Charles.
Wszedłem do szpitala, a za mną Andrew. Podszedłem do kobiety w recepcji.
- ma przeżyć albo wysadzę kurwa ten szpital.
Kobieta zbladła bo do tej pory szpitale były nie do ruszenia.
- kim pan jest?
Zapytała i wybrała numer na telefonie chyba do lekarza.
- Charles Bein.
Teraz wyglądała jak biała ściana za nią.
- doktorze mamy operacje na już.
Powiedziała i z jej miny wywnioskowałem, że nie jest zadowolona z odpowiedzi. Andrew od razu zareagował i wziął od niej słuchawkę.
- Charles pierdolony Bein nie będzie kurwa czekał, więc przyłaź tu albo cie znajdę i wypatrosze.
Uśmiechnął się do recepcjonistki i oddał jej telefon.
- już tu idzie.
Powiedział nieco spokojniej. Faktycznie nie minęła dłuższa chwila i pojawił się doktorek z całą ekipą niezbędną do operacji. Spojrzał na Saanvi i skinął głową.
- od razu na blok operacyjny, za mną.
Ruszyłem za lekarzem, a Andrew cały czas mi towarzyszył.
- jeśli umrze..
Zacząłem.
- zrobię wszystko co w mojej mocy panie Bein.
Położyłem ją na łóżku i od razu zabrali ją na blok operacyjny. Wiedziałem, że nie mogę tam wejść, a kłótnia z tym pacanem by tylko przeciągnęła wszystko w czasie, a czasu nie mieliśmy. Chodziłem w tą i z powrotem przed drzwiami oddziału.
- co teraz?
Zapytał Andrew. Wiedziałem, że nie pyta o sytuację z Saanvi. Przejechałem dłonią po twarzy.
- zadzwoń do Marka, niech puści nagranie o szóstej i ma lecieć całe dwadzieścia cztery godziny. Jeśli więźniowie w ciągu tych godzin nie wrócą do pierdla, będziemy ich ścigać.
Przytaknął, wyciągnął telefon i od razu zadzwonił do naszego hakera. Każdy więzień miał nadajnik który załączał się dopiero pod skórą, jeśli któryś z nich go wyciągnął, od razu dostawaliśmy powiadomienie bo ten przestał działać i mieliśmy ostatnią lokalizację. Debili było takich kilka na początku, ale od razu zostali odjebani więc z tymi którzy teraz będą gwiazdorzyć też sobie poradzimy.
Usiadłem na krześle, oparłem łokcie o kolana i spuściłem głowę. Zaraz mnie chuj strzeli jeśli zaraz ktoś nie wyjdzie, a minęło zaledwie kilka minut.
***
Trzy godziny. Tyle trwała operacja. W końcu wyszedł lekarz. Od razu podniosłem się z krzesła, a Andrew wycelował w niego z karabinu.
- żyje.
Powiedział lekarz widząc broń.
- daliśmy jej mocne środki nasenne, przez pierwsze czterdzieści osiem godzin będzie spała, później chciałbym ją jeszcze tutaj zatrzymać kilka dni do momentu aż wyzdrowieje.
Przytaknąłem. Andrew opuścił broń, a lekarz odetchnął.
- rozumiem, że będzie sama na sali, a ja razem z nią?
Zapytałem chociaż to nie było pytanie. Taka delikatna sugestia. Andrew znów uniósł karabin i wycelował w mężczyznę.
- tak.
Powiedział i chyba się obsrał.
- nie chce innego lekarza więc cokolwiek będzie robione to masz robić to ty i chce wiedzieć wszystko co jej podajesz.
Skinął tylko głową.
- cudownie.
W końcu pielęgniarki wyszły i prowadziły łóżko z Saanvi do jednej z sal. Od razu ruszyłem za nimi, a Andrew za mną.
- posiedzę tutaj do szóstej i spadam, przywiozę ci jakieś rzeczy.
Przytaknąłem ale nic nie powiedziałem. Gdy już byliśmy na sali i pielęgniarki wyszły usiadłem na krześle obok jej łóżka, chwyciłem jej dłoń i gładziłem kciukiem.
- czy on ją.. no wiesz..
Zaczął mój kuzyn, a ja się spiąłem.
- nie wiem, nie mam pojęcia ale jeśli tak to nie będę w stanie spojrzeć jej w oczy i nie wybaczę sobie, że się spóźniłem.
Przytaknął i milczał dłuższą chwilę ale z racji, że nie potrafił siedzieć cicho zbyt długo znowu zaczął gadać.
- może to tak musiało być?
Zmarszyłem czoło i spojrzałem na niego.
- no wiesz to wszystko.. minęły dwadzieścia dwa lata, Saanvi ma dwadzieścia i może to sprawka Olivii?
Zapytał, a ja zmarszczyłem się jeszcze bardziej.
- o czym ty kurwa mówisz?
Byłem zdezorientowany.
- no wiesz, może ona ją przysłała.. wydaje mi się, że tak bo od momentu śmierci Olivii się nie śmiałeś, nawet się nie uśmiechałeś, a pojawiła się ona i wróciłeś stary ty więc może po prostu tak miało być.
Wzruszył ramionami.
- Olivia miała umrzeć, później twoi rodzice, miałeś zostać sam, Romana mieli wypuścić, a ty wprowadzić czystkę by później ją uratować i zacząć wszystko od nowa bo twój początek nie zaczął się teraz gdy Roman umarł, zaczął się w momencie gdy wszedłeś do jej domu.
Powiedział na jednym wdechu. Andrew wiedział jak poznałem się z Saanvi bo gdy jej szukałem to zdążyłem mu wszystko wyśpiewać.
- ja pierdole, nie wiedziałem, że jesteś taki..
- mądry, inteligentny?
Przewróciłem oczami.
- jebnięty kurwa, znowu oglądałeś Zaklinacz Dusz?
Skinął głową.
- no ale to nie zmienia faktu, że to jest logiczne i mądre myślenie.
- to nie myśl więcej.
CZYTASZ
PURGE
RomanceŚwiat się zepsuł czy tak naprawdę był naprawiany? Charles Bein obalił rząd, wprowadził czystkę podczas której nocą zaczynała się rzeź. Byłam mu wdzięczna ale jednocześnie go nienawidziłam. Byłam mu wdzięczna bo pierwszej nocy moi oprawcy zostali za...