Nigdy więcej - rozdział 31

1.5K 108 35
                                    

Nie lubię tego uczucia. Nienawidzę wręcz. To cholernie nieznośne tracić kogoś bliskiego. Zazwyczaj, kiedy miejsce miała podobna sytuacja, to szłam po prostu na jakąś imprezę, żeby zatracić się w tańcu i alkoholu. Jednak tym razem było inaczej. Nie mogłam przestać o tym myśleć. Nie potrafiłam wypowiedzieć z siebie słowa. Biłam się z myślami, w swoim własnym monologu. Powtarzałam w kółko niewypowiedziane słowa, niezłożone obietnice i myśli, które mogłam zobrazować w jej towarzystwie. Jednak moim wyborem było ją stracić. Jakaś część mnie miała mieszane uczucie co do tego - że nie jest to nasze ostatnie spotkanie, że nie jest to definitywny koniec. Jednak ta druga część mnie po prostu tego końca chciała. Moje życie w jej towarzystwie stało się okropnie i nieznośnie zagmatwane. Do tego stopnia, że czasem nie dało się niektórych spraw wyprostować. Jednak czy moje życie jest w stanie być spokojne i poukładane z nowym partnerem? Dzisiejszego dnia nie jestem w stanie sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nawet teraz, kiedy patrzyłam na jego twarz, nie potrafiłam przestać myśleć o wydarzeniach, które miały miejsce wczoraj. Siedzieliśmy w moim mieszkaniu i czekaliśmy na zamówione jedzenie. Oglądaliśmy jakiś film, na który żadne z nas nie zwracało nawet uwagi. Nie odezwałam się ani słowem odkąd wyszłam ze szpitala i nie czułam się z tym dobrze. Aktualnie moja komunikacja sprowadza się do kiwnięć głową. Rafał wyszedł na balkon, żeby odebrać służbowy telefon. Akurat w momencie, kiedy nie było go już przy mnie, rozległ się dzwonek do drzwi. Jakimś cudem zdołałam się podnieść z kanapy i zaczęłam mozolną wędrówkę w stronę wydobywającego się dźwięku. Jednak w połowie drogi zrezygnowałam, opierając się o wyspę kuchenną.

-Proszę! - zawołałam w stronę drzwi. Moim oczom ukazała się znajoma sylwetka Marty. Nie wiedziałam, że Rafał zamówił jedzenie z tej restauracji, a to było pewne, że posiłek dostarczy akurat ona, jeśli zobaczy mój adres. Podeszła do mnie pospiesznie, ze wzrokiem wlepionym w moje ciało. Dopiero potem spojrzała mi w oczy. Może to dlatego, że miałam na sobie tylko koronkową bieliznę?

-Tęskniłam. - zwróciła się do mnie, kiedy maksymalnie skróciła odległość między nami. Odłożyła spokojnie zamówione jedzenie i ponownie skupiła na mnie całą swoją uwagę. - Masz dziś trochę czasu? Mogłybyśmy iść razem na basen, co myślisz? - zaproponowała, chociaż w jej oczach widziałam, że basen nie ma znaczenia. Ważne było dla niej spędzenie czasu ze mną. A ja nadal nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Jednak nie spuściłam wzroku z jej twarzy. Chociaż tyle mogłam zrobić. W pewnym momencie Marta nie wytrzymała już napięcia, które tworzyłam narastającą ciszą. Zbliżyła ust do moich i złożyła na nich łagodny pocałunek. Jednak w momencie, kiedy ja zdołałam się od niej odsunąć, usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi balkonowych. Rafał właśnie wszedł do pomieszczenia, w którym znajdowało się zdecydowanie o jedną osobę za dużo. Marta od razu odskoczyła ode mnie, kiedy spostrzegła władczą sylwetkę zmierzającego w naszą stronę Rafała.

-Nie uważa pani, że to, co teraz pani robi, wykracza trochę poza zakres obowiązków osoby dostarczającej jedzenie na wynos? - zadał jej pytanie, celowo podkreślając jej pozycję, bo wiadome było, że Marta nawet nie miała się co porównywać z facetem, który miał na sobie garnitur kosztujący wielokrotność jej miesięcznej wypłaty. Nie podobało mi się takie traktowanie, ale teoretycznie mnie to nie dotyczyło. Z Martą nie łączyło mnie nic stałego. A ona stała teraz między nami i tylko patrzyła na mnie, żebym powiedziała choć słowo w jej obronie. Ja jednak nie miałam zamiaru tego robić.

-Widzi pan, zaistniała trochę niezręczna sytuacja. - zaczęła Marta w jego kierunku. - Z Alicją już się trochę znamy, widocznie nie powiedziała jakie łączą nas stosunki. - celowo użyła takich słów, nie podobała mi się już kolejna rzecz podczas tej rozmowy.

-Dosyć. - powiedziałam surowo. Rafał spojrzał na mnie zdziwiony, bo odezwałam się po raz pierwszy. - Tutaj są pieniądze należne za dostarczony posiłek. - podałam leżące banknoty Marcie. - Oczywiście reszty nie trzeba. Odprowadzić cię do drzwi, czy sama sobie poradzisz? - zapytałam oschle, jednak nie potrafiłam zdobyć się na lepszy ton. Marta była urażona moim zachowaniem. Tym, że jej nie obroniłam i tym, że miałam na nią najnormalniej w świecie wyjebane.

-Co to miało być? - Rafał zadał mi to pytanie zaraz po opuszczeniu mieszkania przez Martę. Wzruszyłam ramionami i chwyciłam za swoją porcję. Ponownie odnalazłam siebie na kanapie przed telewizorem. Rafał podążał za mną. - Jeszcze kogoś przede mną ukrywasz? - Po tym pytaniu nawet na niego nie spojrzałam, chociaż byłam pewna swojej odpowiedzi. Zaczęłam delektować się zamówieniem. Po chwili Rafał zabrał mi jedzenie i uklęknął między moimi nogami. - Nie możesz mnie cały czas unikać, kiedy spędzamy czas w tym samym mieszkaniu. - zwrócił się do mnie, lecz jego głos był troskliwy. Szczerze mówiąc mało mnie to wtedy obchodziło. Nie miałam ochoty zachowywać się dobrze, kiedy czułam się naprawdę źle.

-A co jeśli mogę? - odbiłam piłeczkę i wstałam, żeby po chwili ubrać luźną koszulę, wziąć paczkę papierosów i skierować się na balkon ku chwili samotności. Zanim zdążyłam odpalić papierosa, Rafał wbiegł za mną na balkon i przerzucił mnie sobie przez ramię. Krzyknęłam głośno na niespodziewany gest. Wniósł mnie pospiesznie do sypialni, położył na łóżku i usiadł na mnie tak, że nie mogłam się ruszyć.

-Alicja, porozmawiaj ze mną! - podniósł głos. Jego cierpliwość się powoli kończyła. - Mamy jutro lecieć na weekend do Londynu, a Ty nawet nie potrafisz wydusić z siebie słowa. Chcę być dla ciebie wsparciem, czego w tym nie rozumiesz? - dodał sfrustrowany. W tym momencie napłynęły mi do oczu łzy, a jego wzrok złagodniał. Od razu położył się obok i zaoferował mi swoje objęcie, z którego oczywiście od razu skorzystałam. Po chwili moje zachowanie wydało mi się absurdalne. Nie chce z nim rozmawiać, ale przytulanie go jest najlepszą z czynności, na które mogłam się zdobyć. Zaprzeczam sama sobie. - Przecież wiesz, że chce dla ciebie jak najlepiej. Jeśli nie będziesz z nikim o tym rozmawiać, to będzie jeszcze gorzej.

-Rafał... to po prostu jest trudne. - powiedziałam w końcu. - Zdobyłam się na decyzję, która mnie przytłoczyła. A co do Marty... to znaczy kobiety, która dostarczyła jedzenie, to może odłożymy to na inny dzień, dobrze? - zapytałam, a Rafał przytaknął zdecydowanym ruchem głowy. Mimo wszystko czułam się przy nim naprawdę bezpiecznie, a tego w tej chwili potrzebowałam. Jakiegoś uczucia, którego będę pewna. Jednej sprawy, która nie będzie pozostawiona przed znakiem zapytania.

*** Następnego dnia ***

Londyn był piękny, mimo pochmurnego nieba. Pogoda była na tyle łaskawa, że nie przywitał nas zimny deszcz, a wręcz miało go nie być w najbliższym czasie, co było rzadko spotykane jak na Wielką Brytanię. Spędziliśmy już jedną noc w hotelu, poranek spędziliśmy na zwiedzaniu zabytków i całkiem miło mijał nam czas. Ja mimo wszystko nie potrafiłam skupić się na całokształcie sytuacji, ponieważ moje myśli znajdowały się cały czas w zupełnie innym miejscu. Wydaje mi się, że Rafał był tego świadomy. Jednak kiedy wieczorem mieliśmy wychodzić na kolację, która teoretycznie miała rozwiać wszystkie moje wątpliwości, stało się coś kompletnie niespodziewanego. Byłam w łazience, kończyłam swój lekki makijaż, dodawałam ostatnie poprawki do mojej fryzury. Usłyszałam jakiś trzask i głosy z wnętrza pokoju, a przecież wcześniej był tam tylko Rafał. Od razu wyszłam z pomieszczenia. Moim oczom ukazał się Rafał, trzymający w górze Sarę, która za wszelką cenę próbowała wydobyć się z jego uścisku.

-Nigdy. Więcej. - powiedziała z przerwami, nadal siłując się z Rafałem. - Nigdy więcej nie pozwolę ci odejść.

************************************
Długo wyczekiwany rozdział? :)
Cieszę się, że w końcu coś napisałam. Tęskniłam za tym.

Tajemnicza OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz