Rozdział 10 - Prawdziwa historia

407 38 4
                                    


Rozdział 10

Do pokoju wbiegły dwie niskie dziewczynki z roześmianymi twarzami.
- Lucy wstawaj! Aria~
Levy przerwała widząc, że księżniczka nie jest sama, a obok niej leży strażnik ognia. Wendy dotknęła ramienia starszej koleżanki.
- Levy musimy ją obudzić... Pewnie Natsu zakradł się do niej w nocy i księżniczka o tym nie wie... - szepnęła.
- Tak. - przytaknęła i podeszła do łóżka. Cichutko odliczały "3,2,1!" i chwytając nogi blondynki wyciągnęły ją spod kołdry.
- Hę? - zdziwiła się widząc przed sobą dwie niebieskowłose.
- Panienko Lucy! Nic pani nie jest?! - Levy rozpoczęła oględziny dziewczyny.
- Nic mi nie jest Levy i nie mów mi panienko - posłała jej oczko - wystarczy Lucy.
- Księżniczko! - pisnęła Wendy i pokazała palcem na śpiącego sobie w najlepsze Natsu. Blondynka otworzyła szeroko buzię i wróciła wspomnieniami do wczorajszych wydarzeń. Zarumieniła się i szybko powiedziała.
- Pewnie pomyliły mu się pokoje! - machnęła szybko ręką. Levy i Wendy spojrzały na siebie znacząco.
- Księżniczko, czy chce księżniczka wykorzystać sytuację że nie jesteśmy w Magnolii i że nie obowiązuje tutaj prawo księżniczki ojca? - zachichotała Wendy wiedząc, że tak częste użycie wyrazu "księżniczko" zirytuje dziewczynę.
- C-co? - zarumieniła się Lucy, na jej czole pojawiła się pulsująca żyłka.
-Te prawo o byciu ~ zaczęła młoda Marvell lecz Lucy zatkała jej usta, gdy różowo włosy zaczął się budzić.
-Prawo o? - zapytał podnosząc się z łóżka i ukazując trzem dziewczyną swoją nagą klatę.
-Natsu!? - krzyknęła zdezorientowana blondynka, rzucając w niego kocem i znalezioną przy łóżku koszulką. - Wyjdź! - zarumieniona pobiegła do drzwi i otworzyła je.
-Eeeee... - zaczęła Wendy, gdy chłopak opuścił pokój - Księżniczko czy tu na pewno nic się nie wydarzyło? - zapytała patrząc się na zarumienioną twarz przyjaciółki.
-Nic! - odpowiedziała natychmiastowo. - Mówiłyście coś o Arianie, o co chodzi? - zmieniła temat obawiając się kolejnych pytań.
-Ach tak! - klasnęła w dłonie Levy - Ariana chce nam o czymś powiedzieć, mamy zebrać się w ogrodzie za domem.
- Rozumiem. - zaśmiała się nerwowo. - Będę za 10 minut. - dodała.
- Do zobaczenia księżniczko! - Levy i Wendy wyszły z pokoju i cicho chichotały.
- Nie sądzisz że byłaby z nich urocza para? - zachichotała dziewczynka.
- Na pewno Lucy byłaby bezpieczna. - odpowiedziała. Nagle Wendy zatrzymała się. - Coś się stało? - zdziwiła się Levy i spojrzała na niebieskowłosą.
- Patrz... - szepnęła dziewczynka i wskazała ręką na duży obraz na końcu korytarza. Levy zmarszczyła brwi nie wiedząc o co chodzi towarzyszce. - Czy coś nie tak z tym obrazem? - zapytała podchodząc do ramy. Po chwili zachłysnęła się powietrzem.
- To...to księżniczka..? - szepnęła.
- To na pewno księżniczka, ta kobieta to królowa Layla, a ten mężczyzna to król Jude. - dotknęła obrazu. - Ta dziewczynka obok księżniczki to Ariana, a to Macarov i Shiro. - uzupełniła samą siebie. - Na dodatek, obraz namalowano podczas podwieczorku w Magnolii. Księżniczka i Ariana były wtedy małe.
- Rozumiem. - Levy uśmiechnęła się. - Ale Lucy była słodka!
- Wy jeszcze nie na spotkaniu? - do dziewczyn podszedł Natsu i Lucy.
- Ym... Nie - zachichotała Wendy.
- Z czego się śmiejesz? - mruknął Natsu.
- Jesteście jak małżeństwo! - zaśmiała się. - Wszędzie razem! - pacnęła się w czoło i ruszyła z Levy w stronę umówionego miejsca spotkania, zostawiając obraz w spokoju.
-Cieszę się, że przyszliscie! - krzyknęła uradowana Ariana widząc idących w jej kierunku Natsu, Lucy Levy i Wendy.
-Co wyście tak długo robili. - żyłka na czole Gray'a niebezpiecznie drgała, a przyjaciele którzy dopiero przyszli spojrzeli po sobie i cicho zaczęli się śmiać.
-Więc coś się wydarzyło! - Mirajane uderzyła łokciem lekko w bok Erzy, a potem wskazała na zarumienionych Natsu i Lucy.
-Nic! Nic! - Księżniczka zaczęła zaprzeczać wymachując rękoma. - Ariano... Chciałaś nam o czyms powiedzieć...
-Tak! - podeszła do Erzy. - Chodzi o moc jeźdźca... Jego moc jest wyjątkowa i dość ciężka do opanowania, a po za tym u Erzy widzę tylko zalążek tego co może tak naprawdę posiadać. Także razem z burmistrzem zadecydowałam dziś o waszym treningu, oczywiście jeśli się na to zgodzicie...
-To będzie dla nas zaszczyt! - Lucy skinęła lekko w stronę elfki po czym zwróciła się do towarzyszy - Co wy na to?
-Jestem za!
-Ja też.
-Może być nawet zabawnie...
-Tak się cieszę! - Ariana uśmiechnięla się - A teraz poznajcie waszych... nauczycieli.
Przed przyjaciółmi stanęło trzech mężczyzn i dwie kobiety. Wyglądali bardzo poważnie i surowo. Przez kręgosłup Lucy przeszedł dreszcz.
- Natsu to jest Cenaziza... - wskazała na kobietę. - To ona wykuła twój miecz Natsu.
- Że kobieta, tak?! - parsknął śmiechem. Cenaiza spojrzała na niego karcąco.
- Idziemy Natsu. - i z dumnie uniesioną głową odeszła. Natsu spojrzał błagająco w stronę Lucy, a ona tylko uśmiechnęła się i pomachała mu na dowidzenia.
- Gray to Aisu - wskazała na małego staruszka z siwą brodą. - To on wykuł twój miecz. Jest bratem Cenaizy.
- Em... Dzień Dobry? - uśmiechnął się niepewnie chłopak.
- Dobry, dobry... Idziemy! Musisz się dużo nauczyć panienko! - pociągnął go za rękę - O! Ale masz delikatne rączki! Pewnie jakaś dama dworu, tak?
- Proszę pana... Ja jestem chłopakiem. - mruknął zawstydzony. Aisu nie wiadomo skąd wyciągnął laskę i uderzył nią Gray'a.
- Wracaj tu! - zaczął gonić uciekającego chłopaka.
- Tak... Aisu nie ma najlepszego wzroku... - zaśmiała się nerwowo Ariana.
- Zauważyłem!! - odkrzyknął jej Gray. - Au! - zabrał staruszkowi laskę zdenerwowany.
- Jesteś nie wychowanym zboczeńcem, wiesz?! - krzyknął.
- Zboczeńcem?! Ja?! To ty mówiłeś że mam delikatne ręce! - oburzył się czarnowłosy.
- Nie przeżywaj! - machnął ręką w stronę zdezorientowanego maga lodu i chwycił go za ramię. - Idziemy!
- Erzo ty będziesz ćwiczyć z Reją - wskazała na śliczną, kobietę. - Niech jej wygląd cię nie zwiedzie... Ma tyle lat ile mój dziadek! - szepnęła na ucho dziewczynie.
- Witaj! - przywitała się pewnie Erza.
- Witaj Erzo. - skłoniła się lekko. - Musisz się wiele nauczyć. Chodźmy. - pociągnęła kobietę w stronę jeziora.
- Tak... - Ariana spojrzała na oddalające się postacie dziewczyn.
- Lucy, Juvia, Wendy i Gajeel będziecie trenować z Gurin'em. - uśmiechnęła się w stronę mężczyzny. - To mój brat, jest ode mnie starszy o 10 lat.
- Miło mi cię znów zobaczyć Lucy... - podszedł do zarumienionej blondynki i pocałował jej dłoń. - Wypiękniałaś.
-Znamy się?... - blondynka odsunela pocałowaną dłoń.
-Nie pamiętasz mnie... - chłopak posmutniał.
-Przepraszam... - dziewczyna nie wiedziała co ma powiedzieć. - Może lepiej będzie jeśli zaczniemy trening...
-Tak... - szepnął chłopak i zwrócił się do Ariany. - Będziemy trenować przy jeziorze, jeśli będziesz się nudzić możesz wpaść. - zaśmiał się i pomachał na dowidzenia.
-Czekaj! - złapała go za ramię. - Idę z wami! - krzyknęła unosząc jedną rękę do góry.
-Dobra... - na twarzy elfa było widać, że nie jest zbytnio szczęśliwy z faktu, że siostra będzie oglądać jego trening.
- Gajeel? Nie idziesz? - przypomniała sobie o nim Juvia.
