Adeline's POV
Ostatnie dni minęły mi spokojnie. Chodziłam do szkoły i nie miałam żadnego kontaktu z zielonookim chłopakiem. Przez ten krótki czas zdołałam odetchnął i wrócić do normalnego funkcjonowania, choć nie było to takie łatwe. Moje myśli cały czas wracały do Evansa i wyścigów, na których poznałam jego przyjaciół. Chociaż w sumie nie mogłabym nazwać tego poznaniem, ponieważ po krótkiej wymianie zdań z Mią, stwierdziłam, że stamtąd zniknę. Brunetka po usłyszeniu tego, że Asher się na mnie uwziął, zaczęła się na niego wydzierać. Brunet oczywiście miał w dupie jej krzyki i po prostu ją ignorował, przez co poczułam ogromną irytację.
W tamtej chwili najlepszym rozwiązaniem była ucieczka i chyba nadal tak uważam. W końcu Evans dał mi spokój. Nie wydzwania do mnie i nie wypisuje. Może słowa jego przyjaciółki dały mu do myślenia? Szczerze mam nadzieję, że właśnie tak było i dla tego teraz nie próbuje nawiązać ze mną kontaktu. Czy czuję się z tym dobrze? Po części. Wiem, że powinnam się cieszyć i skakać jak oszalała po swoim pokoju, ale nie robię tego. Czuję taką dziwną pustkę, ale zarazem spokój. Ciężko jest mi to opisać, bo nie rozumiem tego. Moje życie przez kilka ostatnich tygodni zmieniło się diametralnie i aktualnie jest mi dziwnie. Asher namieszał w mojej głowie i przez brak kontaktu z nim czuję się nijako? Nie wiem, naprawdę nie wiem, jak ja się czuję.
Niepodważalnie rozkoszuje się spokojem i brakiem jego gróźb, ale... Nie wiem, w mojej głowie naprawdę jest mętlik. Oczywiście, nadal go nie cierpię i to się nigdy nie zmieni, ale towarzyszy mi dziwne uczucie . Może to wina właśnie tego spokoju? W końcu ostatnimi czasy w moim życiu panował czysty chaos.
Poprawiałam się na łóżko i wzięłam komórkę do dłoni. Dzisiaj jest sobota, godzina czternasta piętnaście, a ja jakiś czas temu wstałam. Zrobiłam wiele produktywnych rzeczy, choć na miałam za wiele energii. Ale tak, posprzątałam swój pokój, który wyglądał jak burdel i pomalowałam swoją twarz oraz przebrałam się z piżamy. Włożyłam na swojego nogi szare materiałowe spodnie w prążki i do tego bluzę w takim samym kolorze. Szczerze nie wiem, kiedy zaczęłam chodzić w takich ciuchach. Jeszcze na początku września unikałam bluz, ale teraz? Być może jest to spowodowane wzrostem mojej wagi. Może nie chciałam pokazywać ludziom w szkole, że przytyłam? Bo tak, przytyłam pieprzone dwa funty. To nie jest dużo, ale na moim ciele? Och, wygląda to źle i ja się tak czuję.
Przez kilka ostatnich dni zajadałam dziwne uczucie oraz radość. Nie powinnam tego robić i właśnie teraz zdałam sobie z tego sprawę. Nagły przyrost masy jest konsekwencją mojego nieprawidłowego procesu odchudzania. W końcu jednego dnia potrafiłam zjeść tylko jednego batona... Nie chcę dłużej tak funkcjonować, ale to jest silniejsze ode mnie. To gówno we mnie siedzi i nie potrafi wyjść, ale dzisiaj spróbuję. Spróbuję podwyższyć swój deficyt kaloryczny i stosować się do niego każdego kolejnego dnia. To nie może być trudne, prawda?
Jak na razie zjadłam na śniadanie jeden serek czekoladowy, więc jest dobrze.
Z moich myśli wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Jęknęłam męczeństwo, bo wiedziałam, że muszę wstać ze swojego łóżka i polecieć, otworzyć swoim rodzicom. Dzisiejszego dnia Manuel i Kennedy kończą swoją przygodę z problemami mojej ciotki i wracają do domu uprzykrzać mi życie. Moje słowa są adekwatne do naszej relacji, bo oni to robią. Na każdym kroku mnie dobijają i sprawiają, że czuję się niechciana. Nie uważam, że przesadzam, bo wiem, jak powinna wyglądać prawidłowa relacja między rodzicami a ich dziećmi. Dowodem na moje słowa jest mama mojego przyjaciela. Ona nie wciska swojego synowi pieniędzy, aby zapełnić zaniedbanie emocjonalne. Ta kobieta nie daje szlabanów swojemu synowi, za udanie się na imprezę. Ona nie sprawia, że jej syn czuje się niechciany i ma zniszczone poczucie własnej wartości. Ona kocha swojego syna.
CZYTASZ
Devoted to hope [ W TRAKCIE KOREKTY]
Teen FictionWystarczyła drobna chwila nieuwagi z jej strony, aby chłopak, którego prawie w ogóle nie znała, w krótkim czasie stał się dla niej ważny.