mi mocniej, kiedy złapałam za kierownicę, a uśmiech wkradł się na moje usta, kiedy do moich nozdrzy dotarł zapach samochodu. Niestety nie potrwało to długo, bo już usłyszałam wołanie swojego młodszego brata.

- Zaraz się spóźnimy! - zawołał przejęty, wbiegając do garażu, kiedy otwierałam drzwi od samochodu. - Za dwadzieścia minut lekcje się zaczynają! - otworzyłam szerszej oczy niedowierzając w jego słowa.

To, o której mnie ten bachor obudził?

W pośpiechu opuściłam pomieszczenie i wbiegłam na górę do swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy niebieskie jeansy i zwykły beżowy golf, a następnie wpadłam do łazienki się przebrać. Byłam pochłonięta tym, co zrobili dla mnie rodzice i nie byłam w stanie skupić się na prostej czynności. Kiedy podeszłam do lustra, zauważyłam, że górną część garderoby ubrałam na lewą strony, przez co od razu ją ściągnęłam i ubrałam poprawnie. Oddychałam ciężko, ale nie przejęłam się tym i usiadłam na taborecie od toaletki, aby nałożyć na twarz makijaż. Byłam cholernie zdumiona tym, co zobaczyłam w garażu i nadal nie mogę w to uwierzyć. Tyle starań i błagań, a tu nagle co? Rodzice odebrali mój samochód, kiedy mam szlaban? Chryste, naprawdę w to nie wierzę.

To naprawdę nie jest do nich podobne. Kennedy, a szczególnie Manuel odwlekali udanie się do salonu, a w ten poniedziałkowy ranek, co? Nagle im się coś odmieniło? Ciężko jest mi w to uwierzyć, ale najważniejsze jest to, że mam w końcu samochód. Nałożyłam na twarz korektor i pomalowałam rzęsy tuszem. W następnej kolejności podkreśliłam lekko brwi i nałożyłam na usta błyszczyk. Włosy rozszerzałam szczotką, a później zabrałam z fotela biurkowego torebkę, do której wczoraj schowałam książki i zeszyty.  Spod poduszki wyjęłam komórkę, którą odzyskałam na spotkaniu z Evansem i schowałam ją do kieszeni spodni. Po kilku sekundach opuściłam swój pokój i zaczęłam wołać blondyna.

- Will! Jeśli nie zejdziesz w przeciągu pięciu sekund, to idziesz sam do szkoły! - wydarłam się, ubierając vansy.

Czy październik wniesie do mojego życia coś lepszego? Od dwóch pieprzonych lat nie miałam takiego dobrego humoru z samego rana jak teraz. Czuję się, jakbym wygrała na loterii i naprawdę chciałabym, aby tak pozostało. Szczęście i brak zmartwień, czyżby moi rodzice w końcu przejrzeli na oczy? Jestem naiwna, ale jeśli to ma sprawić, że mój humor chociaż przez chwilę będzie dobry, to dlaczego nie?

Devoted to hope [ W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz