Rozdział 24 - Odeszła...

142 18 2
                                    

Wrzaski i siarczyste przekleństwa od samego rana utrudniały elfom życie. Matki przechodząc obok domu jeźdźca zatykały dzieciom uszy i kręcąc głową z niezadowoleniem odchodziły.

- Natsu uspokój się! - Erza uderzyła go w tył głowy. - Lucy znalazła sobie chłopaka i co w tym złego?

Mag ognia przestał krzyczeć i stanął do przyjaciół plecami. Właśnie? Dlaczego to mu przeszkadza? Lucy jest przecież wolnym człowiekiem, do tego księżniczką.

- Ma prawo do miłości i może kochać każdego...ale... nie go... - westchnął. - Po prostu mam złe przeczucia jasne?

- A ja tam myślę, że ktoś jest ZA-ZDRO-SNY - zaświergotała Juvia.

Natsu nie odpowiedział. Zbyt dobrze zdawał sobie sprawę z własnych uczuć. Wiedział już od jakiegoś czasu, że Lucy jest jego najlepszą przyjaciółką. Tak samo jak Erza czy Gray. Wendy oraz Juvia były dla niego jak dobre koleżanki, a Gajeel... No cóż to Gajeel. Levy była dla niego kiedyś dobrą przyjaciółką. Ale przez generała Styks i przez to, co jej zrobił zwariowała. Na szczęście teraz jest dużo lepiej i nawet już nie mówi do siebie w trzeciej osobie.

- Być może i masz rację Juvia. - Tutaj zaskoczył wszystkich. Przyjaciele czekali, aż zacznie się wykręcać, ale Natsu po prostu powiedział to co miał powiedzieć.

Gray wypluł mleko, słysząc wyznanie przyjaciela. A Wendy, która miała pecha i siedziała naprzeciwko niego była cała mokra.

- Em... Wybacz Wendy. - mag lodu uśmiechnął się nerwowo.

- Lucy jest moją przyjaciółką to logiczne, że się o nią martwię. - sprostował strażnik.

Tymczasem u Lucy

Blondynka obudziła się na lekko niewygodnym łóżku. Przeciągnęła się i spojrzała na krzesło, na którym była przygotowana śliczna, jasno-niebieska sukienka. Wstała z łóżka i podeszła do ubrania. Obok, na stoliczku nocnym była mała karteczka zapisana starannym pismem.

Ubierz się w nią.

Fernando ♥

Lucy w tempie natychmiastowym ubrała się w sukienkę podarowaną przez wędrowca. Przez kilka minut stała przed lustrem patrząc jak delikatny materiał na niej leży. Uśmiechnęła się do swojego odbicia i wyszła z pokoju. Zarumieniła się gdy dostrzegła w drugim pomieszczeniu fotel, na którym siedział wczoraj Fernando. Otworzyła drzwi, a promienie słońca oświetliły jej twarz. Dzień był dzisiaj naprawdę piękny! W oddali księżniczka dostrzegła wędrowca, który rozmawiał z elfem pokazując drogocenną biżuterię. Blondynka delikatnie poprawiła włosy i wygładziła sukienkę po czym zaczęła biec w stronę zielono-okiego.

- Fernando!! - pomachała mu z daleka. Brunet zdążył tylko podać sukienkę elfowi za nim Lucy przewróciła go za stragan. Zmieszany elf odszedł zostawiając pieniądze na ladzie.

- Witaj Lucia! Widzę, że sukienka ci się podoba? - zmierzył ją wzrokiem. Dziewczyna przytaknęłam kiwnięciem głowy.

- Jest prześliczna! - wstała z mężczyzny i okręcił się kilka razy wokół własnej osi.

- Mam do ciebie pytanie księżniczko. - nagle Fernando przyciągnął ją do siebie.

- Pytaj o co chcesz. - uśmiechnęła się i zatonęła w głębi oczu chłopaka.

- Co powiesz na randkę? Tylko ty, ja i księżyc? - pocałował jej dłoń.

- Oczywiście. - zgodziła się.

- Dobrze Lucia, ja idę, Stefano i ja dzisiaj sprzedajemy relikty. Przyjdę po ciebie o 19:00. - ucałował jej końcówki włosów i odszedł w kierunku innych namiotów. Blondynka zamrugała kilka razy i poczuła dziwną pustkę w sercu. Uczucie tęsknoty było tak wielkie, że nieprzyjemne uczucie wypełniło całe ciało księżniczki. Przez kilka minut stała niepewna co teraz ma zrobić. Spojrzała na przyczepę Fernanda i spojrzała na zegar. Serce podskoczyło jej do gardła.

Wojna nie rozstrzyga kto ma rację, lecz kto ma odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz