Rozdział 25

2.3K 177 4
                                    

Kiedy wszystkie światła w promieniu prawie kilometra zgasły, Sara chwyciła mnie szybko za rękę i zaczęła pędzić w przeciwną stronę, jak najdalej od naszych oprawców. Ja poszłam w jej ślady i starałam się dotrzymać jej kroku, co nie okazało się trudne, dzięki mojej kondycji przez regularne bieganie. Chociaż raz się to na coś przydało. Kiedy tylko dotarłyśmy do głównej ulicy, skierowałyśmy się w lewo, ale okazało się, że zupełnie nie znałam okolicy, w której się znajdowałyśmy. A może to po prostu przez zdenerwowanie. W każdym razie, Sara przebiegła przez ulicę i ciągnąc mnie za sobą, zatopiła nas w labiryncie kolejnych bocznych uliczek. W pewnym momencie dotarłyśmy na jakiś mały parking. Sara znowu wyciągnęła ten telefon co wcześniej, ale nie widziałam co na nim robi.

-To nie jest dobry moment na pisanie wiadomości. - rzuciłam z urywanym od wysiłku oddechem. Ta tylko spiorunowała mnie wzrokiem i kliknęła coś na ekranie. Usłyszałam, jakby coś przeskoczyło. Okazało się, że ten dźwięk dobiegł z samochodu obok, a Sara skierowała się do niego i otworzyła drzwi, jak gdyby nigdy nic.

-Wsiadasz, czy będziesz się tak gapić? - zapytała i odpaliła samochód po złączeniu ze sobą jakichś dwóch kabli. Wsiadłam do samochodu od strony pasażera. - Przeszukaj schowek. - rzuciła i zaczęła już wyjeżdżać z uliczki. Jechałyśmy tak szybko, że przy pewnym gwałtownym hamowaniu wydawało mi się, że nawet pasy bezpieczeństwa mi nie pomogą.

-W schowku są tylko dokumenty, jakaś mapa i ćwiartka wódki. - powiedziałam zgodnie z prawdą. - Sara, kto to był? - musiałam w końcu zadać to pytanie. Nie dałoby mi to spokoju.

-Alicja, ja...

-Nie miej przede mną tajemnic. Chociaż nie teraz. Nie zniosę tego więcej. - Przerwałam jej i już poczułam łzy spływające po policzkach. Kiedy tylko Sara to zauważyła, od razu chwyciła mnie mocno za rękę.

-Znam tylko jednego z nich i zaraz się dowiem kim była reszta. Ten gość, który do mnie mówił jest bardzo niebezpieczny. Niedawno jeden z moich spierdolił pewną robotę. Miał zlecenie, żeby zabić jego brata. Należy do równie potężnej rodziny jak moja, jednej z największych w okolicy. Teraz zwyczajnie chce się na mnie zemścić, bo to ja kierowałam całą akcją. - powiedziała, jadąc jak najdalej od miejsca wcześniejszego zdarzenia. Zaczynałam się poważnie martwić, w co się wpakowałam. - Muszę wykonać jeden telefon. - dodała rzeczowo i zatrzymała się na jakimś parkingu. Nie wyciągnęła swojego telefonu, tylko znowu ten specjalny. Wyświetliła jej się jakaś lista i wybrała kontakt, który był oznaczony jakimś dziwnym zdjęciem. Jakby jakąś zniekształconą trupią czaszką. Kiedy kliknęła na ikonę, wyświetlił się napis Defalt i przyłożyła telefon do ucha. Dziwna nazwa. Słyszałam doskonale głos wydobywający się ze słuchawki telefonu, bo był taki jakby... zniekształcony? Wydaje mi się, że był przepuszczony przez jakiś syntezator, czy coś w tym rodzaju. Od razu skojarzył mi się z głosem należącym do zabójców żądających okupu przez telefon w filmach.

-Różowa? Co jest?

-Musisz coś dla mnie zrobić. Muszę uzyskać wszelkie informacje na temat trzech osób... sytuacja miała miejsce na ulicy Sobieskiego, z tyłu lokalu Margaret, w centrum. Ktoś zajebał mi wóz i napadł na mnie i Alicję. Były cztery osoby, ale jedną, tą która mówiła, znam. - opowiedziała zdarzenie osobie po drugiej stronie linii.

-Okej, już sprawdzam kamery przemysłowe. Mam się rozliczyć z Karmen? Czy to twoje własne zlecenie? - zapytał głos w słuchawce.

-Póki co, moje własne. Karmen jeszcze nic nie wie. Ale co do rozliczenia, to odezwę się jak zawsze pod koniec miesiąca. Będę czekać na wiadomość. Cześć. - powiedziała i odłożyła słuchawkę. Czekałam na jakieś wyjaśnienia, ale jak zawsze, jeśli chodzi o Sarę, to oczywiście się na nie nie doczekałam.

Tajemnicza OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz