21

4.1K 150 3
                                    

Charles.

Na nic były moje tłumaczenia, że nic jej nie grozi. Andrew był moim kuzynem, byliśmy jak bracia i wiedziałem, że nie zrobi jej krzywdy. Mieliśmy zasadę, że on nie rusza moich kobiet, ja nie ruszam jego. Ta zasada obowiązywała od samego początku, jeszcze za czasów szkolnych i tym bardziej obowiązuje teraz.

Mogło dla niej to wydawać się głupie, że mu ufam bo w końcu Andrew był więźniem ale naprawdę był niegroźny. Po prostu czasami życie zmusza do takich, a nie innych czynów i gdzieś po drodze można się pogubić.

Czekaliśmy w ciszy. Ona się więcej nie odezwała, a ja też zrezygnowałem z kolejnej porcji zapewnień. Andrew przyjechał po paru minutach, zatrzymał się przed nami. Wyszedł z samochodu i oparł się rękami o dach.

- nie mówiłeś, że będziesz z kimś.

Zmarszczył czoło i ruszył w naszym kierunku. Podniosłem się, podałem Saanvi dłoń, wstała i spojrzała na mojego kuzyna. Przyglądał jej się chwilę i jakby zbladł.

- nie pierdol, że to Sasko.

Skinąłem głową.

- zajebałem jej starych i mam ją wziąć do siebie?

Znów przytaknąłem, uniósł dłonie do góry i się wycofał.

- nie ma chuja, gdyby ktoś zajebał mi starych i miałbym okazję to poderżnął bym mu gardło. Nie zostanie u mnie.

Powiedział, a ja się zacząłem śmiać. Andrew spojrzał na mnie zdezorientowany.

- pojebało cię? Z czego się śmiejesz?

Zapytał, a ja dopiero teraz się odezwałem.

- bo to ona bała się ciebie i ma na imię Saanvi.

Kuzyn zmarszczył brwi.

- dziękuję.

Oboje spojrzeliśmy na kobietę która się odezwała. Andrew zmarszczył brwi, a ja wiedziałem o co chodzi.

- gdyby nie ty to pewnie ja byłabym martwa, więc dziękuję.

Wzruszyła lekko ramionami, a podejrzliwy Andrew jeszcze bardziej ściągnął brwi do środka.

- nie zajebiesz mnie?

Znów się zaśmiałem ale zaraz spoważniałem, no bo jednak nie wypada. Saanvi przewróciła oczami.

- nie.

Mężczyzna przeniósł na mnie wzrok.

- na pewno mnie nie zajebie?

Wziąłem głęboki oddech.

- no przecież mówi, że nie. Poza tym jesteś ode mnie starszy, a boisz się dwudziestolatki?

Zapytałem.

- spierdalaj.

Usłyszałem i zaraz obrażony wsiadł na miejsce kierowcy. Włożyłem torby do bagażnika. A Saanvi stała w miejscu i się nad czymś zastanawiała. Po chwili pokręciła głową na boki i wyszeptała.

- on tak serio czy tylko udaje?

Zaśmiałem się na jej słowa, objąłem ją i pocałowałem w skroń.

- serio serio.

- ale i tak śpię z tobą w pokoju i przekluczymy się na wszystkie możliwe zamki.

Zaśmiałem się.

- zgoda.

PURGE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz