Charles.
Zostałem sam z trupem. Zacząłem się zastanawiać ile kobiet musiało to przejść przez te dwa lata. Gdybym przyszedł chwilę później to.. Zamknąłem oczy nie chcąc nawet o tym myśleć bo gdybym nie przyszedł tutaj wcale to nic by się takiego nie wydarzyło. Miała rację, to była moja wina, to ja ich tutaj sprowadziłem nawet jeśli zrobiłem to nieświadomie. To osiedle miało być puste, nie miał nikt na nim mieszkać. Może gdybym wiedział, że jednak wciąż tutaj ktoś jest to nie rzuciłbym tego granatu.
Nie miałem zamiaru jej nachodzić, jasno dała mi do zrozumienia, że nie chce mnie widzieć. Też nie miałem konkretnego powodu czy nawet nie miałem pretekstu by iść do niej i zobaczyć jak się trzyma.
Teoretycznie mógłbym znaleźć pretekst i iść właśnie zapytać jak się czuje ale miałem wrażenie, że to tylko pogorszy sytuację.
Podniosłem się z łóżka, sięgnąłem po deagla i kałacha które wystawały spod jego ramy. Ruszyłem schodami w dół, usiadłem na stopniach i siedziałem z wycelowanym karabinem w środek drzwi na wszelki wypadek gdyby ktoś jeszcze miał się tutaj pojawić tej nocy.
Nasłuchiwałem czy aby na pewno ktoś się nie zbliża. Starałem się nawet nie mrugać by nic nie pominąć. Wyciągnąłem paczkę fajek z kieszeni, odpaliłem papierosa. Musiałem zapalić, a nie chciałem ruszać się z tych pieprzonych schodów nawet o centymetr.
Całą noc było spokojnie. Wybiła równo godzina szósta, podniosłem się ze schodów, ruszyłem do góry i zostawiłem broń pod drzwiami które były jako jedyne zamknięte. Zszedłem na dół i już miałem iść w stronę drzwi jednak zobaczyłem zdjęcie oprawione w ramce które wisiało na ścianie.
Patrzyłem prosto na nie. Trzy osoby. Starsza para i ona. Znałem ich. On był sędzią, a ona prokuratorem. To oni wsadzili Romana do więzienia i to oni zdecydowali o jego wyjściu. I to oni na moje zlecenie zginęli jako pierwsi.
- to moi rodzice.
Usłyszałem u szczytu schodów. Przeniosłem na nią wzrok, nie wiedziałem, że mieli dziecko. Nie pytałem co się z nimi stało, bo wiedziałem.
- nie wiem co mieli na sumieniu ale zginęli pierwszej nocy..
Chciałem powiedzieć, że mieli naprawdę sporo za uszami ale nie powiedziałem nic.
- ale dobrze się stało, inaczej to oni zabiliby mnie, wiem o tym.
Zmarszczyłem brwi, bo nie rozumiałem dlaczego mieliby zamordować swoje dziecko.
- dlaczego mieliby to zrobić?
Zapytałem. Wzruszyła lekko ramionami.
- byłam wpadką, nie chcieli mnie od samego początku i codziennie to pokazywali.
Milczałem bo dotarło do mnie, że to miała na myśli mówiąc, że nie zna się na takich ranach jak postrzał.
- idź już.
Skinąłem tylko głową i ruszyłem do wyjścia.
- powinieneś zmienić opatrunek.. I.. Dziękuję, że mnie pilnowałeś.
Zatrzymałem się na chwilę.
- skąd wiesz, że cię pilnowałem?
Zapytałem nawet nie odwracając się w jej kierunku.
- nie wiedziałam ale ty właśnie to potwierdziłeś.
Nie odpowiedziałem, po prostu wyszedłem i ruszyłem w stronę centrum.
CZYTASZ
PURGE
RomanceŚwiat się zepsuł czy tak naprawdę był naprawiany? Charles Bein obalił rząd, wprowadził czystkę podczas której nocą zaczynała się rzeź. Byłam mu wdzięczna ale jednocześnie go nienawidziłam. Byłam mu wdzięczna bo pierwszej nocy moi oprawcy zostali za...