Rozdział 15

2.9K 223 5
                                    

Kiedy tak stałam nieruchomo pod drzwiami, usłyszałam odgłos napełniającej się wodą wanny. A zaraz potem sygnał wydobywający się z telefonu. Doskonale, miała połączenie na głośniku, dowiem się co to za Tamara.

-Sara? Co jest? - usłyszałam jej głos i od razu coś mną wstrząsnęło. Był tak zmysłowy i seksowny, że aż na sam jego dźwięk robiłam się zazdrosna.

-Tami, jest sprawa. - Tami?! No zajebiście! - Paweł jednak to spierdolił. Jak Rogowski się dowie, że to my stoimy za śmiercią jego syna, to będziemy mieli wielkie problemy. Przecież to może nawet doprowadzić do spięć pomiędzy naszymi rodzinami - powiedziała Sara, a ja nadal nie wiedziałam, o co w tym wszystkim chodzi. Naprawdę? Od kiedy to "spięcia" pomiędzy rodzinami tworzą się poprzez zabijanie ich członków...

-Kurwa, serio? Przecież Karmen się musi o tym dowiedzieć. - powiedziała Tamara tym swoim niskim głosem, po którym nie słyszałam ani nuty zdenerwowania. - Gadałaś z Maksem?

-Tak, właśnie skończyłam z nim rozmawiać. Musisz pojechać do kwatery, żeby poprowadzić zespół, powiedzieć im co mają robić i tak dalej. Ja nie dam rady, bo muszę jechać do Gdyni. - odpowiedziała na pytanie Sara, ale po jej głosie było słychać zdecydowanie zdenerwowanie, ale też coś jeszcze... czego dokładnie nie potrafiłam określić.

-Nie pierdol, że chcesz przeprowadzić tą akcję... Nie możesz! Mam cie w dupie, dzwonię do Karmen i ona nimi pokieruje. Poza tym, po co jedziesz do Gdyni?

-Kurwa... dobra, dzwoń sobie do niej jak chcesz. Jako głowa rodziny ma prawo o tym wiedzieć. A co do Gdyni - sprawy osobiste. - rzuciła obojętnie. Nigdy nie słyszałam, żeby Sara mówiła takim tonem... czyżbym to ja była jej obojętna?

-Sprawy osobiste? Nie żebym coś mówiła, ale jeszcze niedawno to ja byłam twoją sprawą osobistą. - powiedziała Tamara z lekką chrypką w głosie. Ona ją ewidentnie podrywa!

-Nie wracaj do tego, mówiłam ci już nie raz. Informuj mnie na bieżąco. Cześć. - usłyszałam dźwięk rozłączania połączenia i od razu wparowałam do łazienki. Ujrzałam Sarę w wannie, faktycznie brała kąpiel.

-Masz mi natychmiast powiedzieć co jest kurwa grane. - rzuciłam wściekła i obserwowałam tylko jak otworzyła usta ze zdziwienia. Nie spodziewała się tego.

-Alicja... ja...

-No mów! - krzyknęłam. Nie obchodziło mnie już czy je wyjaśnienia mnie zranią, czy nie. Nie obchodziło mnie, że może to ją narazić na niebezpieczeństwo. Nic mnie nie obchodziło. Po prostu chciałam się dowiedzieć prawdy o niej. Czy to tak wiele?

-Spokojnie, okej? - mówiąc to, wzniosła ręce w geście kapitulacji. - Opowiem ci wszystko, ale w swoim czasie.

-Jak to w swoim czasie?! - krzyknęłam nadal uniesiona. Ja mam jeszcze czekać? Ona chyba sobie żartuje. - Masz mi teraz wszystko wyjaśnić. TERAZ, słyszysz?!

-Myślisz, że to jest wszystko takie kurwa proste? Nawet jakbym ci powiedziała, to i tak nie zrozumiesz i uznasz mnie za jakąś psychopatkę, albo jeszcze gorzej! - teraz i ona się uniosła. Nadal była w wannie i nie ukrywam, że ten fakt naprawdę cholernie mnie rozpraszał, ale teraz nie było na to czasu.

-A myślisz, że jak ja się z tym wszystkim czuję? Słyszałam całą tą głupią rozmowę!

-Co?! Podsłuchiwałaś? - na wieść o tym, że wszystko słyszałam Sara aż zerwała się i stanęła w wannie z widocznym osłupieniem na twarzy. - To znaczy... słuchaj, teraz nie czas na tą rozmowę. Musiałabym ci to wszystko pokazać, musiałabyś to zobaczyć na własne oczy. Może wtedy zrozumiesz.

-Kiedy pierwszy raz przyszłaś do mojej knajpy, miałaś wtedy te same problemy, prawda? - powiedziałam, chowając twarz w dłoniach. Słyszałam jak wychodzi z wanny, a kiedy otworzyłam oczy, Sara już stała otulona ręcznikiem.

-To nie ma teraz najmniejszego znaczenia. - rzuciła i skierowała się w stronę wyjścia. Dobrze, że spostrzegłam w porę, że próbuje uciec od problemu i stanęłam jej na drodze. Nie miała żadnej możliwości, żeby obok mnie przejść. Stałam tam, taka pewna siebie, a w środku cały mój świat się przewracał. Życie jest pełne paradoksów.

-Skoro nie ma to dla ciebie znaczenia i jeszcze dodatkowo nie masz zamiaru powiedzieć mi co tu jest grane, to możesz już zbierać swoje rzeczy i wypierdalać do Tami. - ostatnie słowo specjalnie podkreśliłam moim idealnym, wypracowanym do perfekcji, sarkazmem. Słysząc ostatnie słowa wychodzące z moich ust Sara zatrzymała się w pół kroku i nie odważyła się iść dalej. Już chciała coś powiedzieć, ale w końcu przerwał nam odgłos dochodzący z korytarza.

-Możecie mi powiedzieć, czemu wydzieracie mordy tak wcześnie rano? Jak macie ochotę na kłótnię małżeńską, to mogłyście chociaż zejść na dół. A teraz przepraszam, ale muszę się odlać. - powiedziała Emma ze swoim obliczem mam wyjebane na wszystko wokół. Mimowolnie się uśmiechnęłam, bo w mojej głowie pojawiło się wiele wspomnień z tym związanych. Zrobiłam jej miejsce w przejściu tak, że bez problemu mogła wejść do łazienki.

-Kac męczy, co? - rzuciłam w jej stronę, ale byłam już w drodze na dół. Nawet nie obejrzałam się za siebie w jakim stanie zostawiłam tam Sarę. Teraz decyzja należy do niej. Zdaję sobie sprawę z tego, że ukochanej osobie nie stawia się ultimatum. Życie mnie nauczyło, że osoby, która stawia ultimatum nigdy się nie wybiera... Ale w tej sytuacji naprawdę nie miałam innego wyjścia. A przynajmniej w tamtej chwili nic innego nie przychodziło mi do głowy. Od razu, kiedy weszłam do kuchni, wyciągnęłam papierosa i paląc, obserwowałam jak dym opuszcza moje usta. Kocham ten widok, zawsze mnie uspokaja. Jednak oczywiście mój spokój nie mógł trwać długo.

-Alicja, przepraszam.

-Daruj sobie. - rzuciłam od razu na słowa Sary. Przerwałam jej zanim jeszcze zdążyła cokolwiek powiedzieć. Była już ubrana, a swoje różowe włosy spięła w luźny kok. Nie chciałam słuchać tego, co miała mi do powiedzenia, ale z drugiej strony... Przecież nie wytrzymałabym, gdyby zostawiła mnie z taką pustką. Wyrwała mnie z moich rozmyślań kiedy znalazła się zaraz naprzeciw mnie, zdecydowanie za blisko. Wzięła mojego papierosa, zaciągnęła się porządnie i zbliżyła swoje usta do moich. Wiedziałam doskonale do czego zamierza i nie miałam zamiaru tego psuć, bo jeszcze nie miałam okazji smakować dymu z jej ust. -Przestań, proszę. - powiedziałam zaraz po wypuszczeniu dymu z ust. Raz wystarczy. Stałam tak i patrzyłam jak kończy mojego papierosa.

-Powiedz, że nic do mnie nie czujesz i już więcej mnie nie zobaczysz. - te słowa tak bardzo skojarzyły mi się ze słowami Patryka, które wypowiedział poprzedniego dnia. Tym razem jednak stwierdziłam, że nie wyduszę z siebie ani słowa. - Tak myślałam. - powiedziała, badając czujnym wzrokiem moją twarz. - Umówmy się tak... pojedźmy do tej Gdyni, zrobimy co mamy zrobić i kiedy wrócimy powiem ci o wszystkim. - zaproponowała, a ja wiedziałam, że nawet jeśli się na to zgodzę, to nie wiem czy sobie z tym wszystkim poradzę. Jej tajemnice mnie po prostu... wykańczały.

-W porządku, ale nie wiem, czy będę w stanie... z tobą przebywać. Zachowywać się normalnie. Po prostu nie wiem. - powiedziałam i poczułam jak łzy napływają mi do oczu, ale nie pozwoliłam, żeby któraś spłynęła mi po policzku. W tym momencie Sara złożyła delikatny pocałunek na moich ustach.

-Spokojnie, przecież widzę jak na mnie reagujesz. Może twój umysł toczy ze sobą wewnętrzną walkę, ale twoje ciało do mnie lgnie i obie o tym wiemy. - powiedziała z lekkim uśmiechem, który zauważyłam w jej lewym kąciku ust. Pocałowała mnie po raz kolejny, tym razem bardziej zachłannie. Pogłębiłam pocałunek, chcąc chociaż na chwilę o wszystkim zapomnieć.

-Będziecie się pieścić na moich oczach, czy w końcu kurwa pojedziemy? - powiedziała Ems, wchodząc do kuchni.

************************************
Wstawiam od razu, póki mam napisane, bo nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, bo zaczynam wakacje ! ;>
Zostawcie po sobie jakieś ☆ :3
Co Wy na to, co się teraz dzieje?

Tajemnicza OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz