28

3.8K 127 1
                                    

Saanvi.

Następnego dnia z samego rana ruszyliśmy w drogę powrotną do Waszyngtonu. Widziałam, jak Bein spina się z każdym kolejnym kilometrem i im bliżej byliśmy tym bardziej był wkurwiony.

- co się dzieje?

Zapytałam gdy została nam ostatnia godzina drogi. Miałam dość tej ciszy, a gdy wcześniej próbowałam się odezwać to mnie zbywał.

- nic się nie dzieje.

Powiedział i patrzył dalej przed siebie. Nawet na mnie nie spojrzał.

- nie jestem ślepa.

Wysyczałam bo zaczęło mnie irytować jego zachowanie. Milczał dłuższą chwilę i gdy już myślałam, że nic nie powie postanowił się odezwać.

- Thomas robił mnie w chuja przez cały czas i pracował dla Romana.

Zmarszczyłam lekko brwi.

- to ten który mnie "eskortował" do ciebie?

Pokręcił głową na boki.

- nie, to był David. Thomas do tej pory był moją prawą ręką w Waszyngtonie. Wiedział o moich wszystkich planach i to on przekazywał wszystko reszcie.

Przytaknęłam w geście zrozumienia.

- więc w czym problem? Pozbądź się go i po sprawie.

Przejechał dłonią po twarzy.

- nie rozumiesz.. nie wiem czy jest sam czy jeszcze ktoś z moich jest po jego stronie i ponoć Roman cały czas siedzi w Waszyngtonie.

Myślałam, że wcześniejsze akcje były pojebane ale teraz dopiero zaczynały się schody. Przełknęłam ślinę bo nie miałam zielonego pojęcia co zrobić w tej sytuacji.

- Alice i Garysona nie wpisywaliśmy na listę, więc wcale nie musi wiedzieć, że wiesz.. więc może po prostu rób to co robiłeś do tej pory, traktuj go jak swojego ale sprzedawaj lewe informacje i plany do których w ogóle nie dojdzie.

Zaczęłam trochę niepewnie, a on uniósł brew do góry.

- możemy też odegrać jakąś szopkę, wrócę do siebie na jakiś czas i..

- nie będziesz się podkładać, Saanvi.

Wzięłam głęboki oddech.

- jeśli Thomas cały czas miesza, to znaczy, że Roman ma cię na oku, a jeśli Roman ma cię na oku to znaczy, że prędzej czy później dowie się, o ile już nie wie, że między nami coś jest.. i wie, że to ja jestem twoim czułym punktem więc jak będzie chciał cię zniszczyć to przeze mnie.

Powiedziałam na jednym wdechu.

- powtórzę, nie będziesz się podkładać. Nie wiesz do czego jest Roman zdolny.

Przewróciłam oczami.

- masz jakiś inny pomysł?

Zapytałam, a on zacisnął palce na kierownicy.

- tak myślałam.

Odwróciłam głowę w stronę okna.

- w swoim planie nie wzięłaś pod uwagę, że nie wiemy kto jest razem z Thomasem i Romanem.

Myślałam chwilę aż mnie olśniło.

- ufasz swojemu kuzynowi i ludziom z Nowego Jorku?

Zapytałam, a on spojrzał na mnie zdezorientowany.

- tak.

Powiedział bez zastanowienia.

- tak w stu procentach?

PURGE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz