Saanvi.
Jak zwykle przespałam połowę dnia. Wzięłam poranną toaletę. Ubrałam spodenki dresowe i top bo i tak nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić. Włosy związałam w niskiego kitka, nałożyłam makijaż bo bez niego nigdzie się nie ruszałam. Chociaż w ten sposób mogłam się dowartościować bo z nim nie wyglądałam aż tak źle. Wyszłam z pokoju i ruszyłam do kuchni. Była godzina piętnasta, Charles pewnie siedział w gabinecie więc miałam wolną rękę. Zaczęłam przeglądać szafki. Otworzyłam lodówkę i jedyne na co wpadłam z produktami które miałam pod ręką to spaghetti.
Po niecałej godzinie było gotowe. Wzięłam głęboki oddech, ruszyłam w stronę drzwi jego gabinetu który był tuż przy wyjściu z prawego skrzydła. Zapukałam i nie czekałam aż odpowie tylko weszłam do środka. Był sam, uniósł głowę i spojrzał na mnie pytająco.
- zrobiłam spaghetti więc jakbyś miał ochotę..
Skinął głową i oparł się i fotel.
- spodziewałem się jakiegoś deseru truskawkowego w twoim wykonaniu, a nie makaronu.
Przewróciłam oczami.
- idziesz czy nie?
Podniósł się z fotela, minął biurko i szedł w moim kierunku.
- idę.
Skinęłam głową, wyszłam z gabinetu i ruszyłam w stronę kuchni. Nałożyłam na talerze dwie porcje, jedną większą, a drugą mniejszą. Położyłam na wyspie kuchennej i usiadłam na krześle. Od razu zaczęłam jeść bo byłam głodna jak cholera. Usiadł na przeciwko i również zaczął jeść spaghetti.
- ilu zabiłeś ludzi?
Zapytałam luźno gdy skończyłam jeść. Z racji, że jeszcze jadł mało co się nie zakrztusił makaronem.
- skąd to pytanie?
Zapytał gdy przełknął.
- normalne pytanie w tej nienormalnej sytuacji.
Wziął głęboki oddech.
- mogę najpierw zjeść?
Skinęłam głową i wskazałam dłonią na jego talerz.
- jasne, nie krępuj się.Odsunęłam się razem z hokerem i zaczęłam się na nim okręcać.
- sześciu.
Odpowiedział po chwili więc się zatrzymałam.
- dlaczego?
Wzruszył ramionami.
- bo tak chciałem.
Znów przytaknęłam. Zeszłam z krzesła, zebrałam puste talerze i włożyłam do zmywarki.
- nie pytaj o rzeczy na które nie chcesz znać odpowiedzi, Saanvi.
Odwróciłam się w jego stronę i oparłam o blat kuchenny.
- więc inaczej..
Zaczęłam powoli. Patrzył na mnie i cierpliwie czekał.
- co masz wspólnego ze śmiercią moich rodziców?
Zapytałam od razu, nie był zaskoczony tym pytaniem.
- co masz na myśli?
Naprawdę był taki głupi czy tylko robił z siebie debila?
- trochę myślałam i stwierdziłam, że musisz mieć coś z tym wspólnego.
Wzruszyłam ramionami.
- dlaczego?
Kolejne głupie pytanie z jego strony.

CZYTASZ
PURGE
RomanceŚwiat się zepsuł czy tak naprawdę był naprawiany? Charles Bein obalił rząd, wprowadził czystkę podczas której nocą zaczynała się rzeź. Byłam mu wdzięczna ale jednocześnie go nienawidziłam. Byłam mu wdzięczna bo pierwszej nocy moi oprawcy zostali za...