- Nie muszę ćwiczyć, jeśli teraz bym trenował to mój majestat i moja siła by was zabiła. - machnął ręką i odszedł.
- Mirajane i Levy to jest Aoi. Nauczy was podstaw - wskazała na mężczyznę w sile wieku.
- Miło mi was poznać. - uśmiechnął się i chwycił dziewczyny za dłonie. - Narka!
- Możemy iść. - uśmiechnęła się Ariana. Cała piątka udała się obok jeziora. Po pięciu minutach byli na miejscu.
- Dobrze! A więc na początek wam pokażę technikę walki! - elf chwycił swój miecz i zaatakował manekina. - Lucy! Teraz ty. - rzucił jej swój miecz.
- Kiedyś ktoś mnie nauczył podobnego stylu walki, ale ja go trochę zmieniłam. - posłała mu ciepły uśmiech, a chłopak się zarumnienił. Blondynka podbiegła do manekina i podskoczyła, uderzając słomianą kukłę i przecinając ją mieczem.
-Nieźle! - krzyknął widząc dziewczynę - Jesteś naprawdę dobra!
- Ah... Dzięki... - szepnęła chowając zarumienioną twarz we włosach.
-Teraz twoja kolej Juvio. - Gurin spojrzał na niebieskowłosą dziewczynę i podał jej miecz.
-Dobrze. - dziewczyna chwyciła rękojeść miecza i ruszyła do przodu. Była bardzo szybka w mgnieniu oka znalazła się przy manekiny i w tym samym czasie pozbawiła go głowy.
-Whoa! - chłopak był zachwycony prędkością i zgrabnością w ataku. - Miecz w twoim ręku staje się jeszcze bardziej zabójczy.
-Dziękuje? - niebieskowłosa przekazała miecz swojej młodszej przyjaciółce.
- Pamiętaj Wendy jeśli coś ci nie wyjdzie, to i tak się nie poddawaj! To tylko trening. - uśmiechnęła się do niej Ariana.
- Dobrze! - pisnęła i chwyciła miecz, który był dla niej trochę zbyt ciężki. Dziewczynka starała się z nim biec, ale żelazny miecz Gurina przesuwał się tylko z oporem po ziemi. Gdy niebieskowłosa stanęła przed manekinem próbowała unieść miecz, ale niestety nie udało jej się to.
- Tyle razy walczyłam mieczem, a tego nie potrafię nawet unieść! - westchnęła oddając miecz Arianie.
- Tutejsze miecze i zbroje są inne niż wasze Wendy. Masz dopiero 12 lat, nauczysz się. - zaśmiał się pokrzepiająco elf. Wendy uśmiechnęła się szeroko i obserwowała Arianę. Elfka skoczyła nad manekinem i robiąc salto w powietrzu odcięła mu rękę, a później głowę.
- Moja szkoła! - zaśmiał się sztucznie Gurin i przyciągnął blondynkę do zbroi mierzwiąc jej włosy. Lucy patrząc na tę dwójkę uśmiechnęła się, ale po chwili zmarszczyła brwi i chwyciła się za głowę przypominając sobie jedynie urywki ze swojego dzieciństwa. Zabawa lalkami, upadające ciastko, rozlana herbata, ucieczka, czerń...
Blondynka gwałtownie otworzyła oczy i z przerażeniem w oczach spojrzała na śmiejące się rodzeństwo.
- Ja na chwilę muszę usiąść. - westchnęła i usiadła na pobliskiej skale. Zamknęła oczy próbując sobie coś przypomnieć, ale niestety nie udało się jej. Po około dwóch minutach razem z innymi kontynuowała trening.
- Potrenujmy teraz walkę z prawdziwym człowiekiem, a nie manekinem. Lucy będziesz walczyć z Arianą, a Wendy z Juvią. Ten kto wygra zmierzy się ze mną. - uśmiechnął się jakby z ...kpiną?
-Cóż braciszku... - blondynka spojrzała na brata a potem na Lucy - Wydaje mi się, że dziś odniesiesz porażkę. - zaśmiała się widząc zdziwiona minę Gurin'a.
-Nie zapominaj, że jestem najlepszym wojownikiem tego miasta - zakpiła i wymierzył koniec miecza w stronę siostry. - Zaczynamy. Najpierw Juvia zmierzy się z Wendy...
-Trzymajcie! - Ariana rzuciła w stronę dziewczyn dwa miecze, dla młodszej mniejszy i lżejszy.
-Gotowe? - między Wendy, a Juvią stanął Gurin z uniesionym mieczem do góry, gdy dziewczyny kiwnęły głowami opuścił miecz przecinając powietrze. - Zaczynamy!
-Powodzenia - odezwała się do siebie niebieskowłose po czym dobyły broni i ruszyły na siebie. Szybka i zgrabna Juvia natychmiastowo zjawiła się przy młodszej przyjaciółce nacinając jej lekko lewy policzke, lecz Wendy długo nie pozostała dłużna mając w ręku małe i lekkie narzędzie mogła z łatwością zadawać ciosy przyjaciółce... Obie starały się jak najlepiej i obie powoli opadły z sił. Juvia od ciągłości i ilości ataków młodej Marvell miała pociętą bluzkę i kilka ran natomiast Wendy znajdowała się w gorszej sytuacji. Kilka ran głębszych i kilka mniejszych znajdowały się na jej ciele.
-Przepraszam... - szepnęła spuszczajac głowę i wypuszczając miecz z dłoni - Poddaje się! - krzyknęła po czym po jej policzkach ściekło kilka łez.
-Wendy co się stało? - do niebieskowłosej pobiegła zmartwiona blondynka - Jesteś poważnie ranna?
-Nie, nie! - mała uśmiechneła się - Po prostu jakoś nie mogę walczyć przeciwko Juvii...
-Spokojnie. - rzekł Gurin - Podjełaś się walki i poszło ci znakomicie. Mimo, że przegrałaś pokazałaś, że w walce nie liczy się wiek, a serce! - chłopak położył rękę na głowie Wendy po czym ją poczochrał śmiejąc się.
-Lucy czas na nas! - krzyknęła ochoczo elfa. - Od razu mówię, że ja nie daje forów - zaśmiała się wyjmujac ostrze z pochwy.
- Nie potrzebuje ich. Daj z siebie wszystko. - Lucy chwyciła ostrze Juvii i stanęła naprzeciw blondynki.
To nie będzie łatwa walka...
- Gotowe? - pomiędzy dziewczynami stanął Gurin. Lucy niepewnie kiwnęła głową.
- Oczywiście! - krzyknęła zdeterminowana Ariana.
- Zaczynajcie!
Ariana szybko natarła na Lucy nie pozwalając jej na chociażby obronę. Z ramienia Lucy pociekła strużka krwi, a dziewczyna tylko się skrzywiła. Automatycznie odwróciła się i zamachnęła się mieczem. Elfka obroniła się, a pomiędzy broniami dziewczyn przeleciały iskry. Księżniczka widziała olbrzymią zaciętość i chęć walki. Ariana odepchnęła Lucy, przez co zdezorientowana dziewczyna upadła na ziemię. Wnuczka Shiro uniosła miecz i po chwili zamachnęła się nim w kierunku dziewczyny. Blondynka widząc to przeturlała się nie zgrabnie i wstała. Elfka odwróciła się w kierunku Lucy i ponownie przypuściła cios rozcinając blondynce bok.
- Au... - złapała się za bok.
- Przepraszam... Chyba prze~
W oczach Lucy pojawiła się determinacja. Mimo rozciętego ramienia i boku ruszyła w kierunku Ariany i przeskoczyła jej przez ramię. Zanim elfka zdąrzyła się odwrócić księżniczka kopnęła ją w plecy.
-Cała Lucy... - szepnęła Juvia - Jak juz się wkręci to nic jej nie powstrzyma...
Elfka natychmiast podniosła się z ziemi i chwytając za miecz, który podczas upadku wypuściła, ponownie ruszyla na blondynkę... Kolejne zgrzyty metalu i iskry spowodowane ciągłymi uderzeniami ostrzy.
- Chyba wystarczy... - na pole walki wszedł Gurin, ale w tym samym momencie został z niego zepchniety przez siostrę.
-Jeszcze nie! - krzyknęła broniąc się przed atakiem Lucy.
-Musimy to dokończyć - dodała blondynka ponownie zamachując się mieczem i tym razem celnie trafiając w udo przeciwniki. Elfka syknęłaa z bólu i upadła, Lucy wykorzystując ten moment wyraziła z ręki dziewczyny broń i skierowała ostrze swojego miecz w kierunku jej krtani. - Wygrałam! - krzyknęła uradowany odrzucając miecz i podając dłoń Arianie.
- Dobra walka. - pochwaliła ją wnuczka Shiro. - Kiedy przeskoczyłaś mi przez ramię to było coś! - wstała z pomocą Lucy. - Kiedyś się zrewanżuje! - zachichotała.
- Pewnie! - przytaknęła Lucy.
- Niezła walka! - zaśmiał się Gurin. - Chyba nasza walka musi poczekać Ariano. - zmierzył elfkę surowym wzrokiem.
Blondynka spuściła głowę i odepchnęła Lucy, która pomagała jej ustać.
- Idę opatrzeć swoje rany. - mruknęła i uśmiechnęła się smutno sama do siebie. Po chwili odeszła w stronę ratusza.

Wojna nie rozstrzyga kto ma rację, lecz kto ma odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz