Rafał
Tydzień później
Starałem się na wszelkie możliwe sposoby, żeby wrócić do mojej szarej codzienności. Naprawdę, dawałem z siebie wszystko, żeby przywołać czas sprzed poznania Alicji. Doszło do tego, że przestałem chcieć tego uczucia, które we mnie siedziało. Że przestałem chcieć tych myśli, które mnie co chwilę nawiedzały. A przede wszystkim przestałem już sobie radzić ze łzami, które wbrew pozorom spływają także po męskich policzkach. Cały czas mam przed oczami, kiedy osoba, która tak łatwo znalazła się w moim życiu... Równie łatwo z niego odeszła. Wystarczyła jedna sytuacja, żeby wszystko zniszczyć. Jedna sytuacja, w której Sara zdecydowała się zawalczyć o Alicję do utraty sił i nagle przestałem mieć jakiekolwiek znaczenie. Kiedy tylko spojrzałem, jak moja miłość patrzyła wzrokiem przepełnionym uczuciem na kogoś innego... Kurwa mać, przecież ona miała tak spoglądać na mnie. To ode mnie nie miała odwracać wzroku. A wtedy nawet nie potrafiła na mnie spojrzeć. Bo nagle wszystko stało się takie po prostu kurwa oczywiste. I znowu jestem w tym samym miejscu. W tym samym dole. Który ciągle się powiększa. Dlaczego? Bo dodatkowo sam się jeszcze w nim podkopuję, do jasnej cholery. Bo ta samotność mnie po prostu niszczy od środka. Ale nie wie o tym nikt. Nie mówiłem nikomu. Na co dzień przecież jest wszystko w porządku. A przynajmniej udaję, że tak jest. Bo udawanie jest łatwiejsze od zmierzenia się z realnym stanem rzeczy.
-Dzień dobry, panie prezesie. - Przywitała mnie w pracy poranną kawą moja asystentka. - Dzisiaj ma pan zaledwie dwa spotkania. Jedno z wspólnikiem, a kolejne z nowym, wpływowym klientem. - Zaczęła opowiadać mój plan dnia. Kompletnie zapomniałem o pierwszym spotkaniu. Ale przynajmniej nie muszę się do niego przygotowywać. Asystentka uśmiecha się do mnie. Każdego dnia coraz bardziej. Wygląda jakby chciała, żebym zwrócił na nią uwagę. A ja odwracam wzrok. Każdego dnia coraz dalej. Mam wyjebane. - Czy czegoś jeszcze panu potrzeba? - Ciekawi mnie, czy kiedyś przestanie zadawać to pytanie, skoro jeszcze nigdy nie usłyszała na nie odpowiedzi. Chcę ją zwolnić. Chcę, żeby kto inny był moją asystentką. Ale mam wyjebane, prawda? Zajmuję się obowiązkami. Przygotowuję projekty. Mam pustkę w głowie, całe szczęście. Nie myślę o niepotrzebnych sprawach. Skupiam się na pracy. Wyobraźnia mnie nie opuszcza. Po jakimś czasie zostałem od tego oderwany, oczywiście przez mojego wspólnika.
-Co tam stary? - Wpadł do mojego gabinetu wesoły jak zawsze. Wywołało to olbrzymi uśmiech na mojej twarzy. - Idziemy dzisiaj na jakąś imprezę wieczorem? Bo właśnie się wprowadziłem do tego twojego wspaniałego miasteczka. Musisz mnie oprowadzić. - Kończąc zdanie wymownie poruszył brwiami, na co oboje zaczęliśmy się śmiać. W sumie impreza dobrze mi zrobi.
-Spoko, to będziemy w kontakcie. - Zamknąłem momentalnie program architektoniczny i skupiłem na moim rozmówcy. - Mam ci tu ogarnąć jakieś biuro? - Zapytałem od razu.
-Ty mi lepiej ogarnij jakąś fajną sekretarkę, bo zgaduję, że ta najlepsza poleciała do ciebie. - Powiedział z uśmiechem. Ja jednak od razu odwróciłem wzrok. A ten, jak ta ciota, od razu musiał pokazać jak mnie kurwa dobrze zna i zacząć wypytywać co jest nie tak. No bo by kurwa nie był sobą jakby tego nie zrobił.
-Dobra, weź już spierdalaj. Nie chce mi się o tym gadać. Dzisiaj idziemy się napierdolić i zapominać o wszystkim dookoła! - Zawołałem z entuzjazmem. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i Artur poleciał ogarniać jakieś swoje sprawy. Zadzwonił telefon. Sekretarka.
-Ma pan gościa. Wpuścić?
-Dobrze pani wie, że nie życzę sobie nieplanowanych wizyt. - Powiedziałem zdawkowo i już chciałem odkładać telefon.
-Proszę zaczekać. To podobno coś ważnego. Gość nalega. - Zwróciła się do mnie poważnym głosem. Może to faktycznie sprawa życia i śmierci.
CZYTASZ
Tajemnicza Ona
RomansJestem Alicja, z pozoru spokojna dziewczyna, która jest otoczona wieloma wspaniałymi osobami. Na co dzień pracuję w małej knajpie w centrum miasta za barem. Wiodę życie z dnia na dzień, bo żyję chwilą i korzystam z życia jak najwięcej. Bawię się co...