Od razu kiedy zobaczyłam zawartość małego pudełeczka do mojej głowy napłynęło wiele myśli. Niektóre z nich były naprawdę wspaniałe, a mianowicie były to na przykład sytuacje, w których wychowujemy z Patrykiem swoje dzieci, starzejemy się razem, czy też po prostu dzień naszego ślubu. Ale z drugiej strony napłynęły do mnie myśli, takie jak to, jak przebiegnie z Sarą rozmowa na temat zaręczyn, czy też jak na tą wieść zareaguje. W przypływie tych negatywnych myśli po prostu zamknęłam małe pudełeczko i zamknęłam oczy. Co teraz? Myśl. Jedyne co teraz przychodziło mi do głowy to jeden cytat piosenki i wypowiedziałam je na głos.
Maybe we should all disappear right now.
I tak naprawdę jedynie o tym myślałam. Że chciałabym po prostu zniknąć, oddalić się od otaczającego mnie świata, a przede wszystkim od tych problemów... Przecież już podjęłam decyzję, że chcę stąd wyjechać z Sarą. A to co się dzieje tu i teraz tylko mąci mi w głowie.
-Zrobiłeś to tylko po to, żeby mnie tu zatrzymać, prawda? - zapytałam, nadal nie otwierając oczu. Czekałam aż Patryk wydusi z siebie jakieś słowo i szybko to nie nastąpiło.
-Zrobiłem to, bo cię kocham. A to była moja ostatnia możliwość. Nawet sobie nie zdajesz sprawy ile czasu już mam ten pierścionek i ile razy zbierałem się w sobie, żeby ci go dać. Ale jednak za każdym razem wybierałaś ją. A skoro chcesz wybrać ją po raz ostatni, to muszę zrobić wszystko co w mojej mocy, żebyś to chociaż przemyślała. Tylko o to cię proszę. Przemyśl to jeszcze. - powiedział, a ja zostałam bez słowa. Mam sobie to przemyśleć? Przecież ja kompletnie nie wiem co myśleć, a co dopiero żebym miała podjąć jakąś decyzję, czy wyciągnąć jakieś wnioski. Po prostu wstałam bez słowa i poszłam do samochodu. Nie usiadłam z przodu, tylko z tyłu i zaczęłam płakać. Patryk usiadł za kierownicą.
-Odwieź mnie do domu, proszę. - szepnęłam. Pół godziny później już wjechaliśmy na mój podjazd. Szybko weszłam do domu i poszłam na górę, do łazienki. Nie wiedziałam, czy poszedł za mną, czy sobie pojechał. Pospiesznie zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i zmyłam cały makijaż. Patrzyłam wyczekująco na swoje odbicie w lustrze, jakbym miała tam zobaczyć jakiegoś potwora, którym właśnie miałam zamiar się stać. Sama nie wiem czy decyzja, którą właśnie podjęłam jest właściwa, ale tak po prostu będzie lepiej dla wszystkich. Ani ja, ani bliska mi osoba nie będzie musiała rezygnować z czegoś, co jest jej częścią tylko po to, żeby być ze mną dalej. Założyłam na siebie czarne jeansy, bordową bluzeczkę i kardigan. Poszłam do sypialni po kluczyki z samochodu i od razu, mimo aktualnej godziny, zeszłam na dół w kierunku mojego auta. Ku mojemu zdziwieniu na terenie mojej posesji nie było już samochodu Patryka. Chyba jednak była we mnie jakaś mała część, która chciała, żeby został razem ze mną. Ale jakby na to nie patrzeć, to go odrzuciłam, prawda? W sumie to też zawsze mogę zmienić.
Gdzie jesteś? Myślałam, że zostaniesz.
Napisałam do niego tą wiadomość, wsiadając do samochodu. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo jeszcze nie zdążyłam włączyć silnika, a mój telefon zawibrował.
Nie wyglądałaś, jakbyś chciała, żebym został.
Zrezygnowałam z odpowiedzi, bo wiedziałam, że jeszcze będę musiała z nim porozmawiać. Pospiesznie wyjechałam z podjazdu i skierowałam się w stronę domu Sary. W końcu rozmowa z ni o tym wszystkim także nie ma prawa mnie ominąć. Zastanawiałam się co o tym wszystkim pomyśli... I jak bardzo mnie znienawidzi. Po dłuższej chwili byłam już pod jej domem, a do mojej głowy momentalnie wkradły się wspomnienia, jak się mną opiekowała po moim zabiegu, jaka była opiekuńcza wobec mnie. Jak dobrze mi było wtedy, spędzając z nią ten czas. Bardzo się cieszę z tych wspomnień, ponieważ nie zamieniłabym ich na żadne inne. Nawet to, że później byłam świadkiem pocałunku Sary i jej byłej dziewczyny. Ale to akurat poszło mi w niepamięć. Zawsze wolałam pamiętać to, co dobre, żeby nie zadręczać się ciągle rzeczami z przeszłości, które nie poszły po mojej myśli. Jednak nie można cały czas żyć przeszłością, dlatego zapukałam do drzwi. Zauważyłam zapalone światło w jednym z okien, co upewniło mnie w tym, że Sara jest w domu i szczerze mówiąc długo czekać nie musiałam, żeby mi otworzyła. Napotkałam jej przestraszone spojrzenie. Przestraszone. Przecież Sara nigdy niczego się nie bała. Chociaż... tak naprawdę to bała się tylko jednego. Zranienia mnie. Wiedziałam, że nie spodoba mi się to, co być może za chwilę zobaczę, albo co być może ma mi Sara do powiedzenia.
-Co-co tutaj robisz? - zająknęła się. Naprawdę? Przecież to brzmi, jakby zupełnie nie była sobą. Zawsze przecież była osobą niemożliwie pewną siebie. Czy jak tak w ogóle ją znałam? Bo mam wrażenie, że stoi przede mną zupełnie inny człowiek.
-Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, po sytuacji z Patrykiem, więc przyjechałam do ciebie. Nie cieszysz się? - zapytałam ze zmieszaniem wypisanym na twarzy.
-Alicja, to nie jest najlepszy moment.
-Co? O co znowu chodzi? Czemu nie wpuścisz mnie do środka? - odpowiedziałam od razu, nawet nie pozwalając na wyjaśnienie jej poprzedniej odpowiedzi. A co ona zrobiła? Spuściła na dół wzrok! Normalnie nie mogłam ogarnąć zdumienia, które w tym momencie mną zawładnęło. Gromiłam ją wzrokiem, kiedy w końcu spojrzała mi prosto w oczy i od razu przepchnęłam się obok niej w drzwiach, żeby wejść do środka. Wnętrze jej domu nie zmieniło się kompletnie, od razu usłyszałam jak ktoś szepcze jakieś przekleństwo pod nosem, ale ten szept nie należał ani do mnie, ani tym bardziej do Sary, która stała zaraz za mną. Szybko przeszłam przez salon, zajrzałam do kuchni, sypialni. Obeszłam każde pomieszczenie w tym domu z wyjątkiem jednego. Łazienki. Sara podążała za mną krok w krok, co chwilę zadając pytania czego szukam, co ja właściwie robię i tak dalej. - Daję ci szansę, żebyś mi powiedziała kto jest w łazience. Jeśli tego nie zrobisz i zobaczę tam kogoś, kogo nie powinno tutaj być, nie mam zamiaru z tobą nigdzie jechać. - zwróciłam się do niej rzeczowo, nie spuszczając ze wzroku jej oczu. W końcu nie wytrzymała spojrzenia i utkwiła wzrok w suficie. - W porządku. Czas minął. - szepnęłam i otworzyłam drzwi łazienki. Kiedy tylko ją zobaczyłam... moim ciałem zawładnęły nawet emocje, których nie potrafiłam nazwać, ale z pewnością nie były to dobre emocje. - No kurwa nie wierzę! - krzyknęłam i spojrzałam na Sarą, która ukryła twarz w dłoniach. Skierowałam się momentalnie w stronę wyjścia, jednak ona wyprzedziła mnie i zamknęła mi je przed nosem, odgradzając mnie od drzwi, którymi mogłam opuścić to pomieszczenie.
-Alicja, daj sobie coś powiedzieć. - zwróciła się do mnie, na co ja wybuchnęłam śmiechem.
-Ty chyba sobie żartujesz! Przecież tutaj wszystko jest jasne. Jakbyś nie zauważyła, to obie macie ubrane bluzki na lewą stronę. Hm, ciekawe dlaczego. - podkreśliłam idealną ironią ostatnie zdanie. - Emma, naprawdę? Naprawdę? Ciężko mi to w uwierzyć. - zwróciłam się do drugiej osoby, chowającej się za filarem z tyłu. - Kurwa! - uniosłam się, ale po chwili zaraz upadłam na podłogę. Nie mogę uwierzyć w to, że mi to zrobiły. Obie. Dwie najważniejsze kobiety w moim życiu zraniły mnie tak bardzo, że nie będę już potrafiła ani jednej spojrzeć w oczy. Zalałam się łzami i łkałam cichutko. Sara podeszła do mnie i mnie objęła. Szybko ją odtrąciłam i wstałam z ziemi.
-Proszę, daj wytłumaczyć. - powiedziała Sara, między kolejnymi szlochami, które targały jej ciałem.
-Sara, to koniec. Patryk mi się oświadczył. W obecnej sytuacji moja decyzja będzie chyba oczywista.
********************************
Okej kochani, to już chyba koniec. Być może następnym rozdziałem będzie już Epilog, ale zobaczymy. Wiem, że mnie znienawidzicie za to co zrobiłam, ale do samego końca nie wiedziałam z kim będzie Alicja i to wena pociągnęła mnie jednak w stronę płci męskiej.
Zapraszam ciągle do czytania Parę kilometrów!
CZYTASZ
Tajemnicza Ona
RomanceJestem Alicja, z pozoru spokojna dziewczyna, która jest otoczona wieloma wspaniałymi osobami. Na co dzień pracuję w małej knajpie w centrum miasta za barem. Wiodę życie z dnia na dzień, bo żyję chwilą i korzystam z życia jak najwięcej. Bawię się co...