Rozdział 4 - Cisza przed burzą

486 54 5
                                    

- Jak mogliśmy ją tak zostawić ?!?! - krzyknęła kolejny raz naburmuszona księżniczka.

- Lucy uspokój się ! - mruknął zirytowany Natsu. Było mu ciężko zostawić przyjaciółkę na pastwę losu, nawet nie sprawdził się jako strażnik ! Miał ją chronić, a nie ona jego, czuł że jego duma ucierpiała i to solidnie.

- Ale..!

- Cicho bądźcie! - zdenerwował się Gray.

- Phi! - fukneła. Resztę drogi do domu przemilczeli. Kiedy tylko przeszli próg drzwi zamkowych na księżniczkę skoczyły Juvia i Wendy.

- Księżniczko! - przytuliła się dziewczyny Wendy i skamieniała. Zaciągnęła się zapachem księżniczki i jak oparzona z niej zeszła oglądając swoją rękę. Dłoń ociekała jeszcze z ciepłej, czerwonej krwii. Blondynka spróbowała wstać, ale chwyciła się za bok i sykneła z bólu.

- Hę ? - zdziwił się Gray podbiegając do Lucy. - Co jej jest ? - szepnął i z przerażeniem spojrzał na Wendy.

- Księżniczko! - zezłościła się niebieskowłosa. - Co się stało ?! - zdarła z niej pelerynę ukazując krwawiący bok i rozdarte ubranie.

- Nic mi nie jest... - szepneła i bladą jak ściana ręką zasłoniła bok.

- Księżniczko ! Musi mi księżniczka powiedzieć co się stało ! - zaniepokojona dziewczynka kazała gestem ręki Gray'owi zabrać ją na ręce. Chłopak niepewnie ujął zimne ciało blondynki w ramiona i za rozkazaniem Marvell zaniósł ją do sali medycznej.

- Czekajcie tutaj ! - trzasnęła drzwiami.

- W tym zamku nikt nie szanuje drzwi... - prychnął różowowłosy przypominając sobie zachowanie magini sprzed kilkunastu godzin. Jednak po chwili spochmurniał i przejechał ręką po twarzy, wzdychając ciężko. Martwił się o nią... W ciągu zaledwie trzech dni całkowicie go zmieniła. Nagle ktoś położył mu rękę na ramieniu w geście pocieszenia.

- Natsu, Lucy jest silna da sobie radę ! - uśmiechneła się Mirajane.

- Nawet jej nie znasz...

- Juvia i Wendy nam o niej opowiedziały. - zabrała rękę. Dopiero teraz chłopak spostrzegł że Levy i Mirajane mają na sobie śliczne sukienki godne najwyższej damy! - Dały nam ubrania na przebranie i nakarmiły nas. - podeszła do drzwi i stanęła na palcach próbując coś zobaczyć przez okienko w drzwiach. Wendy opatrywała ranę blondynki z wielką delikatnością. Widać to było gołym okiem i białowłosa nie musiała się temu długo przypatrywać. Po chwili dziewczynka wyszła z sali i widząc zaniepokojone spojrzenia przyjaciół zaczęła mówić.

- Do rany doszło kiedy mieczem odepchnęła magię Styks. Ostrze się złamało i pod wpływem siły wybuchu wbiło się w bok księżniczki. - zdała raport. - Podałam jej leki aby się szybko zregenerowała. Jeśli chcecie możecie ją odwiedzić. - wskazała na drzwi, a Natsu nie czekając na dalsze wskazówki wbiegł do pokoju.

- Dlaczego nic nam nie powiedziałaś ?! - usiadł obok niej na łóżku. - Wiesz jak się martwi..- Spojrzał na jej zaskoczona minę.- martwiliśmy !? - poprawił się.

- Nic mi nie jest... Mirajane,Levy...- zwróciła się do wchodzących dziewczyn.

- Dzień dobry miłościwa pani. Ja i Levy chciałyśmy postokroć waszej wysokości podziękować. - ukłoniły się. - Za wszystko... Za wyciągnięcie nas z lochu i narażenie własnego życia, za jedzenie i te piękne suknie. - Lucy patrzyła na nie ze zdziwieniem i szeroko otwartą buzią.

- Ehm... Levy, Mirajanne nie musicie się do mnie zwracać tak oficjalnie. Mówcie mi po prostu Lucy... - uśmiechneła się zarumieniona.

- Jesteś naszą wybawicielką, jak możemy się tobie odwdzięczyć Lucy ?

Wojna nie rozstrzyga kto ma rację, lecz kto ma odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz