Nigdy więcej - rozdział 17

1.3K 135 11
                                    

Kiedy Sara weszła do salonu i usłyszała moje ostatnie słowa to poczułam się naprawdę źle. Zupełnie nie wiedzieć dlaczego. Przecież takie było moje zdanie i nic się w nim nie zmieniło, ale to odczucie było cholernie dziwne. Po jej słowach zaczęłam uważać, że moja opinia jest zła, a powinnam być jej całkowicie oddana. Coś było w tym wszystkim nie tak, ale nie chciałam się nad tym rozdrabniać w tym momencie, nie chciałam także ranić Sary, chociaż wiem, że już to zrobiłam. Dlatego postanowiłam nie mówić już ani słowa. 

-Czego się dowiedziałaś? - zapytał Rafał i wyręczył mnie w kontynuowaniu tej rozmowy, za co byłam mu w duchu naprawdę wdzięczna. Sara wzięła głęboki wdech, uspokoiła się niepostrzeżenie i kiedy podeszła do nas bliżej, po jej łzach nie było już żadnego śladu. 

-Tak jak mówiłam, Karolina nie należy do naszej rodziny, a co więcej... Karmen nie zlecała żadnego projektu nowej kwatery. - zwróciła się do nas Sara. - A to znaczy, że Tamara działała za naszymi plecami, co jest niedopuszczalne. - popatrzyła na nadal nieprzytomną kobietę. Zbliżyła się do mnie i sięgnęła po broń, którą włożyła za gumkę swoich majtek po boku. - Spotkamy się z Karmen i pomyślimy jak tą sytuację załagodzić. Będziemy w kontakcie. - zwróciła się bezpośrednio do Rafała i podeszła do Tamary, żeby po chwili ją podnieść i bezwładną nieść w stronę wyjścia.

-Pomóc ci? - zapytaliśmy oboje w tym samym momencie. Sara nawet na nas nie spojrzała, ale jednak po chwili się zawahała.

-Alicja, może pójdziesz otworzyć mi drzwi z samochodu? - zapytała, a ja bez słowa wstałam i pospiesznie dogoniłam Sarę. Otworzyłam przed nią wejściowe drzwi, a następnie tylne drzwi jej auta. Pomogłam wsadzić Tamarę do środka i już chciałam odchodzić, ale jednak Sara mnie zatrzymała swoimi słowami. - Masz mi coś do powiedzenia? - zapytała, nie spuszczając wzroku z moich oczu. Ja tylko spojrzałam na nią pytająco, ponieważ zupełnie nie wiedziałam o co jej chodzi. - Jesteście teraz razem z Rafałem?

-A więc o to chodzi? - zaśmiałam się pod nosem. Spojrzała na mnie smutno. - Nie jesteśmy razem, ale nie mam pojęcia do czego potrzebna ci ta wiedza. - powiedziałam cicho, jakbym nie była pewna tego, co mówię. Stałyśmy tak w ciszy naprzeciwko siebie i żadna z nas widocznie nie chciała nic robić, żeby sytuacja się zmieniła. W pewnym momencie już chciałam się ruszyć i przerwać tę ciszę moim powrotem do Rafała, ale jednak Sara przerwała nasze milczenie głębokim westchnieniem.

-Przepraszam. - rzuciła słowami, jakby to była piłka, którą miałam odbić. Ja jednak przyglądałam się tej piłce, jakbym widziała ją w życiu po raz pierwszy, jakbym nie wiedziała do jakiego sportu ją przyporządkować, nie mówiąc już o samej umiejętności rzutu. Były to słowa, których się całkowicie nie spodziewałam z jej strony, a jednak je usłyszałam. Moim zdaniem to ja powinnam przepraszać ją za to, że moje słowa ją ranią. Mimo, że są one szczere. Nie wiedziałam co na to opowiedzieć, więc pozwoliłam płynąć pierwszym lepszym słowom, które wdarły się do mojej głowy.

Poniekąd jesteśmy tak blisko

Ale przez brak szczerości 

Brak rozmowy

Bliższy jest nam dystans

Nas oddzielający

Od bliskości

Poniekąd nas łączącej

Słowa, które wypowiedziałam nie spotkały się z niczym innym, jak tylko z jej pytającym wzrokiem. Usłyszałam jednak jakiś szmer, a kiedy odwróciłam głowę w stronę, z której dobiegał zobaczyłam, że w otwartych drzwiach stoi Rafał. Równie zdziwiony jak Sara. Czyli pewnie słyszał to, co powiedziałam. Nie wiedziałam skąd u mnie przypływ takiej kreatywności, której właściwie nigdy nie miałam. Może to właśnie on na mnie tak wpływał. Może to on był poniekąd moją inspiracją. Ale kiedy patrzyłam na Sarę, to czułam, jakby coś pomiędzy nami było takie jakby... niedoprowadzone do końca. Rafał widocznie zauważył moje rozterki i pewnie w obawie tego, co mogłabym zrobić za chwilę, po prostu zdecydował wrócić do domu.

Tajemnicza OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz