Natsu nadal był nieprzytomny. Jego bezwładne ciało było teraz podtrzymywane przez Gray'a. Chłopak ciężko dyszał, a po czole spływały mu kropelki potu.
- Ile on waży?! - szepnął i wypuścił powietrze z płuc, po czym ponownie nabrał sporą jego porcję.
Od kilkunastu minut byli w drodze do domu dziewczyny. Lucy co kilka sekund patrzyła ze zmartwieniem na Gray'a i Natsu.
- Zaraz będziemy! - uśmiechnuśm się delikatnie.
- Uff... - sapnął chłopak.
Po wyjściu z jednego korytarza jaskini przed nimi pojawił się wodospad. Woda, która w nim płynęła mieniła się różnymi kolorami od tych podstawowych po te najbardziej magiczne. W powietrzu dało się wyczuć zapach sosen i świerków co niezmiernie zdziwiło czarnowłosego. Mimowolnie na twarzy Gray'a pojawił się cień uśmiechu.
- Pięknie - szepnął.
Dotychczas nie widział jeszcze tak pięknej wody. Ta tutaj całkowicie różniła się od tej, do której przywykł. Jeśli Natsu z tego wyjdzie, Gray będzie musiał mu podziękować. Czuł, że to właśnie tak wygląda wolność.
W więzieniu z powodu pochodzenia wody ludzie najczęściej chorowali, a potem w krótkim odstępie czasu - umierali.
- Jest trująca? - Zwrócił się do blondynki, która już od jakiegoś czasu przypatrywała mu się.
- Nie - odparła nerwowo gdy chłopak się zarumienił.
- Czy mogę...?
Dziewczyna skinęła głową. Gray ostrożnie podał Natsu Lucy i podszedł do czystej wody. Zanurzył w niej pokrwawione i zmęczone ręce, po czym podniósł je i z lubością przełknął ciecz. Po chwili znowu ponownie zamoczył ręce w lodowatej wodzie i oblał nią sobie włosy, śmiejąc się przy tym. Stojąca za nim blondynka ze smutkiem w oczach przyglądała się tej scenie. Czuła, że ci dwaj nie mieli łatwego życia i obawiała się, że mogło być jeszcze gorzej niż przypuszczała.
- Lucy? - Przed oczami świsnęła jej ręka Gray'a.
Otrząsnęła się z zamyślenia i spojrzała pytająco na stojącego przed nią chłopaka. W odpowiedzi pokręcił delikatnie głową i zabrał Natsu z ramion dziewczyny.
- Chodź, w tę stronę - oznajmiła.
Przeszli obok wodospadu i po chwili znaleźli się przed murowaną ścianą. Ciemnowłosy niepewnie spojrzał na blondynkę. Uśmiechnęła się, widząc jego minę i podeszła do cegieł, a następnie popchnęła kawałek. Powstała niewielka wyrwa, przez którą udało im się przejść. Gray otarł kurz z oczu i podniósł głowę. Niemal zachłysnął się powietrzem. Żywa trawa, żywe kwiaty, żywe drzewa. Wiatr uderzył w jego twarz i chłopak odetchnął.
- Musimy się pospieszyć, Gray - zaniepokoiła się.
Chłopak natychmiast poprawił sobie przyjaciela na ramieniu i czym prędzej ruszył za dziewczyną. Pędziła w stronę najokazalszej budowli w całym mieście. Zamku. Lucy otworzyła bramę i ponagliła towarzysza ręką.
- Szybko, to już niedaleko! - zawołała.
Wpadli na jakiś korytarz. Uciekinier niemal przewrócił się na wypolerowanej podłodze.
- Na miłość boską, Lucy! - zawołał niewielki starzec.
- Nie teraz dziadku. Zawołaj Porlyusicę! - krzyknęła. - Teraz!
Kilka osób ściągnęło rannego z ramion Gray'a i zabrało go do jednego z pokoi. Zanim starsza kobieta wciągnęła Lucy do pomieszczenia i zamknęła za nią drzwi, ta uśmiechnęła się pokrzepiająco w stronę chłopaka.
CZYTASZ
Wojna nie rozstrzyga kto ma rację, lecz kto ma odejść
FanficDawno, dawno temu istniał... Świat wojny Świat rozpaczy Świat kłamstwa Świat śmierci Ale jeszcze dawniej... ...tak nie było. Kiedyś świat był lepszy. Przyjazny. Bezpieczny. Piękny. Wszechobecna była harmonia. Jednak runęła ona jak domek z kart, g...