Rozdział 7 - Łzy Księżyca

420 47 2
                                    

Rozdział 7

Natsu i Lisanna siedzieli na ławce. Podziwiali gwiazdy, które były w tą jedną noc, tak piękne, że zachwycały oko.
- Ej, Natsu... - zabrała głos Lisanna. Chłopak spojrzał na dziewczynę i wziął do buzi garść popcornu. - Co czujesz do księżniczki?
Różowowłosy tak zdziwił się tym niespodziewanym pytaniem, że zakrztusił się. Dziewczyna ze zmartwieniem poklepała go po plecach.
- To moja przyjaciółka... - odpowiedział chłopak, nie patrząc Strauss w oczy.
- Nie kłam... - warknęła. - Widziałam ciebie i ją jak się całujecie. Niezła sensacja. - westchnęła.
- E-erza ją na mnie po-pochnęła...- zarumienił się na samo wspomnienie.
- Wiesz ? - zawiesiła na chwilę głos. - Mi się wydaje że pasowalibyście do siebie. - spojrzała na jego twarz. - A ja jestem po prostu głupia...
- Dlaczego tak myślisz ? - podparł głowę na ręce.
- Ponieważ sądziłam że miałabym u ciebie szansę, ale ... To księżniczka jest tą, która zdobyła twoje serce. - spuściła głowę - Mogłam... Nie zapraszać cię na festiwal, pewnie ona chciała to zrobić. A przez obowiązki nie zdąrzyła. - spojrzała na niego zapłakanymi oczami.
- Lisanna... - szepnął. Nagle coś wybuchło, a jedna z wież masywnego zamku księżniczki zapłonęła. Z jaskini Wyjścia zaczęły wychodzić oddziały Styks. A otwór się powiększył i wyleciała z niego na ogromnym, drapieżnym ptaku zła królowa śmiejąc się histerycznie.
-Czy to jest Styks ?... - w głosie dziewczyny dało usłyszeć się strach. - Natsu lepiej uciekajmy! - położyła swoją dłoń na ramieniu chłopaka szturchając go.
-Dobry pomysł... - szepnął po czym spojrzał w niebieskie oczy białowłosej -Uciekaj! A ja powiadomię księżniczkę i przy okazji załatwię kilku rycerzy Styks. - jego pięść obją płomień, a na twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
-Ale... - Lisanna chciała zaprotestować, ale widząc spojrzenie Natsu uległa i zaczęła biec. - Uważaj na siebie! - krzyknęła zanim znikła z zasięgu wzroku maga ognia.
-Dobra teraz... - chciał już pobiec poszukać księżniczki, kiedy usłyszał krzyk znajomej z którą jeszcze niedawno był. - Lisanna! - Bez zastanowienia udał się w stronę skąd pochodził dźwięk. Dotarł do bramy głównej prowadzącej do zamku, stamtąd ujrzał ogromne ptaszyska, a na jednym z nich kilku nieprzytomnych mieszkańców w tym Lisannę.
- Muszę szybko zawiadomić Lucy! - warknął zdeterminowany chłopak i pobiegł w stronę zamku. Jego mury właśnie opuszczały tysiące żołnierzy Lucy. A na ich czele stał jej doradca. - Cholera, Makarov... - syknął.

W tym czasie u Lucy

- C-co ? - Lucy widząc płomienie i słysząc krzyki była przerażona. Nie tracąc chwili biegła w stronę miasta mając nadzieję na uratowanie swoich przyjaciół. Po drodze znalazła jakiś długi, gruby patyk. Prawdą było to że nikt nie spodziewał się ataku i się na niego nie przygotował. Styks nie dała im żadnych znaków jej zamiarów. Przed sobą zobaczyła Erzę, Juvię i Gray'a, którzy walczyli z wrogimi jednostkami. Blondynka nie tracąc chwili uderzyła jednego wojowników złej królowej gałęzią.
- Gray ! Juvia ! Erza ! - krzyknęła Lucy. - Słuchajcie mnie ! - wrzasnęła. - Za jeziorem znajduje się jaskinia, w której może nas nie znajdą. Uciekajcie tam, a ja pójdę poszukać Levy, Wendy, Mirajane i Natsu !
- Nie zgadzam się ! Jestem jeźdźcem ! Muszę walczyć ! - zaprotestowała Erza.
- Erza, jeśli teraz zginiesz nikogo więcej nie uratujesz ! Jesteśmy w przegranej pozycji ! Nikt nie spodziewał się ataku, a większość poddanych jest schwytana ! Musimy obmyślić plan ! - spojrzała na Erzę groźnie, aż kobieta się ugięła. - Szybko ! Juvia was zaprowadzi !
-Myśl gdzie może być Wendy, Levy i Natsu... - szepnęła do siebie głośno myśląc - zamek... - spojrzała na budowlę w której jedna z wież była w ruinie.

Wpadła do swojego domu z hukiem otwierając masywne główne drzwi. Zaczęła biec po schodach do najwyżej położonego piętra w zamku, w którym mieścił się pokój młodej Marvell i który był częścią zniszczonej wieży. Przed wejściem do pokoju stało kilku porządnie uzbrojonych żołnierzy z armii Styks. Blondynka chciała schować się za jedną z ocalałych kotar, ale potknęła się o fragment zniszczonego sektora wieży.

Wojna nie rozstrzyga kto ma rację, lecz kto ma odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz