Rozdział 34 - Sztuczny uśmiech

131 18 1
                                    

Minął tydzień od tych wszystkich wydarzeń. Było to naprawdę okropne siedem dni. Każdy chodził przygnębiony, nie mając na nic ochoty. Niektórzy próbowali utrzymać pozory uśmiechu, jak na przykład Erza, która starała się podbudować morale przyjaciół. Było to jednak prawie niewykonalne. Juvia i Wendy bardzo martwiły się o swoją księżniczkę, wciąż się obwiniając o całą tą sytuację. Tym samym magini wody sprawiła, że serce Gray'a zaczęło drżeć ze smutku. Nigdy nie chciał widzieć swojego słońca tak okrutnie zmartwionego. Lucy była ważna dla wszystkich. A teraz to nie była już ta sama blondynka. Levy z Gajeel'em spędzała bardzo wiele czasu w bibliotece, szukając sposobu by pomóc przyjaciółce. Ariana i Mirajane spędzały całe dnie poza domem, nie chcąc by poczucie beznadziei dopadło także je. A Natsu nie miał ochoty zupełnie na nic. Przesiadywał całymi dniami nad jeziorem, rozmyślając. Najczęściej towarzyszył mu gryf. Targało nim wiele uczuć. Cząstka Lucy, którą kochał, jej jasny, promienny uśmiech zniknął.

Ktoś go ukradł.

I mag ognia był zdolny do zabicia osoby, która ośmieliła się ją skrzywdzić. Nikt nie miał prawa robić jej krzywdy. Nikt.

- Czy Lucy zjadła obiad, który jej zaniosłam? - Erza spytała Wendy siedzącą na kanapie i jedzącą maliny. Dziewczynka natychmiast się poderwała na równe nogi. Była już gotowa by ruszyć na górę i zobaczyć swoją ukochaną księżniczkę, której od tak dawna nie widziała, ale ktoś zagrodził jej drogę ręką. Zdziwiona podniosła głowę i spojrzała na zdeterminowane spojrzenie Natsu.

- Zobaczę - zaproponował, dając dziewczynce jasno do zrozumienia, iż chce blondynkę teraz tylko dla siebie. Mimo, że niechętnie młoda Marvell odstąpiła i pozwoliła przyjacielowi pójść do swojej przyjaciółki.

Różowowłosy niepewnie wspinał się po schodach. W jego głowie kłębiło się tysiące myśli. Nie raz zastanawiał się co tam zobaczy, w jakim stanie będzie jego księżniczka. Czy go rozpozna? Jak zareaguje?

Te myśli nie dawały mu spokoju, a nim się spostrzegł stał przed jej drzwiami. Chłopak nie poznawał siebie.

Gdzie podział się ten porywczy Natsu?

Nim znalazł się pod jej drzwiami zrozumiał, że to przez Lucy jego życie się zmieniło. Drżącą dłonią zapukał, ale gdy nie otrzymał odpowiedzi poczuł narastający niepokój.

- Lucy? - szepnął, próbując ukryć w głosie nutkę przerażenia. - Jesteś tam, prawda? - położył dłoń na klamce i wahając się chwilę wszedł do pokoju. - Lucy jak się ~

Zachowując zimną krew rozejrzał po pokoju. Gdzie jest Lucy?  Spanikowany chłopak zaklnął głośno i przypadkowo wpadł na stojącą włócznię. Broń przewróciła się i upadła z brzękiem na podłogę.

- Co się stało!? - W futrynie drzwi pojawiły się Erza i Wendy. - Gdzie jest... Luuu-Luucy!

Przeciągnęła jej imię młoda Marvell i drżącą ręką wskazała na okno. Tuż obok budynku rósł stary dąb nazywany przez mieszkańców ojcem elfów. Ale nie to najbardziej zdziwiło trójkę. Do szoku doprowadził ich widok księżniczki leżącej na jednej z masywniejszych gałęzi. Jej wzrok nadal był zamglony, a oczy zapełnione łzami.

Natsu niemal natychmiast chciał ruszyć w jej stronę, ale przeszkodziła mu w tym ręką rycerza.

- Może popełniam błąd - zaczęła. - Ale zostawmy ją w spokoju. Musi teraz pobyć sama, może rozwiązanie przyjdzie samo. - Puściła przyjaciela, oczekując jego reakcji.

Natsu zawahał się. Chciał jej pomóc. Ale w tej sytuacji był tak bardzo bezradny. Z westchnieniem zgodził się z Erzą, po czym się uśmiechnął by utwierdzić przyjaciół w przekonaniu, że z nim wszystko dobrze. Całe szczęście był dobrym aktorem. Szkarłatno-włosa odwzajemniła ten miły gest. Towarzysze wyszli z pokoju, zamykając cicho drzwi. Natsu miał już okropnie dość tego wszystkiego. To nie tak cholera miało się skończyć. Chciał uderzyć w ścianę, ale opanował się, widząc rozmawiające naprzeciw niego Juvię i Arianę.

- Co z księżniczką? - spytała strażniczka. Juvia była dziwnie przygnębiona. O wiele bardziej niż wczoraj i przedwczoraj. Mag ognia wzruszył ramionami i pokiwał głową.

- Lucy jest biologicznie połączona ze swoją mocą - odezwała się elfka. - Moc była energią, która miała bezpośrednie powiązanie z jej umysłem i ciałem. Gdy Gloria odebrała jej to, to tak jakby odebrała jej część osobowości. To dlatego tak się zachowuje. - skrzywiła się Ariana. - Póki co dalej szukam jakiegoś sposobu, by jej pomóc, ale nic do teraz nie znalazłam. - Natsu spojrzał na nią z wdzięcznością.

- Dziękuję, że dalej szukasz. Twoje słowa napełniają mnie nadzieją, że ona wydobrzeje. - Uśmiechnął się ciepło. Blondynka odwróciła zarumieniona głowę.

- To... doprawdy nic takiego - zająknęła się, próbując opanować swoje serce. - Może gdybyś mi pomógł...

Wtedy stało się coś bardzo niespodziewanego. Tuż obok Natsu i Ariany stanęła Lucy. Elfka zszokowana spojrzała w pełne obojętności, brązowe oczy. I zrozumiała, że jest w tym momencie paskudną egoistką. Zagryzła dolną wargę i zamrugała szybko.

- Lucy! - uśmiech zakwitł na twarzy maga ognia. Przez moment Natsu promieniał wielkim szczęściem. Ale tylko przez chwilę. Bo księżniczka nawet nie zwróciła na niego uwagi. Wyminęła ich i stanęła przy oknie.

- Myślicie, że wszystko będzie z nią w porządku? - pytanie Wendy odbiło się echem od ścian pokoju. - Martwię się, że zostanie taka na zawsze. - Młoda Marvell schowała zaszklone oczy w swoje niebieskie włosy.

- Nie martw się przecież to Lucy! - pocieszała ją szkarłatnowłosa. - Nie z takich opresji wychodziła cało. A teraz - zwróciła się do Juvi, która z uporem spoglądała w podłogę,  chowając pod burzą włosów smutek wymalowany na twarzy. - Co się stało?

- Ze mną? - Dziewczyna podniosła głowę. - Nic takiego. - Uśmiechnęła się. - Gray wczoraj odwołał naszą randkę. A miałam mu powiedzieć o czymś bardzo ważnym - jęknęła. - Wojna się zbliża, a Gray pewnie będzie chciał wziąć w niej udział. Nie chce opuszczać elfów i księżniczki - westchnęła gorzko. - Jeśli jednak coś by mu się...

- Juvia, nawet tak nie mów! - wrzask Erzy wywołał szok u Wendy i  magini wody. - Jasna cholera! Nikt nie zginie! Obiecuję ci! Żadne z nas nie zginie! - jej głos dalej był podniesiony.

- Erza... ale, to... - zająknęła się. - Przepraszam, powinnam być dobrej myśli . - Spuściła wzrok. - W końcu to co mam mu powiedzieć powinno być wesołe. - Uuśmiechnęła się.

~•~

Erza z westchnieniem przyglądała się Lucy. Gray siedział na kanapie pogrążony we własnym świecie. Wokół niego wirowały kłujące myśli, gdy przypomniał sobie smutek swojej ukochanej Juvii. Wiedział, że będzie rozczarowana odwołaniem randki. Ale nie spędziliby dobrze razem czasu. Zbyt wiele zmartwień ostatnio zaprzątało ich głowy. Nagle do uszu obecnych w pokoju dobiegł stukot obcasów. Ze schodów zbiegła Mirajane i szybko popędziła w kierunku przyjaciół.

- Mirajane, co jest? Dlaczego trzymasz włócznię? Uważaj, bo jest ciężka - jęknęła Wendy. Białowłosa spojrzała na nią uspokajająco i wypuściła powietrze z płuc.

- Byłam w pokoju księżniczki po rzeczy do prania - zaczęła tłumaczyć. - Wtedy na stos ubrań upadła włócznia, która stała w rogu. Chciałam ją po prostu odłożyć, ale ona zaczęła świecić, zaraz po tym coś również zaczęło błyszczeć w kieszeni Lucy. - otworzyła dłoń, pokazując czarny, jak krucze pióra, lśniący kamień. - Znalazłam tam to. - Przyjaciele z fascynacją przyglądali się kryształowi. Erza podeszła do niebiesko-okiej i zabrała jej obie rzeczy. Szkarłatno-włosa włożyła ostatni klucz w wyżłobioną na niego dziurę. Broń, kryształy oraz jeździec zaczęli lśnić bladnym blaskiem. Lucy odwróciła się od okna. Natsu mógł przysiąc, że zobaczył w jej oczach dawne szczęście. Ale nie dane było mu dalej się przyglądać. Włosy dziewczyny wirowały wokół jej głowy. A ona sama zaczęła iść powoli w tylko sobie znanym kierunku, zaciskając włócznię w dłoni.

- Wrota Brillo zostaną otwarte i nastanie nowa era - szepnęła blondynka, wymijając w drzwiach Juvię.

- Lucy! - jęknął Natsu, chcąc chwycić jej dłoń.

Ale nie zdążył.

Księżniczka nie dała się dotknąć.

Wojna nie rozstrzyga kto ma rację, lecz kto ma odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz