Rozdział 32 - Historia

131 16 1
                                    

Data nieznana

Od kilku dni nieprzerwanie padał deszcz. W Magnolii było chłodno i ponuro. Wszyscy mieszkańcy siedzieli w domu przestraszeni i zszokowani. Gdy do królestwa dotarła wiadomość o klęsce i śmierci Lumiency w bitwie o stolicę Crocus wszyscy pogrążyli się w żałobie. Zamurowano przejście do upadłej stolicy, tak by wojska złej królowej nie dostały się do Magnolii. Macarov siedział smutny w sali tronowej przy boku króla Juda i królowej Layli. Blondynka łkała żałosnie nad losami niewinnych ludzi zabitych podczas wojny, a król zmartwiony opierał się bez życia o oparcie tronu i kolejny raz  przeglądał raporty. "Zginęło 30 tysięcy osób, a ponad 60 tysięcy zostało zabranych w niewolę. Wojska złej królowej liczą ponad 50 tysięcy żołnierzy i ciągle podbijają nowe tereny. Całkowite przejęcie górnego świata to tylko kwestia czasu."

To właśnie dlatego Jude postanowił zamurować przejście. Nie chciał by coś stało się jego kochanej żonie i poddanym.

- Nie rozumiem dlaczego Lumiency przegrała - westchnął.

- Nie była w pełni sił, panie - odparł Macarov. Kilka dni przed bitwą otrzymał list od brata, w którym dowiedział się o śmierci przybranej matki jeźdźca. Lumiecy zrozumiała, że kobieta umarła przez nią i przez to kim jest. Dlatego wszystkie jej działania były zbyt gwałtowne.

- Nie było z nią smoka - dodała Layla. - Według przepowiedni, Lumiency musi mieć Brillo by odzyskać pełną moc. - otarła łzy.

- Królu! Przy murach zamku jest dziwne światło! - do sali tronowej wpadł strażnik. - Rozświtla całą okolicę, mieszkańcy zaczynają panikować.

Król natychmiast kazał wysłać tam żołnierzy. A gdy ci wrócili z raportem o braku wrogich wojsk królowa wpadła na pomysł, że mogą być to wysłannicy chochlików lub nimf. Toteż chciała wyjść przywitać ich jak na królowę przystało. Nawet jeśli jest kryzys to ona ma obowiązek ugościć ich jakby gościła ich władców. Layla, nie zważając na prośby męża wyszła wraz ze swoimi strażniczkami poza mury miasta. Jude, który martwił się o żonę wraz z Macarovem i innymi żołnierzami poszedł za nią. Gdy tylko wyszli światło oślepiło wszystkich. Bez zasłonięcia oczu ręką nie dało się przejść. Blask był zbyt mocny. Dopiero po kilku minutach Layla zorientowała się, że to światło jest dla niej łagodne. Nie oślepiało jej jak pozostałych. Wolno opuściła dłonie i wtedy dostrzegła, że Macarov również patrzy w światło bez obaw. Powoli doradca i królowa weszli w głąb jaskini.

Layla zdziwiła się na widok jednorożca. Stworzenie było tak piękne... Chyba jedynie anioł potrafił mu dorównać. Istota cieszyła oczy Macarova i królowej. Dopiero po chwili dostrzegła chustę w pysku jednorożca. Powoli podeszła do niego, a czując jego spokój zajrzała do środka. I nogi niemal się pod nią ugięły gdy zobaczyła w środku dziecko. Uroczego, śmiejącego się do niej bobasa z czerwonym licem i brązowymi, migoczącymi oczkami. Zza siebie słyszała zaniepokojony głos męża, ale nie posłuchała go. Stworzenie podało niemowlęcie kobiecie i zarżało po czym uciekło i przeniknęło przez mur zbudowany na rozkaz króla. Gdy tylko zniknęło do królowej podbiegł Jude i spojrzał na zawiniątko trzymane w ręce Layli.

- Skąd masz to dziecko? - spytał cicho, obejmując kobietę.

- Jednorożec - odpowiedziała cicho. - Wiesz co to znaczy - dodała i spojrzała na Macarova.

- Że to teraz my jesteśmy opiekunami nowego wcielenia Lumiency - oświadczył mężczyzna. Layla przytuliła do siebie dziewczynkę. Była szczęśliwa. Nawet jeśli to dziecko jest potężne. W końcu mogła opiekować się własnym niemowlęciem.

- Jesteś Lucy. - pogłaskała ją po rosnących jasnych włosach. - Będziemy cię strzec. Nikt się nie dowie, że jesteś Lumiency.

Data nieznana

Wojna nie rozstrzyga kto ma rację, lecz kto ma odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz