Charles.
Na nic były moje tłumaczenia, że nic jej nie grozi. Andrew był moim kuzynem, byliśmy jak bracia i wiedziałem, że nie zrobi jej krzywdy. Mieliśmy zasadę, że on nie rusza moich kobiet, ja nie ruszam jego. Ta zasada obowiązywała od samego początku, jeszcze za czasów szkolnych i tym bardziej obowiązuje teraz.
Mogło dla niej to wydawać się głupie, że mu ufam bo w końcu Andrew był więźniem ale naprawdę był niegroźny. Po prostu czasami życie zmusza do takich, a nie innych czynów i gdzieś po drodze można się pogubić.
Czekaliśmy w ciszy. Ona się więcej nie odezwała, a ja też zrezygnowałem z kolejnej porcji zapewnień. Andrew przyjechał po paru minutach, zatrzymał się przed nami. Wyszedł z samochodu i oparł się rękami o dach.
- nie mówiłeś, że będziesz z kimś.
Zmarszczył czoło i ruszył w naszym kierunku. Podniosłem się, podałem Saanvi dłoń, wstała i spojrzała na mojego kuzyna. Przyglądał jej się chwilę i jakby zbladł.
- nie pierdol, że to Sasko.
Skinąłem głową.
- zajebałem jej starych i mam ją wziąć do siebie?
Znów przytaknąłem, uniósł dłonie do góry i się wycofał.
- nie ma chuja, gdyby ktoś zajebał mi starych i miałbym okazję to poderżnął bym mu gardło. Nie zostanie u mnie.
Powiedział, a ja się zacząłem śmiać. Andrew spojrzał na mnie zdezorientowany.
- pojebało cię? Z czego się śmiejesz?
Zapytał, a ja dopiero teraz się odezwałem.
- bo to ona bała się ciebie i ma na imię Saanvi.
Kuzyn zmarszczył brwi.
- dziękuję.
Oboje spojrzeliśmy na kobietę która się odezwała. Andrew zmarszczył brwi, a ja wiedziałem o co chodzi.
- gdyby nie ty to pewnie ja byłabym martwa, więc dziękuję.
Wzruszyła lekko ramionami, a podejrzliwy Andrew jeszcze bardziej ściągnął brwi do środka.
- nie zajebiesz mnie?
Znów się zaśmiałem ale zaraz spoważniałem, no bo jednak nie wypada. Saanvi przewróciła oczami.
- nie.
Mężczyzna przeniósł na mnie wzrok.
- na pewno mnie nie zajebie?
Wziąłem głęboki oddech.
- no przecież mówi, że nie. Poza tym jesteś ode mnie starszy, a boisz się dwudziestolatki?
Zapytałem.
- spierdalaj.
Usłyszałem i zaraz obrażony wsiadł na miejsce kierowcy. Włożyłem torby do bagażnika. A Saanvi stała w miejscu i się nad czymś zastanawiała. Po chwili pokręciła głową na boki i wyszeptała.
- on tak serio czy tylko udaje?
Zaśmiałem się na jej słowa, objąłem ją i pocałowałem w skroń.
- serio serio.
- ale i tak śpię z tobą w pokoju i przekluczymy się na wszystkie możliwe zamki.
Zaśmiałem się.
- zgoda.

CZYTASZ
PURGE
RomanceŚwiat się zepsuł czy tak naprawdę był naprawiany? Charles Bein obalił rząd, wprowadził czystkę podczas której nocą zaczynała się rzeź. Byłam mu wdzięczna ale jednocześnie go nienawidziłam. Byłam mu wdzięczna bo pierwszej nocy moi oprawcy zostali za...