Rozdział 9

4K 270 4
                                    

Najpiękniejszy widok, kiedy już przebiegłam moje codzienne 8 kilometrów i siedzę zmęczona na plaży i czekam na wschód słońca. Ze względu na to, że zbliża się listopad, to bryza jest sama w sobie dość chłodna, ale na moje zgrzane ciało - idealna. Wracam powoli do domu i zastanawiam się co ze sobą zrobić. Jestem w Gdyni już od tygodnia i nie rozmawiałam z nikim, poza rodzicami i znajomymi, którzy mieszkają tutaj. Nie odezwałam się do Ems, ale wiedziałam, że ona to zrozumie. Zrozumiała już wtedy w szpitalu, nawet bez słów. Nie odezwałam się ani do Sary, ani do Patryka. Stwierdziłam, że póki co nie chcę się wiązać z żadnym z nich, ale chcę się dowiedzieć czegoś więcej o Sarze. Szczerze mówiąc, to chciałabym także, aby ktoś mi wyjaśnił jak dostałam się do szpitala. Może kiedyś przyjdzie na to pora.

Wróciłam do domu i weszłam do holu. Od razu poszłam na górę, żeby wziąć prysznic i się przebrać. Na dole w kuchni krzątała się pomoc domowa, Pani Angelika, która jest również serdeczną przyjaciółką moich rodziców. A gotuje naprawdę wyśmienicie. Po prostu żyć nie umierać.

-Dzień dobry Alicjo, już gotowa na śniadanie? Jak Ci się biegało? - zapytała nie odrywając się od kuchenki. Ta kobieta jest taka pozytywna, że aż tym emanuje i zaraża wszystkich wokół. Od razu zaczęłam się przy niej uśmiechać

-Cześć Angeliko. Nawet nie wiesz jaka jestem głodna! Co masz dla mnie dzisiaj dobrego? Dobrze wiesz, że za każdym razem biega mi się wspaniale. - powiedziałam i od razu się zamyśliłam. - Aha, muszę ci coś powiedzieć. Dzisiaj jest piątek, prawda?

- Tak. - odpowiedziała szybko.

-Więc od poniedziałku będziesz znowu miała wolne. Wystarczy, ze zajrzysz tutaj raz w tygodniu żeby zaopiekować się kwiatami. Zdecydowałam się już pojechać do domu. - powiedziałam ze smutnym uśmiechem na ustach. Pani Angelika jednak spojrzała na mnie w tym momencie i od razu wyczuła, że coś jest nie tak.

-Oj Alicja, coś cię trapi i widzę to. Nie musisz mi mówić, ale chodź tutaj. No chodź. Przytul się do mnie. - I otuliła mnie swoimi ciepłymi ramionami. Pani Angelika była dla mnie jak babcia, nawet kiedy byłam mała to czasem się mną zajmowała. Czułam bijące od niej ciepło miłości i widziałam, że chce mi to ciepło przekazać.

-Miejmy nadzieję, ze wszystko będzie w porządku.. - powiedziałam i w końcu się od niej oderwałam. Ten weekend zleciał mi w oka mgnieniu. W piątek oczywiście byłam na imprezie ze znajomymi, ale w sumie nawet spokojnie się bawiliśmy. W sobotę byłam na domówce, a w niedzielę zaczęłam się pakować i myślami byłam już w domu.

Ems, wracam jutro. Jak będę wolna, to od razu Ci dam znać.

Odpowiedziała mi od razu.

Do kogo pojedziesz najpierw? Do Sary czy do Patryka?

Ona mnie naprawdę rozumie... Emma jest wspaniałą przyjaciółką. Odpisałam jej, że jeszcze nie zdecydowałam i taka była prawda. Miałam w końcu całą drogę z Gdyni żeby się zastanawiać. Wyjechałam wczesnym porankiem, zaraz po tym jak pożegnałam się z morzem. Droga bardzo mi się ciągnęła, a jechałam około 10 godzin. Po południu już byłam w domu, odświeżyłam się i ubrałam całkiem seksownie: czarne leginsy, bordowa koszula, która eksponowała mój biust, narzuciłam na to skórzaną kurtkę i postawiłam na delikatny makijaż. No i pojechałam.

-Pozwól mi zapomnieć... - wyszeptałam, gdy tylko otworzyła drzwi. Zlustrowała mnie wzrokiem i widziałam tylko jak jej źrenice się rozszerzają. To mi wystarczyło. Wpiłam się niespodziewanie w jej usta i przywarłam do niej całym ciałem. Z tego zaskoczenia dopiero po chwili oddała pocałunek, ale nie pozostawała mi dłużna za moją spontaniczność. Od razu wciągnęła mnie do środka, wolną ręką zamknęła drzwi i przyparła mnie do pierwszej wolnej ściany. Tak mocno w nią uderzyłam, że aż spadł jakiś zawieszony obrazek, ale w ogóle nie zwrociłyśmy na to uwagi. - O nie, tym razem to nie ty będziesz przypierać mnie do muru. - wyszeptałam z urywanym oddechem i od razu odepchnęłam się od ściany i tym razem to ja ją do niej przyparłam. Jęknęła w moje usta, a ja poczułam zalewającą mnie falę pożądania. Rękę, którą trzymałam na jej plecach, skierowałam w stronę pośladków i jeden z nich mocno ścisnęłam. Sara odczuła to mocno, bo aż wygięła się w łuk. A moja ręka zniżyła się jeszcze bardziej i kiedy doszłam już do końca uda, podniosłam je tak, że jej noga objęła mnie w pasie i pewnie docisnęłam jej kobiecość do ściany. Kolejny jęk. Chyba bardzo polubiłam ten dźwięk. To samo zrobiłam z drugą nogą, a kiedy już obejmowała mnie nimi obiema i podtrzymywałam ją za pośladki, skierowałam nas do sypialni. Oczywiście nie byłam pewna, czy za zamkniętymi drzwiami znajdę jej sypialnię, ale całe szczęście się nie pomyliłam. Rzuciłam ją na łóżko i od razu się na niej położyłam i dalej zaczęłam całować, tym razem zaczęłam schodzić niżej - po szyi i po obojczykach. - Masz trochę zbyt dużo ubrań na sobie, nie sądzisz? - powiedziałam z szelmowskim uśmiechem. Od razu ściągnęłam jej koszulkę i spodnie. Napawałam się jej widokiem. - Jesteś taka piękna... - wyszeptałam i rozpięłam jej stanik i zaczęłam dręczyć jej piersi. Znowu wyginała się w łuk i cicho jęczała. To był ten moment. Chciałam się skupić wyłącznie na niej. Kiedy zdejmowałam jej majtki, tworzyłam ścieżkę z pocałunków na jej brzuchu i schodziłam coraz niżej. Aż w końcu dotarłam do jej kobiecości. Nigdy nie zadowalałam kobiety i właściwie w pewnym momencie się zawachałam.

-Spokojnie, wiem, że dasz z siebie wszystko. - uśmiechnęła się, dodając mi otuchy. Stwierdziłam, że zrobię to tak, jakby mnie to zadowoliło. Zaczęłam całować jej kobiecość i jednocześnie włożyłam do niej jeden palec.

-Zawsze jesteś taka gotowa? - wyszeptałam i od razu dołączyłam drugi palec, na co ona zajęczała seksownie. Powtarzałam te czynności i po chwili poczułam jak zaciska się na moich palcach. Doszła jęcząc moje imię. Najpiękniejszy widok. Jednak nawet morze i wschód słońca przy tym wymięka. Po tym wszystkim Sara ubrała się, usiadłyśmy na kanapie i otworzyłyśmy sobie wino.

-Sara, słuchaj... Przepraszam, że wtedy tak zareagowałam, w szpitalu... - powiedziałam, patrząc jej ze smutkiem w oczy.

-Ala, nie ma sprawy. Można powiedzieć, że już wystarczająco mi to wynagrodziłaś. - i obie zaczęłyśmy się śmiać. Naprawdę dobrze czułam się w jej towarzystwie. Nie chciałam psuć tej chwili, ale musiałam zadać to pytanie.

-A możesz mi powiedzieć... jak właściwie trafiłam do szpitala? - zapytałam, spuszczając wzrok.

- Alicja, to ty nic nie wiesz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie i spojrzała mi prosto w oczy. Kiedy zobaczyła, że naprawdę nie mam o niczym pojęcia, zaczęła mówić. - Patryk Cię uratował. Podobno to on zadzwonił po karetkę i pierwszy był u ciebie w szpitalu. Napisał mi sms z twojego telefonu, żeby mi powiedzieć o całej sytuacji.

-Co takiego? Patryk mnie uratował? - Byłam kompletnie zmieszana. Zaczęło mi się kręcić w głowie, ale zignorowałam to uczucie, bo myślałam, że to przez wino.

-Tak, ale... słuchaj, musisz o czymś wiedzieć. - wciągnęła powietrze i po chwili wypuściła. Wydawało mi się, że liczy w głowie do 10 i poważnie myśli o tym, co chce powiedzieć. - Naprawdę musze ci to powiedzieć, bo dłużej nie wytrzymam. Kocham cie. Po prostu cie kurwa kocham.

A moje zawroty w głowie się nasiliły. I znowu zobaczyłam tą samą ciemność, co przed tygodniem.

Kurwa!

*********************************
Nie spodziewałam się, że tak szybko wbijecie te 15☆hahaha :D
To co, teraz następny rozdział poleci za 20☆ ! ;>

Tajemnicza OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz