Charles.
Usłyszałem pukanie.
- proszę.
Powiedziałem i uniosłem wzrok gdy drzwi gabinetu się otworzyły.
- wiemy gdzie siedzi John.
Powiedział Thomas. Oparłem się o krzesło, wyciągnąłem fajkę z paczki która leżała na biurku, wsunąłem między usta i odpaliłem. Zaciągnąłem się, poczułem przyjemne drapanie w gardle.
- wyślij mi wszystko, powinienem go odwiedzić.
Wypuściłem dym z płuc. Thomas zmarszczył brwi i zapytał zdezorientowany.
- szef jedzie sam?
Przytaknąłem, na co był w jeszcze większym szoku.
- nie wiemy czy jest sam czy ktoś z nim siedzi, to jest bardzo ryzykowne.. poza tym od dwudziestej drugiej do szóstej jest rzeź i trudno gdziekolwiek dojechać i tym bardziej wrócić.
Nie musiał mi o tym mówić bo to wiedziałem. Sam do tego doprowadziłem.
- myślisz, że jestem głupi i o tym nie wiem?
Zgasiłem papierosa w popielniczce i się podniosłem. Mężczyzna nie odpowiedział tylko przełknął ślinę.
- za pięć minut chce mieć wszystko na swoim telefonie.
Przytaknął i wyszedł. Dostałem sms'a z adresem, od razu odczytałem. Jeśli chciałem być tam przed dziesiątą wieczorem, musiałem już teraz zbierać się do wyjścia. Ruszyłem do archiwum które teraz robiło za arsenał z bronią. Zapiąłem pas. Chwyciłem za Desert eagle i dwa magazynki do niego. Wsunąłem broń do kabury i obok umieściłem magazynki. Chwyciłem granat i również go wsunąłem na swoje miejsce. Założyłem marynarkę i wyszedłem. Od razu udałem się przed budynek. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem pod wskazany adres.
Powinienem być za pół godziny, a za niecałą godzinę wybije dwudziesta druga. Szczerze mówiąc, myślałem, że ludziom się znudzi wybijanie się nawzajem ale oni traktowali to jak swojego rodzaju hobby. Ja tylko czekałem na jedną osobę na liście umarłych i do momentu, aż Roman Tylor nie trafi na tę listę, nie skończę tego gówna. Rzeź będzie trwała dalej.
Nie byłem wcale zdziwiony, że John wybrał tę bogatą dzielnicę. Była ona niezamieszkała bo wszystkich zdążyli wybić na początku. To tutaj mieszkały największe kanalie rządowe i ci którzy decydowali kto pójdzie do pierdla, a kto jest niewinny. Czekałem w samochodzie do dziesiątej. W końcu wypadałoby przestrzegać zasad, nawet jeśli się je samemu wprowadziło.
Minutę przed wyszedłem z samochodu i ruszyłem w stronę drzwi. Strzeliłem w zamek, drzwi się otworzyły. Wszedłem do środka i mignęła mi się sylwetka Johna która biegnie po schodach na górę. Strzeliłem mu w kostkę przez co spierdolił się ze stopni na sam dół. Podszedłem i stanąłem obok niego.
- gdzie jest Roman?
Zapytałem, a on zaczął się śmiać.
- i tak mnie zabijesz.
Powiedział bez cienia wątpliwości. Przytaknąłem i strzeliłem mu między oczy. Prędzej czy później znajdę Romana i zabije, albo zrobi to ktoś za mnie. Ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych. Chwyciłem granat, wyciągnąłem zawleczkę i rzuciłem za siebie. Wyszedłem i ruszyłem w stronę drzwi.
- zajebie cię!
Krzyknęła kobieta. Usłyszałem strzał, a zaraz moje ramię zaczęło nakurwiać i krwawić. Odwróciłem się w stronę domu i zdążyła mi się mignąć bo zaraz nastąpił wybuch. Po Johnie oraz jego kurwie nie zostało nic. Wsiadłem do samochodu. Ramię krwawiło coraz bardziej.
- pierdolona szmata.
Skrzywiłem się, odpaliłem samochód i ruszyłem w stronę białego domu. Nie dojechałem daleko, z pod maski samochodu zaczęło się dymić.
Ja pierdole.
Zatrzymałem się. Jeśli miałem zostać na noc na zewnątrz, wolałem zostać w tej dzielnicy bo było tu spokojnie. Przynajmniej było do tej pory zanim narobiłem hałasu. Wyszedłem z samochodu, chwyciłem za ramię które napierdalało jeszcze bardziej. Ruszyłem do pierwszego lepszego domu. Chwyciłem za klamkę z nadzieją, że się otworzą ale były zamknięte. Zmarszyłem czoło, wycofałem się parę kroków i strzeliłem w zamek. Po chwili zauważyłem sylwetkę w oknie ale zaraz zniknęła.
Ktoś tu jest.
Otworzyłem drzwi, wszedłem i od razu tego pożałowałem. Stała przede mną młoda kobieta z wycelowaną w moją stronę AK-47.
- spierdalaj.
Wysyczała. Zmierzyłem ją od góry do dołu. Miała może z dwadzieścia lat. Wróciłem wzrokiem do jej twarzy.
- głuchy jesteś czy co?
Zapytała i zacisnęła dłonie mocniej na karabinie. Wziąłem głęboki oddech, chwyciłem za lufę deagla i wyciągnąłem dłoń w jej stronę.
- mam jeszcze dwa magazynki które też ci mogę oddać.
Zaśmiała się gorzko.
- nie potrzebuję broni tylko spokoju, wypierdalaj.
Nie ustępowała.
- a ja kurwa potrzebuje twojej pomocy albo będziesz miała trupa na sumieniu bo się wykrwawię.
Znów się zaśmiała tylko tym razem zrobiła to tak jakbym opowiedział jakiś dobry żart.
- zgaduje, że twoją sprawką był ten wybuch.
Uniosłem brew, a ona wyjaśniła.
- było go słychać aż tutaj więc podejrzewam, że nie należysz do tych którzy się chowają.. dlatego powiem raz jeszcze, wypierdalaj.
Jestem ciekaw czy byłaby taka mocna w gębie gdyby wiedziała kim jestem. Wyciągnąłem magazynki, kucnąłem i popchnąłem je wraz z bronią w jej kierunku.
- ty naprawdę jesteś głuchy, mówiłam, że jej nie potrzebuje.
Podniosłem się i ruszyłem w jej kierunku. Nie wycofała się, zadrżała lekko. Lufa karabinu dotykała mojej klatki piersiowej.
- więc albo strzel, albo pomóż mi z ramieniem i równo o godzinie szóstej stąd wyjdę, a ty będziesz cała.
Docisnęła broń do mojego torsu.
- jesteś pojebany czy jaki? Noc dopiero się zaczęła i jeśli rozjebałeś tamten dom, mnie mógłbyś zamordować tej nocy kilka razy bez większego problemu więc nie ma mo..
No i chuj. Chciałem być miły. Wyrwałem jej karabin z dłoni i wycelowałem w jej stronę.
- pomożesz mi albo..
Nie widziałem strachu w jej oczach, nie bała się co mnie zbiło z tropu.
- zrobiłbyś mi tym tylko przysługę.
Odwróciła się na pięcie i poszła w głąb domu.
- nie wiem jak to zrobisz, ale zamknij drzwi bo dam sobie rękę uciąć, że ci co usłyszeli wybuch, a szukają wrażeń to jadą właśnie w naszym kierunku.
Zniknęła za jednymi z drzwi, a ja odwróciłem głowę i spojrzałem na rozjebany zamek. Zamknąłem drzwi wejściowe, a te od razu się lekko uchyliły. Wziąłem głęboki oddech.
Pierdole, co ona może o tym wiedzieć. Podejrzewam, że jeszcze ani razu nie była na zewnątrz w trakcie czystki.
Ruszyłem w kierunku drzwi za którymi zniknęła.
![](https://img.wattpad.com/cover/350268146-288-k2702.jpg)
CZYTASZ
PURGE
RomanceŚwiat się zepsuł czy tak naprawdę był naprawiany? Charles Bein obalił rząd, wprowadził czystkę podczas której nocą zaczynała się rzeź. Byłam mu wdzięczna ale jednocześnie go nienawidziłam. Byłam mu wdzięczna bo pierwszej nocy moi oprawcy zostali za...