9

4.8K 185 24
                                    

Charles.

Byłem w trakcie śniadania gdy zadzwonił David. Byłem lekko zdziwiony, że mają jakąś dziewczynę bo w końcu ich poszukiwania zaczynały się dopiero po sprzątaniu trupów. Dotarło do mnie, że ta kobieta też musiała o tym wiedzieć skoro wyszła o tej a nie innej godzinie. Skończyłem jeść, podniosłem się z krzesła i od razu ruszyłem w stronę gabinetu bo to tam miała czekać.

Otwarłem drzwi, wszedłem i przekluczyłem. Schowałem klucze do kieszeni spodni. Odwróciłem się w stronę biurka. Uniosłem brew widząc, że siedzi na fotelu i się okręca. Nikt nie miał wcześniej odwagi by na nim usiąść. Podszedłem bliżej i stanąłem przed biurkiem.

- wygodny?

Zapytałem.

- cholernie.

Odpowiedziała i zaraz się zatrzymała. Uniosłem kącik ust gdy zorientowałem się, że to była ona. Ona znowu nie wyglądała na zadowoloną.

- ja pierdole.. za jakie grzechy..

Wyszeptała pod nosem po dłuższej chwili. Usiadłem na krześle które stało przed drewnem i jej się przyglądałem.

- po jaki chuj tutaj jestem?

Zapytała, otworzyłem usta by coś powiedzieć jednak mówiła dalej.

- nie będę twoją kurwą, nie będę też pracować w burdelu więc.. jeśli pozwolisz to już pójdę.

Podniosła się z fotela. Minęła mnie i ruszyła w stronę drzwi. Uśmiechnąłem się pod nosem. Wiedziałem, że nie wyjdzie z gabinetu aż ja jej na to nie pozwolę.

- są zamknięte.

Powiedziałem spokojnie.

- zajebiście, będę niewolnicą jakiegoś starego psychopaty.

Wymamrotała, a ja zmarszczyłem brwi.

- mam czterdzieści trzy lata, nie jestem stary.

Słyszałem jak idzie w moim kierunku.

- a ja dwadzieścia, więc mógłbyś być moim ojcem.

Usiadła na fotelu i oparła się. Patrzyłem na jej twarz. Jej pewność siebie ani trochę nie zmalała. Pochyliła się lekko w moją stronę.

- masz fetysz tatuśka? Mnie takie rzeczy nie kręcą, będzie ci musiała wystarczyć reszta dziewczyn które przetrzymujesz.

Wziąłem głęboki oddech.

- skończyłaś?

Zapytałem. Skinęła głową i na nowo oparła się o fotel.

- nie mam żadnego fetyszu i nawet ich nie tknąłem, są całe i mają się dobrze.

Powiedziałem zgodnie z prawdą.

- więc po co ci one?

Wzruszyłem ramionami.

- szukałem ciebie i znalazłem więc zostaną wypuszczone.

Zaśmiała się melodyjnie, jakbym opowiedział naprawdę dobry żart ale ja byłem całkowicie poważny.

- więc po co ci ja?

Naprawdę musiałem jej wszystko tłumaczyć?

- zostaniesz tutaj aż to się nie skończy, tu będziesz bezpieczna i sytuacja z tamtej nocy się nie powtórzy.

Znów zaczęła się śmiać.

- wszystko jest twoją winą, to ty zachciałeś bawić się w Boga, to ty przyszedłeś do mnie, nie ja do ciebie i to przez ciebie on prawie..

Nie dokończyła. Widziałem jak do jej oczu napływają łzy.

- co ty możesz kurwa wiedzieć? Każdego dnia się bałam, nie spałam w nocy bo bałam się, że ktoś przyjdzie. Po dwóch latach przyszedłeś ty i zniszczyłeś wszystko.

Przełknęła ślinę i odwróciła głowę w bok.

- dlatego będziesz tutaj, już nic ci nie grozi.

Pokręciła głową na boki.

- nie jesteś mi w stanie tego zagwarantować, zbyt dużo się tutaj ich kręci..

Powiedziała cicho.

- będziesz w prawym skrzydle, a prócz mnie nie ma nikt do niego wstępu.

Odwróciła głowę w moją stronę i spojrzała w moje oczy.

- skoro jesteś zdolny do tego wszystkiego, to jaką mam pewność, że jestem z tobą bezpieczna?

Złapałem się za nasadę nosa, przymknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech. Po chwili uniosłem wzrok i spojrzałem w jej tęczówki.

- bo nie jestem pierdolonym gwałcicielem, będziesz miała swoją sypialnię, swoją łazienkę. W dzień i tak siedzę tutaj więc nie będziemy się widywać.

Myślała chwilę. Przytaknęła.

- zgoda.

Uniosłem brew do góry bo nie myślałem, że tak szybko pójdzie.

- ale jest jeden warunek.

Przytaknąłem i złączyłem dłonie razem czekając aż powie co wymyśliła.

- codziennie chce koszyczek truskawek.

Zaśmiałem się na jej słowa.

- żartujesz prawda?

Pokręciła głową na boki.

- to takie małe zabezpieczenie gdyby jednak poniosła cię wyobraźnia.

Wzruszyła lekko ramionami.

- gdybym chciał zrobić ci krzywdę to zrobiłbym już tamtej nocy.

Splotła ręce pod piersiami.

- i tak chcę codziennie truskawki.

Przetarłem dłonią twarz.

- będziesz miała te pieprzone truskawki.

Podniosłem się z krzesła i już miałem ruszyć do drzwi by je otworzyć jednak zapytała:

- co się stanie gdy je zjesz?

Zatrzymałem się.

- uduszę się ale gdy ja umrę przez pierdoloną truskawkę, to ty umrzesz zaraz po mnie.

Otworzyłem drzwi i spojrzałem na nią.

- zbieraj się.

Uniosła brew.

- gdzie?

- jedziemy po twoje rzeczy.

Wzięła głęboki oddech, podniosła się z fotela i ruszyła w moim kierunku.

- myślałam, że każdy sugar daddy sponsoruje swoją kobietę i będę miała nowe..

Powiedziała wymijając mnie.

Ja pierdole, ja z nią zwariuję. Zdążę sobie sam strzelić kulkę między oczy niż ona podać mi pierdoloną truskawkę.

PURGE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz