Rozdział 8 - W Zamku Styks

395 43 2
                                    

Rozdział 8

Chłodny, suchy wiatr zawiał na głowami przerażonych Magnolijczyków. Od samego oddychania chciało im się płakać. Jeszcze nigdy nie doświadczyli takiego strachu. Klęczeli mając związane ręce i opaski na oczach. Dało się usłyszeć płacz dziecka i uspokajające je matki. - To naprawdę niesamowite że potrafią dbać o innych nawet w trudnych sytuacjach. - szepnęła sama do siebie Lisanna i ramieniem spróbowała otrzeć łzę. - Aspekta! Gloria! Rozpocznijcie przedstawienie! - rozkazała Styks.- Tak jest moja pani. - po sali echem odbił się głos jednego z demonów. - Chodź Aspekto! Musimy się pożywić. - zachichotała.- Dobrze Glorio. - przytaknęła Aspekta i spojrzała na wykrzywione w strachu twarze ludzi. Oprócz jednej.- Dlaczego ona się uśmiecha? - zwróciła się do Glorii Aspekta.- Skąd mam wiedzieć?! - zdenerwowała się i rozpoczęła proces zabierania dusz. Po kilku sekundach ludzie zwijali się z bólu, dziwnie puści i zszokowani. Gloria ruszyła pewnym krokiem w kierunku królowej. Za nią jak cień podążała Aspekta. - Pani... Ich dusze zostały wyssane. - skłoniła się i spojrzała na jak zawsze obojętną twarz generała.- Doskonale... - uśmiechnęła się. - Mój plan idzie zgodnie z planem... - dodała. - Macie jeźdźca? - Królowo... Jeździec nas pokonał i uciekł. - mruknęła nerwowo Aspekta. Styks wstała z tronu i podeszła do demonicy. Chwyciła jej krtań i podniosła do góry.- Słucham...?! Czy wy ich zaatakowałyście?! - warknęła. - Głupcy... Miałyście przynieść mi tylko jeźdźca! - syknęła. - Mogłyście zrujnować mój plan! Polecenia były chyba dostatecznie proste! - wybuchła.-Królowo... - demonice padły na kolana przed Styks - Błagamy o wybaczenie! - spuściły głowy tak by czoło stykało się z podłożem. -Tym razem wam odpuszczę lecz i tak czeka was kara. - królowa ponownie usiadła na tronie. - Gajeel wiesz co robić... - kobieta spojrzała na dowódcę armii - Gajeel! - krzyknęła, gdy mężczyzna nie ruszył się z miejsca, jego oczy były zamglone, a dłonie lekko drżały. -Tak jest... Pani. - odezwał się po dłuższej chwili. -Wyjść! - rozkazała.

Szedł czarnym korytarzem. Wiedział, że będzie musiał je ukarać bardzo mocno. Ta zniewaga rozkazów będzie bardzo bolesna.
- To, jaka jest nasza kara? Znowu nas zbiczujesz? A może odbijesz gorącym żelazem znak Styks na naszych ciałach? - mruknęła Gloria odsłaniając ramię, gdzie widniało godło Styks.
- Daruję wam, dzisiaj... - prychnął.
- C-Co proszę? - napotkał zdziwione spojrzenia demonów.
- Ale królowa... - szepnęła Aspekta.
- Mam ważniejsze sprawy do załatwienia. Wynoście się, albo się rozmyślę! - krzyknął i wszedł do pierwszego lepszego pokoju.
Dopiero po kilku sekundach zrozumiał, że znajduje się w lochu. Jak na zawołanie uderzył go zapach stęchlizny i pleśni. Z politowaniem spojrzał na ciała więźniów. Usiadł na jednym z krzeseł obok celi.
- Dowódca armii? - usłyszał cieniutki głos.
- Hmm? - zdziwił się widząc białowłosą dziewczynę skuloną obok jednej z ścian i z zainteresowaniem mu się przyglądającą. - Czego chcesz?
- N-nic... - speszyła się. A po chwili zaczęła cicho łkać.
-Levy... - szepnął niedosłyszalnie przypominając sobie małą niebieskowłosą dziewczynę, którą do niedawna codziennie nachodził i torturował. Doprowadzając ją tym samym do szaleństwa.
Spojrzał na białowłosą dziewczynę, która głośno płakała. Siedziała w celi, w której "mieszkała" ta doprowadzona do obłędu. - To uczucie... - odruchowo dotknął klatki piersiowej. - To współczucie? - jeszcze raz spojrzał na dziewczynę
i tym razem zobaczył płaczącą Levy. Białowłosa widząc smutny grymas na twarzy mężczyzny podeszła do krat i otarła łzy.
- O kim myślisz? - zapytała.
- A co cię to obchodzi? - syknął.
- Powiedz. Poczujesz się lepiej. - uśmiechnęła się. - Jako dowódca armii pewnie nie masz się komu wyżalić..
Dowódca westchnął.
- Jestem Gajeel. - dziewczyna spojrzała mężczyznę zdziwiona.
- Ja jestem Lisanna. Miło mi cię poznać! - Gajeel zaczął opowiadać zmartwionej dziewczynie o kim myśli. Z każdym słowem uśmiech na twarzy nikł.
-... ja... Ja bardzo tego żałuje... Gdy byłem mały mój ojciec wpajał mi, że ci gorsi od nas nie mają uczuć. To, że się mylił zauważyłem za późno. Otarł łzy zbierające się w kącikach jego oczu. Lisanna westchnęła.
Przełożyła przez nie ręce i objęła jego policzki.
- Jeszcze nie jest za późno. Masz jeszcze szansę. - uśmiechnęła się. - Możliwe że ci wybaczy. - znowu usiadła i posłała mu pocieszający uśmiech.- Ta... - w rzeczywistości wziął sobie słowa dziewczyny do serca. Nie chciał znowu patrzeć na czyjeś łzy lub cierpienie. Za wiele tego w życiu się naaoglądał. - Tak w ogóle... Jak już uciekniesz. - przyciszyła głos. - To przekaż Natsu, że ze mną wszystko dobrze. - Skąd pomysł, że ucieknę?! - zdenerwował się.Dziewczyna spojrzała tylko na niego smutno i nie odpowiedziała.Zarumieniony Gajeel szybko przerwał rozmowę i uciekł pozostawiając białowłosą w spokoju. - Cholera... - syknął gdy upewnił się, że nikogo nie ma w pobliżu. - Zgubiłem się w tym lochu... - nawet on nigdy nie zapuszczali się tak głęboko w loch.- ...jeśli Erzie uda się pokonać Tristezę... - syknął kobiecy głos.-Styks... - szepnął i podszedł do drzwi z których wydobywał się dźwięk. -Jeśli Erza razem z Brillo pokonają Tristeze to będzie nasz koniec... Cały świat wróci do postaci nie zniszczonej i pięknej. -Muszę o tym powiadomić... Jak jej tam... Lucy! - krzyknął przez przydaje przez co Styks natychmiast przerwała rozmowę i ruszyła w stronę korytarza. -Ty, który śmiesz sie przeszkodzić królowej w konwersacji, natychmiast się ujawnij i przyjmij swoją karę! - kobieta nacisnęła klamkę drzwi. -Cholera... - szepnął i zmieniając się w postać nocy uciekł jak najszybciej wzdłuż korytarza.- Kto tu jest?! - otworzyła wściekła drzwi. Rozejrzała się dookoła. - Gajeel Redfox...Generał... - syknęła podnosząc odznakę. - Ty cholero... - warknęła. - Straże! - krzyknęła.
- Kurde... - mruknął gdy zobaczył biegnących za sobą żołnierzy. "Jeszcze nie jest za późno. Masz jeszcze szansę..." - Przyjmij swoją karę godnie! - usłyszał. Zatrzymał się. Ślepy zaułek. - Co robić... Cholera... Co robić?! - zdenerwował się.- Stój! - zza zakrętu wybiegło kilku strażników. - Gajeel! - nieoczekiwanie za oknem pojawiła się Aspekta. - Skacz! Generał wiedząc że to jedyne rozwiązanie rozbił szybę i skoczył z wierzy. Po chwili demonica go złapała i bezpiecznie opuściła poza mury zamku.- Dlaczego mi pomagasz?! - mruknął jak zawsze obojętnie.- To za to że nie wymierzyłeś mi i Glorii kary. Uciekaj! - odparła. - Zatrzymamy ich... - szepnęła.- My?! - dopytywał się.- Ja i ... - spojrzała na białowłosą kobietę stojącą za Gajeel'em. - Lisanna. - dokończyła wypowiedź dziewczyna. - Jeżeli was złapią... To zabiją! - zdenerwował się dowódca. - Jak uciekłaś?!
- Aspekta mnie uwolniła, dosłownie kilka minut temu... - mrugnęła do niego.
- Lisanna...- To zarówno moja jak i twoja wojna. - otarła łzy kobieta i uśmiechnęła się delikatnie. - Uważam że ty będziesz bardziej pomocny księżniczce i jeźdźcowi niż ja. - spuściła głowę.- Stójcie! - rozległ się głuchy krzyk.- Uciekaj... Odwracę ich uwagę, a Aspekta bezpiecznie postawi cię za murami. Bądź ostrożny. - szepnęła.- Dziękuje...pani...- uśmiechnął się.- Gajeel! - krzyknęła do odlatującego mężczyny. - Pamiętaj żeby mu przekazać! - po chwili jednak z jej twarzy zniknął uśmiech, a zastąpił go grymas bólu. Strzała przeszła na wylot rozbryzgując jej krew dookoła. Generał znieruchomiał i spojrzał na zdezorientowaną Aspektę. - Uciekamy... - szepnęła. Mężczyzna tylko kiwnął głową i zszedł z demona. Chwycił jej rękę i biegł z nią przez leśną gęstwinę. Po kilku minutach intensywnego biegu dziewczyna była zmęczona, ostatkiem sił zakrywała swoją twarz przed gałęziami. - To nie ma sensu... - szepnęła gdy usłyszała żołnierzy i rhinnony. - Uciekaj beze mnie... - wyrwała rękę z jego uścisku. - Powstrzymam ich. - Aspekta... - jęknął.- Idź... - uśmiechnęła się - Przeproś ich ode mnie i jeźdźca czyli tą ~Zawiesiła głos czując w brzuchu coś zimnego. Samym spojrzeniem dała znać Gajeel'owi żeby uciekał. Mężczyzna zrobił tak jak mu kazała. - Aspekta... Dlaczego..? - przed nią stanęła zszokowana Gloria. - Zrozumiałam, że źle postąpiłyśmy... - szepnęła.- Lucy...odblokowała we mnie emocje... to co robimy jest złe... - opadła lekko na ramię demonicy. - Lucy...Hę?! - syknęła i wbiła szpony w klatkę piersiową Aspekty i żywcem wyciągając jej serce. Zszokowany demon zakrztusił się, a po chwili zwinął w kłębek próbując zaczerpnąć powietrza pomiędzy wypluwaniem krwi.- Krew... Typowa cecha dla ciepłych... - syknęła i spojrzała na serce po czym je wyrzuciła. - Lucy... Księżniczko upadłego królestwa... - zacisnęła pięści. - Szykuj się na śmierć z mojej ręki! - wrzasnęła i zawróciła w kierunku zamku.- Zostawcie go! - warknęła Gloria, a po chwili słodko się zaśmiała. - Wypuście za nim rhinonny i będzie dobrze.

-Cholera... - zdezorientowany generał nie wiedział gdzie biec - Cholera... - kolejny ślepy zaułek, mimo ,że był poza zamkiem to tutejsze drogi przypominały labirynt. - Cholera! - krzyknął, gdy przed nim stanęło kilka rihnonnów. Przyjął pozycję gotową do obrony i ataku, zaciskając dłonie w pięści chciał ruszyć na dzikie 'pupilki' Styks. "Jeszcze nie jest za późno..."-Przykro mi pieski nie tym razem. - uśmiechnął się krzywo i ruszył do przodu, przeskakując zdezorientowane bestie. Uciekał lecz bał się tego co będzie później. Nie wiedział czy księżniczka Lucy i jej towarzysze go zaakceptują... Przez głowę przyleciała mu rozmowa Styks o jeźdźcu i jego smoku, wiedział, że musi o tym powiedzieć Lucy, ale zastanawiał się jak ja przekonać do siebie.- Egh... - warknął i nagle pod nim zapadła się ziemia. Czuł jak spada, a po raptem kilku sekundach poczuł ziemię. - Ygh..! - zdenerwowany wyciągnął z twarzy kilka kamyków i wstał. - Jaskinia... Świetnie... Teraz to już w ogóle nie znajdę Lucy. -prychnął i pobiegł wzdłuż wąskiego korytarza. Nagle usłyszał dziewczęcy pisk, a po chwili na nim leżała Lucy. - Auu... - jęknęła. - Spadłam na jakąś kłodę? - spojrzała na dół.- Lucy! - Gajeel się poderwał z ziemi i spojrzał na blondynkę.- Aaaaa! - pisnęła przerażona.- Lucy! - z tej samej wyleciał mag ognia i znowu wpadł na mężczyznę. - Uf... Lucy nic ci nie jest. - odetchnął gdy zobaczył blondynkę.- Mógłbyś ze mnie zejść?! - zdenerwował się Gajeel.-Gajeel! - pięści Natsu momentalnie stanęły w ogniu. - Czego chcesz?! - krzyknął odsuwając Lucy i oddzielając ją od Gajeela ręką. -Jestem tu w celach pokojowych! - podniósł ręce w geście poddania. -Bo ci uwierzymy. - prychnął różowowłosy i podszedł bliżej generała.- Lepiej uwierzcie. - warknął.- Chcesz się bić?! - krzyknął Natsu, ale po kilku sekundach na niego i Gajeel'a spadła reszta towarzyszy.- Jacy wy jesteście...ciężcy..! - wycharczał.- Czego chcesz?! - Erza podmienia swoją zbroję.- Erza, Natsu... Spokojnie. - uspokoiła ich Lucy. - Gajeel, czy coś się stało?- Lucy... - szepnęła Wendy.
- Chodzi o jeźdźca...- O co chodzi? Co z jeźdźcem? - kontynuowała.- Jeśli Erza pokona razem z Brillo Styks i Tristezę... Świat powróci do normalności. - powiedział na jednym tchu.- To wspaniale... - zachwyciła się Lucy. - Panie Gajeel. Może chce pan do nas dołączyć? - spytała nieśmiało Wendy.- J-ja? - odparł zaskoczony. - Z przyjemnością Gihi... - zaśmiał się.- I tak mu nie ufam. - prychnął Natsu. Gajeel złapał go za dłoń i przyciągnął do siebie.- Lisanna nie żyje... Aspekta też nie żyje... Zginęły gdy pomagały mi uciec. - źrenice Natsu zmniejszyły się, a oczy stały się wilgotne.- Cholera! - Natsu odepchnął go od siebie i ruszył przodem.

____________________________

Witamy gorąco wszystkich w nowym rozdziale :D

Rozdział trochę późno wrzucony, ale to z winy bloggera (Nie pytajcie dlaczego)

Co powiecie na to bym przyjmowała zlecenia od was na one-shot'y? 

Podoba się pomysł? Piszcie :D

Wojna nie rozstrzyga kto ma rację, lecz kto ma odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz