Rozdział 21 - Mama i tata

159 17 3
                                    

Proszę nie jeść i nie pić podczas czytania tego rozdziału.

Będzie on po prostu...niesmaczny.

Wiatr lekko zawiał. W powietrzu uniósł się zapach sosen i świerków. Słońce delikatnie muskało ciało śmiejącej się blondynki.
- Głupku! Przecież ci mówię, że pokonałam strażnika ziemi! SAMA! -podkreśliła i zaśmiała się widząc spojrzenie maga ognia.
- A ja mówię, że albo robisz sobie ze mnie jaja, albo ktoś ci pomagał! - upierał się chłopak.
- Zero gratulacji, zero dumy! Co z ciebie za przyjaciel?! - mruknęła księżniczka. Chłopak chwycił jej ramię i westchnął.
- Wiesz, po prostu chciałem tam być i zobaczyć jak próbujesz chodzić w zbroi! Wcale to nie jest takie łatwe, co? - wyszczerzył się. Lucy zrobiła minę w stylu "Serio?" i odwróciła się na pięcie. Różowo włosy zaśmiał się i podbiegł do idącej w pośpiechu dziewczyny.
- No przepraszam no! Nie gniewaj się! - nagle przed jego nosem pojawiło się ostrze, a na nim dwa kryształy. Natsu z niedowierzaniem wpatrywał się w nowy nabyty przez blondynkę kamień. Przełknął ślinę i zagryzł dolną wargę.
- Twoja mina jest przezabawna! - zachichotała księżniczka i odbiegła od chłopaka.

-Cz-czekaj! - krzyknął i ruszył w pogoń za blondynką. - Gdzie ci tak śpieszno?! - gdy zbliżył się do niej na wystarczającą odległość złapał ja za rękę i zatrzymał.
-Muszę iść do Arianny i pokazać jej jajo... - odpowiedziała rumieniąc się faktem, że Natsu trzyma jej dłoń - Może będzie wiedzieć czyje to jest albo co może być w środku.
-Dopiero co wróciłaś. - zaśmiał się różowo włosy. - Mogłabyś mi opowiedzieć coś więcej albo na przykład dać się opatrzyć? - rzekł puszczając dłoń dziewczyny.
-To nic! Bywały gorsze, a po za tym do wesela się zagoi. - Lucy znowu zaczęła biec przed siebie zostawiając Natsu daleko w tyle. - Pośpiesz się bo zostajesz w tyle! - krzyknęła odwracając się. Zdziwiona zatrzymała się widząc, że za nią nie ma chłopaka.

-Bu! - nagle mag ognia złapał Lucy za ramiona na co ta pisnęła. - Nie wiem czy wiesz, ale jestem dużo szybszy niż ty... Twoja mina jest bezcenna! - uklękł i walnął pięścią w ziemię nie mogąc przestać się śmiać.
-Idiota! - uderzyła go pięścią w ramię przez co on przewrócił się twarzą centralnie na wystający korzeń drzewa. - Tym razem nie prostuje ci nosa! - ponownie zaczęła biec jednak tym razem kilkanaście metrów dalej wpadła na wychodzącego z polany Gajeel'a tym samym wypuszczając niechcący z rąk jajo.

- Nie! - krzyknęła gdy wapienna skorupka zetknęła się z ziemią i pękła na większe i mniejsze kawałki. Mag ognia zaniemówił, a po plecach przeszedł mu zimny dreszcz. Magini oddychając ciężko padła na kolana i w szoku chwyciła jeden z większych kawałków. Spuściła zawieszona głowę i pociągnęła nosem zagryzając wargę. Gajeel zdezorientowany otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale przeszkodziło mu w tym pełne niepokoju mruknięcie Natsu.

- Lucy... Tam coś się rusza.

Dziewczyna ociągale podniosła wzrok i skamieniała. Różowo-włosy miał rację. Spod jednego z kawałków wystawał ogon porośnięty niebieskim futrem. I do tego ruszał się wahadłowo. Natychmiast uniosła kawałek, ale po chwili go upuściła i upadła na ziemię. Pisnęła gdy coś lepkiego zaczęło oklejać jej twarz.

- Lucy! - Natsu zdążył zobaczyć tylko niebieską smugę gdy sam znalazł się na zimnym bruku i starał się odczepić od siebie stworzenie. Były generał Styks z zaciekawieniem patrzył jak niebieski mały ptak atakuje maga ognia. Lucy podniosła się i starła rękawem ślinę po czym ściągnęła z przyjaciela stworka. Ściągnęła brwii gdy przyjrzała się stworzeniu. Dopiero po chwili zrozumiała czyje to było jajo.

Wiele słyszała o gryfach i o tym, że strzegą przestworzy, miały mieć głowę orła i ciało lwa. Ale ten gryf... był niebieski...

- Co to jest? - Natsu z obrzydzeniem wytarł ślinę z twarzy i podparł się na łokciach.
- Lucy? - Gajeel stał zdziwiony za księżniczką przyglądając jej się badawczo. Blondybka spojrzała na stworzonko. - Jest naprawdę piękny. - dodała cicho patrząc na niebieskie, lśniące jak rosa w słońcu pióra. Gryf spoglądał na blondynkę dużymi, czarnymi jak obsydian, wesołymi oczami. Długi silny, lwi ogon radośnie machał z prawej do lewej, a futro na jego końcu łaskotało Lucy w udo. Dziewczyna dotknęła białego brzuszka zwierzęcia i pogłaskała go lekko. Zmrużyła oczy i uśmiechnęła się widząc jak otwiera dziób.

Wojna nie rozstrzyga kto ma rację, lecz kto ma odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz