Dłonie Natsu nadal się trzęsły. Nie mógł zrozumieć tego co przed chwilą przeczytał. Naprawdę ich zostawiła? Zostawiła jego, po tym wszystkim co się stało? Zdesperowany uderzył w rosnący za domem jeźdźca klon. Chciał wyładować swoje emocje. Pięść zaczęła robić się czerwona od ciągłego uderzania w pień. Spojrzał w górę, gdy kilka liści spadło na ziemię. Bez zastanowienia skoczył na najniższą gałąź, potem na drugą i trzecią. Oparł plecy o pień i zamknął oczy, rozmyślając o tym co może teraz robić Lucy.
- Natsu! - z rozmyślań wyrwał go cichy, dziewczęcy krzyk. Zignorował to i mocniej przywarł do pnia, chcąc pozostać niewidocznym dla innych.
-Natsu! - znów ten sam krzyk. - Czytałam kartkę! - Różowo-włosy rozpoznał głos Levy. - Możemy porozmawiać?
Dopiero gdy dostrzegł, że jego kryjówka została zlokalizowana westchnął.
Natsu niechętnie spojrzał w dół i pomógł wejść Levy na gałąź. Dziewczyna przez chwilę wpatrywała się w niego, nic nie mówiąc. Miała zatroskaną, a jednocześnie zdziwioną minę. Chyba nie tylko Natsu nie mógł uwierzyć w odejście Lucy. Cisza pomiędzy nimi zaczęła być uciążliwa.
- O czym chciałaś porozmawiać? - spytał Natsu, siląc się na normalny ton głosu.
- Natsu. - położyła mu rękę na ramieniu. - Nie udawaj, że cię to nie obchodzi. - spojrzała na niego ze współczuciem.
Czy to, że Natsu się obwiniał było, aż tak widoczne? Miał sobie za złe wszystkie te słowa, jakie jej powiedział w przypływie złości. Mięśnie na twarzy maga ognia rozluźniły się, a chłopak spojrzał w dół ze smutkiem.
- To moja wina, że jej to powiedziałem. - ukrył twarz w dłoniach. - Nie panowałem nad sobą. Przepraszam.
Levy spojrzała na niego ze współczuciem.
- Ja nie oczekuję przeprosin. - poklepała go jeszcze po ramieniu i zeszła. - Powiedziałam o tym już Arianie. Jeśli do jutra Lucy nie wróci wszczniemy pościg. Wyręczę cię i powiem o tym reszcie... Tylko nie rób nic głupiego. Bo nie tylko ty ją straciłeś - westchnęła delikatnie i posyłając mu ostatnie pokrzepiające spojrzenie odeszła.
- Jestem idiotą. - przyciągnął nogi do klatki piersiowej i objął je, ukrywając twarz w ramionach.
Blondynka leżała na trawie, tępo wpatrując się w wolno poruszające się chmury po niebie. Podniosła rękę, zasłaniając oczy przed promieniami słońca.
- Gdzie ja jestem? - spytała samą siebie. - Co ja tu robię? - wstała i rozejrzała się dookoła. Wszędzie były lasy, jedynie naprzeciwko niej ciągnęła się kamienna ścieżka.
- Lucy. - Usłyszała czuły głos. Odwróciła się zdziwiona.
- Fernando - szepnęła i otwierała usta, aby zadać pytanie, ale chłopak chwycił ją za nadgarstki i przewrócił na trawę tak, że leżała na jego klatce piersiowej.
- Jesteś taka niesamowita. - delikatnie pogładził jej policzek. Lucy chciała go odepchnąć. Jednak chłopak był od niej silniejszy, czując, że blondynka się opiera przewrócił się tak, że teraz to księżniczka leżała pod nim. - Jeśli będziesz niegrzeczna, spotka cię kara. - pomachał jej palcem przed twarzą i wysunął rękę pod jej bluzkę. Lucy spojrzała przerażona najpierw na jego rękę, a potem przeniosła wzrok na twarz chłopaka. Poczuła gorycz smutku, która piekła jej ciało od środka. Ręce Fernanda były szorstkie, nie tak delikatne i łagodne jak Natsu. Wydała zdławiony jęk, przypominając sobie twarz chłopaka, złego i zmartwionego, który mimo wściekłości troszczył się o nią.
- P-Przestań! - krzyknęła i odepchnęła mężczyznę, korzystając z jego zdezorientowania. - Co ty robisz?! - wstała, patrząc krzywo na bruneta. Wędrowiec zaśmiał się sztucznie i spojrzał na nią spode łba.
CZYTASZ
Wojna nie rozstrzyga kto ma rację, lecz kto ma odejść
FanficDawno, dawno temu istniał... Świat wojny Świat rozpaczy Świat kłamstwa Świat śmierci Ale jeszcze dawniej... ...tak nie było. Kiedyś świat był lepszy. Przyjazny. Bezpieczny. Piękny. Wszechobecna była harmonia. Jednak runęła ona jak domek z kart, g...