Słońce świeciło dzisiaj wyjątkowo przyjemnie. Dzisiejsza pogoda była zupełnym przeciwieństwem, tej z zeszłego tygodnia. Ptaki wesoło śpiewały na drzewach lipy i brzozy. W elfim miasteczku wszyscy starali się dojść do siebie. Nie było żadnych ofiar śmiertelnych, jedynie niegroźne skaleczenia i rany. Od czasu gdy Wexus zgodziła się pozostawić Happy'iego pod opieką Natsu i Lucy, wszyscy jeszcze bardziej zbliżyli się do gryfa.
- Nienawidzę cię - warknęła kolejny raz od tygodnia Ariana. Z morderczym wzrokiem wpatrywała się w Natsu, który zasłonił swoje oczy ręką, żeby nie widzieć elfki.
- Który to już raz Levy? - Gray spojrzał na niebiesko-włosą, która włożyła widelec z makaronem do buzi i zamknęła książkę, którą czytała. Odłożyła sztuciec na talerz i pogrzebała w torbie. Po chwili wyciągnęła notatnik i przełożyła kilka kartek. Wyciągnęła długopis zza ucha i zrobiła kreskę.
- Z tym to już 346 raz. - Policzyła szybko i odłożyła brulion na stolik.
- Ariano, nam również jest przykro, że książki się spaliły, ale spójrz na to z dobrej strony. - Erza przełknęła jedzenie i zwróciła się do elfki. Blondynka spojrzała na nią i podniosła jedną brew.
- Tak, a więc jaką jest dobra strona spłonięcia moich skarbów? - mruknęła groźnie.
- Lucy przeżyła. Elfy przeżyły. - Erza nabrała na widelec kolejną porcję i zjadła.
- Pff... A czy mogę otworzyć Lucy i dowiedzieć się z niej jak na przykład ugotować gulasz z wiewiórki? - prychnęła, złośliwie patrząc na maga ognia.
Natsu pozieleniał i spadł z krzesła po czym jak gąsienica wyczołgał się z jadalni.
- Ariano! - Do jadalni wszedł dziadek elfki. Uśmiechał się spokojnie jak to miał w zwyczaju. - Zgadnij kto odwiedził naszą wioskę? - krzyknął uradowany, klaszcząc w dłonie.
- Oświeć mnie. - Złowieszczo spojrzała na próg drzwi przez, które widać było jeszcze końcówki butów Natsu.
-Wędrowni! - uśmiechnął się szerzej i ruszył dłonią, jakby zapraszając kogoś do środka. - Poznajcie jednego z nich towarzysze! Fernando poznaj moją wnuczkę i jej przyjaciół! W zeszłym roku, nie było go tutaj. Fernandzie, kiedy dołączą inne karawany? - Do pomieszczenia wszedł wysoki brunet o głębokich zielonych oczach, które w świetle lampy mieniły się, przypominając zorzę polarną. Jego sylwetkę zasłaniał długi czarny płaszcz z szarym wzorem winorośli na plecach.
-Ale ciacho... - szepnęła cicho Erza, wypuszczając z dłoni kubek z herbatą, który z hukiem upadł na posadzkę.
Lucy podniosła głowę znad talerza i skamieniała. Otworzyła szeroko buzię, a widelec wypadł jej z dłoni. Natsu, słysząc wypowiedź przyjaciółki podniósł się do pionu i spojrzał na mężczyznę i mruknął coś pod nosem.
- Miło mi cię poznać Ariano. - Podszedł do blondynki i pocałował jej dłoń. Dziewczyna zarumieniła się i speszona odwróciła głowę. Brunet uśmiechnął się czarująco i dostrzegł kątem oka Juvię, której Gray nerwowo machał przed oczami. Jednak magini wody jak w obrazek wpatrywała się w wędrowca.
- Jak się pani nazywa? - zostawił rumieniącą się Arianę i podszedł do strażniczki. Gray zmrużył oczy i nienawistnie spojrzał na "rwala", który ucałował dłoń jego ukochanej.
- Ju...v...ia - zająkała się i przeszedł ją dreszcz. Nie przywykła do takiej formy poznawania się z innymi.
- To jest Levy, a ja Gajeel - burknął mężczyzna, wymownie zasłaniając McGarden ramieniem. Niebieskowłosa lekko urażona, że mag metalu nie pozwolił dojść jej do słowa skinęła głową w stronę Fernanda.
CZYTASZ
Wojna nie rozstrzyga kto ma rację, lecz kto ma odejść
FanfictionDawno, dawno temu istniał... Świat wojny Świat rozpaczy Świat kłamstwa Świat śmierci Ale jeszcze dawniej... ...tak nie było. Kiedyś świat był lepszy. Przyjazny. Bezpieczny. Piękny. Wszechobecna była harmonia. Jednak runęła ona jak domek z kart, g...