Adeline's POV
Zrezygnowana westchnęłam pod nosem, czekając aż Asher skończy rozmowę telefoniczną, którą stwierdził, że dokończy na korytarzu. Ciekawiło mnie, kto do niego zadzwonił i co takiego mu obwieścił, że zmienił swój humor diametralnie. Aktualnie nie przypominał już pogodnego chłopaka, który z wielką chęcią chciał poprawić mi humor, a stwora pilnującego skarbu ze zdolnością zabijania innych wzrokiem.
Kategorycznie nie chciałam znaleźć się w miejscu osoby, z którą prowadził ostrą wymianę zdań.
W końcu rozmowa ucichła. Chłopak szarpnięciem za klamkę wrócił do mojego pokoju i z kamienną twarzą ruszył w moją stronę. Uniosłam brew ku górze, żądna wiedzy, do której niekoniecznie zostałam przydzielona, jednak kogo to obchodziło? Asher również wypytywał mnie o rzeczy, które nie powinny go interesować, także ja też mogłam. I dlatego to zrobiłam:
– Z kim rozmawiałeś?
– Nie twój, kurwa, interes, Adeline – warknął, po czym zwinnym ruchem zgarnął swoją koszulkę z mojego łóżka i skierował się z powrotem do drzwi.
Oszołomiona rozchyliłam wargi. Asher wyszedł z pomieszczenia, a bardziej z niego wyleciał.
Nie byłam w stanie wypowiedzieć ani jednego pieprzonego słowa. Po prostu siedziałam z otwartymi ustami, lustrując wzrokiem drzwi, których nawet za sobą nie zamknął. Byłam w szoku. Zupełnie nie spodziewałam się takiej reakcji na swoje pytanie. Nie byłam przygotowana na takie zachowanie, bo myślałam, że nasza znajomość się zmieniła na lepsze. Ja czułam, że było zdecydowanie lepiej, ale jak widać, on tak nie uważał, co mnie dobiło.
Poważnie? Myślałam tak tylko ja? W takim razie, dlaczego był w stosunku do mnie inny? Milszy, upajający i łagodny? Dlaczego pozwolił mi na znalezienie w nim schronienia, chociaż w dalszym ciągu nie planował do cna zmienić do mnie nastawienia? Sądził, że nie byłam godna zaufania i udzielenia mu rady czy też pomocy?
A może nie byłam i sądził on dobrze?
A może moja matka również tak uważała?
Moja cała rodzina?
Czy ja byłam tylko gówniarą, która nie była w stanie pojąć poważnych spraw? Takich jak rozwód czy też życie Ashera?
Pod wpływem chwili w moich oczach zebrały się łzy. Zacisnęłam szczękę i z miejsca ich się pozbyłam, wstając z łóżka. Nie chciałam już więcej tego dnia płakać. Byłam już wystarczająco zgnębiona i nie mogłam dać ponieść się emocjom. Nie mogłam dłużej rozżalać się nad sobą, bo ja nie byłam tylko gówniarą. Może i nie miałam katastroficznego życia, ale ja przeżyłam cholerne gówno, z którego się wydostałam. Bo nie byłam tylko pierdoloną głupią gówniarą.
Rozumiałam, na czym polegało życie.
Wyszłam z pokoju i zbiegłam ze schodów, żeby prędko dopaść do drzwi balkonowych i z trzaskiem je zamknąć, byle tylko Asher już więcej tutaj nie wszedł. Następnie ruszyłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki czerwone wino, które na moje szczęście było odkręcane i spiesznym krokiem udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor, aby hałas w mojej głowie zniknął. Aby hałas był tylko wokół mnie.
Jednak dzisiejszego dnia w łatwy sposób nie mogło to nadejść. Hałas dobiegający z głośników nie zagłuszył moich myśli. Na okrągło dumałam nad zachowaniami osób bliskich mojego serca i nad zachowaniem swoim. Nad sobą. Nad Adeline Green, która z biegiem lat zaczęła się gubić i zaczynała stawać się osobą niewyrazistą, bo nie wiedziała, czego od życia pragnie. Czy ma w końcu podpasować się rodzinie i spełniać ich wymagania, czy... buntować się? Unikać kontaktu z rodziną? Ja nie wiedziałam nic. Traciłam rozeznanie. Co było dla mnie dobre, a co złe? Nie wiedziałam i to mnie łamało.
CZYTASZ
Devoted to hope [ W TRAKCIE KOREKTY]
Teen FictionWystarczyła drobna chwila nieuwagi z jej strony, aby chłopak, którego prawie w ogóle nie znała, w krótkim czasie stał się dla niej ważny.