Kiedy w końcu łzy przestały sunąć po moich policzkach zdecydowałam się zadzwonić do Oskara. Musiałam go powiadomić o całej sytuacji. W końcu mamy wspólny interes, a już prawie od miesiąca nie było mnie w knajpie.
-Cześć Oskar. Wybacz, że dzwonię o tak późnej porze. - wydukałam i szukałam w głowie dalszych słów. - Nie będę mogła przyjść od poniedziałku do pracy. Dzisiaj się dowiedziałam, że mój ojciec jest w szpitalu, więc będę musiała pojechać do Gdyni. Proszę, nie miej mi tego za złe.
-O kurde, no to faktycznie nieciekawie. Przecież Krystian zawsze był w takiej dobrej formie... Nie ma sprawy, nie musisz przychodzić do roboty. A dasz radę popracować trochę w domu? - zapytał pospiesznie. Zarejestrowałam w oddali jakieś dziwne odgłosy, ale chyba nie chciałam wiedzieć, czego to dotyczyło.
-Jeśli będzie taka potrzeba, to chyba nie będę miała wyboru, prawda? - powiedziałam i lekko się zaśmiałam, żeby trochę rozładować już i tak napiętą atmosferę. Co się tam u niego do cholery działo?
-Okej, to w takim razie... Oh... prześlę ci materiały dotyczące spraw z księgowości i się tym zajmiesz. - powiedział nagle dziwnie wyczerpany. Czy on właśnie...? Kurwa! Po co on odbierał ten telefon?!
-Okej, do usłyszenia. - powiedziałam szybko i się rozłączyłam. Matko, ale to było niesmaczne. Teraz czeka mnie rozmowa z Sarą i z Ems. Bardzo bym chciała zabrać je obie ze sobą, bo nie dam rady mamie dać takiego mocnego wsparcia, skoro sama ledwo się trzymam po usłyszeniu tej wiadomości. Ale wiadomo, że nie mogę tego od nich wymagać. - Dziewczyny... - zwróciłam się do nich, ale od razu mój głos się załamał, kiedy dwie pary oczu nagle zwróciły się ku mnie. - Muszę jechać do Gdyni. Mama właśnie dzwoniła, że ojciec jest w szpitalu. - powiedziałam szybko, żeby łzy nie zdążyły napłynąć mi znowu do oczu i usiadłam na swoim miejscu przy stole.
-Jadę z tobą. - odpowiedziały obie jednocześnie i na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Naprawdę cieszę się, że mam je obie przy sobie. Nawet jeśli pewne sprawy związane z Sarą nie dają mi spokoju, to bez niej moje życie zdecydowanie nie byłoby takie samo.
-Planowałam wyjechać jutro z rana, żeby być tam jak najszybciej. Ems, może zostaniesz u nas na noc i rano podjedziemy do Ciebie i się spakujesz? - kiedy zadałam Emmie to pytanie, Sara mierzyła mnie wzrokiem z rozszerzonymi źrenicami. Doskonale wiedziałam o co jej chodziło. Nie powiedziałam, żeby została u mnie, tylko żeby została u nas. Zrobiłam to celowo, żeby zobaczyła, że traktuję ją poważnie.
-Jasne, dobry pomysł. Daj mi jeszcze butelkę wina do tego i mogę tu zamieszkać. - odpowiedziała i zaczęła się śmiać. Zdecydowanie była już w tych miejscach.
-Wydaje mi się, że ta pani już wystarczająco dużo wypiła. - powiedziała na całą sytuację Sara i wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. Reszta wieczoru minęła nam w przyjemnej atmosferze, dziewczyny starały się jak najbardziej odwrócić moja uwagę od sytuacji rodziców. Szczerze mówiąc, to chyba tego właśnie potrzebowałam. Zapomnieć o otaczających mnie problemach. Polecam to uczucie. Kiedy już zbierałyśmy się do snu, musiałam zaprowadzić Emmę do pokoju gościnnego i położyć ją do łóżka, bo sama nie była w stanie. Kiedy weszłam do mojej sypialni Sara właśnie ubierała jedną z piżam, którą znalazła w mojej szafie.
-Ładnie to tak grzebać komuś w szafie? - powiedziałam, podchodząc do niej i przytulając się do niej od tyłu.
-Stwierdziłam, że skoro zaproponowałaś Emmie nocleg u nas, to jest to też nasza sypialnia, czyli ubrania w szafie też są nasze. - odpowiedziała, dosadnie podkreślając konkretne, celowo wybrane, słowa. Powiedziała to takim tonem, że aż przeszedł mnie dreszcz. Oderwałam się od niej, ale zanim to zrobiłam, złożyłam na jej szyi mokry pocałunek. Z uśmiechem na twarzy obserwowałam jej gęsią skórkę. Jednak kiedy podeszłam do łóżka, żeby wyciągnąć swoją piżamę spod poduszki, dostałam SMS'a. Kiedy spojrzałam na ekran, myślałam, że mnie rozpierdoli. Wiadomość była od Patryka.
Mała Mi RÓŻ ma na okularach dziś (...) dla Ciebie wszystko idealne musi być.
Oczywiście był to cytat z dobrze znanej nam piosenki. Oczywiście musiała być celowo wybrana, skoro dokładnie podkreślił to jedno słowo. Tym razem nie pozostałam bez słowa. Stwierdziłam, że oddam mu tekstem z tej samej piosenki.
Znałabyś odpowiedź, gdybyś posłuchała ciszy raz.
Wiem, że tekst jest skierowany do kobiety, ale sens mimo wszystko jest ten sam. Sara podeszła i kiedy zobaczyła, że wysyłam wiadomość do Patryka uderzyła pięścią w ścianę.
-Co to ma być? - zapytała, jakby zupełnie nie wzruszona strużką krwi spływającą z jednej kostki jej prawej dłoni.
-Spokojnie, to nieważne. Napisał mi tylko tekst piosenki, więc odpowiedziałam mu tym samym. Chodźmy do łazienki, opatrzę Ci ranę. - byłam tak zszokowana jej gwałtownym wybuchem, że nawet nie chciałam poruszać tego tematu, bo chyba boję się tego, co mogłabym usłyszeć. Zręcznie opatrzyłam jej ranę, związałam bandaż, używając apteczki znalezionej w łazience.
-Przepraszam... - wyszeptała. - Naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło... Ja po prostu nie chcę Cię znowu stracić. - powiedziała i ujrzałam jak pojedyncza łza spływa po jej prawym policzku, od razu się zbliżyłam i ją scałowałam.
-Chodźmy się położyć, za nami naprawdę ciężki dzień. - wzięłam ją za rękę i zaprowadziłam do sypialni i położyłyśmy się w moim łóżku. Położyłam się trochę wyżej od niej i mogła położyć głowę na moim ramieniu, kiedy pocałowałam ją w czoło, ona objęła mnie swoją łydką. I tak zasnęłyśmy, obie zamknięte w swoich ramionach. Rano, zamiast budzika, obudziły mnie jakieś głosy dochodzące z pomieszczenia obok, czyli z łazienki. Spostrzegłam, że Sary nie ma obok mnie. Kiedy sprawdziłam godzinę, zorientowałam się, że budzik wcale nie był nastawiony. Stwierdziłam, że najpierw zajrzę do Emmy i zobaczyłam ją nadal smacznie śpiącą. Stanęłam pod drzwiami łazienki i zamarłam.
-Ale powiedz mi tylko jedno. Jakie on niby mógł napotkać trudności w tym jebanym lesie? Czy to takie trudne, żeby kurwa wykopać dziurę i zakopać to pierdolone ciało? - usłyszałam pełen napięcia głos Sary. Miałam tak cholernie złe przeczucia, dodatkowo nie czułam się dobrze, kiedy ją podsłuchiwałam. Ale przecież gdybym tam weszła, to z pewnością przerwałaby rozmowę i zbyłaby mnie pierwszym lepszym tekstem. - Maks, nie mam zamiaru słuchać twojego tłumaczenia. To Paweł to spierdolił i to on powinien teraz za to beknąć. A wiesz jak to się skończy? Tak, właśnie, że to ja będę gryzła piach. Dokładnie. Musimy pomyśleć jak skutecznie uciszyć Rogowskiego. Weź swoich najlepszych ludzi i jedźcie do kwatery. Tam spotka się z wami Tamara, już do niej dzwonię. - zaraz po tych słowach usłyszałam odkręcany kran i lecącą wodę. Teraz to już nic z tego nie rozumiem.
Gryzła piach? Skutecznie uciszyć? I co to za Tamara? Kurwa!
************************************
Napisałam na spontana, zamiast się uczyć na egzamin zawodowy hahaha :D trochę wyszedł inny wątek niż planowałam, ale tak to wychodzi jak zdaję się na moją wenę. Może być? :)
CZYTASZ
Tajemnicza Ona
Roman d'amourJestem Alicja, z pozoru spokojna dziewczyna, która jest otoczona wieloma wspaniałymi osobami. Na co dzień pracuję w małej knajpie w centrum miasta za barem. Wiodę życie z dnia na dzień, bo żyję chwilą i korzystam z życia jak najwięcej. Bawię się co...