4. Preciosa

220 8 13
                                    

- Dzień dobry. - usłyszałam łagodny głos mojej mamy nad uchem.

Mruknęłam cicho i naciągnęłam kołdrę na głowę.

- Wstawaj. - tym razem kobieta nie mówiła już tak łagodnie.

Ponownie mruknęłam coś niezrozumiałego dla mnie jak i zarówno dla mamy.

Poczułam jak brunetka ściąga ze mnie kołdrę. Nie zawalczyłam już o to. Zrezygnowana położyłam się plecami do góry. Trochę niewygodna była pozycja leżenia twarzą w poduszce, ale lepsze to niż światło.

- Która jest godzina? - zapytałam w końcu.

- Siódma. Wstawaj, szkoda dnia. - powiedziała i usłyszałam dźwięk odsłoniania zasłon w moim pokoju.

- Jest siódma rano. Jest sobota. Ja mam kaca i ty mnie jeszcze budzisz? - warknęłam do poduszki.

- Trzeba było tyle nie pić. - stwierdziła.

- Wcale tyle nie piłam. - zdążyłam wytrzeźwieć w momencie, w którym zgubiłam Sofię. A właśnie. Sofia.. Miała napisać gdy wróci do domu.

- Miałam z ojcem powiedzieć Ci coś ważnego, ale skoro nie chcesz.. - powiedziała. To był podstęp. To był walony podstęp i bardzo dobrze o tym wiedziałam, jednak zaciekawiła mnie tym. I tak miałam już wstawać, zobaczyć czy Sofia napisała, ale byłam ciekawa co tam interesującego moja mama wymyśli.

- Mów dalej. - mruknęłam.

- Jak zejdziesz na dół to się dowiesz. - powiedziała tajemniczo i wyszła z mojego pokoju.

Aha. Podeszła mnie.

Podniosłam się powoli na rękach. Strzeliło mi w kręgosłupie i w łokciach. Od zawsze tyle kości mi strzelało, przy najmniejszym ruchu. Brakowało mi po prostu kolagenu.

Przeciągnęłam się na tyle, na ile pozwalała mi moja aktualna pozycja, po czym spojrzałam na ekran mojego telefonu. Właśnie się odpalił, przez jedno z powiadomień z wiadomości.

3 nieprzeczytane wiadomości od: Sofia.

Mruknęłam cicho i chwyciłam za urządzenie. Usiadłam na łóżku i odblokowałam telefon, żeby spokojnie przeczytać najciekawsze wiadomości.

Kliknęłam w wiadomości od przyjaciółki. Byłam ciekawa jak dotarła do domu.

Sofia: Jeatem w domu jak fos
Sofia: Enoz mnie odwiozl
Sofia: Jetz dobzre chyab przujadz do mnie jutro rano to obgadamy wsyztsko

Szybko odczytałam się z tych hieroglifów i nawet zdziwiłam, jak dobrze Sofia potrafiła pisać pod wpływem.

Popatrzyłam na kolejne powiadomienia z wiadomości.

1 nieprzeczytana wiadomość od: Twój Bóg.

Chwilę musiałam się zastanowić, kto to był, a potem przypomniałam, sobie jak Aaron wczoraj zabrał mi telefon w aucie i wszystko było jasne.

Twój Bóg: Zostawiłaś u mnie w samochodzie torebkę preciosa.

Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu mojej torebki, żeby upewnić się, że chłopak ma racje. Faktycznie nigdzie jej nie było.

Ponownie przeczytałam wiadomość skupiając się na ostatnim słowie.

Preciosa..

Co to do jasnej cholery znaczy.

Wróciłam myślami do pierwszej części wiadomości i wystukałam odpowiedź.

Aurora: Spotkamy się dzisiaj, żebyś mi ją oddał?

Odłożyłam telefon na stolik nocny i wstałam z łóżka, żeby się ogarnąć. Tak, zainteresowały mnie słowa mamy. A ze względu na to, że miała to być poważna rozmowa, wybrałam szare dresy i pierwszą lepszą koszulkę oversize.

Przejrzałam się w lustrze i oceniłam mój dzisiejszy ubiór na bardzo elegancki. Omińmy potargane włosy i rozmazany makijaż, którego nie miałam wczoraj czasu zmyć. Udałam się do łazienki, żeby poprawić to co wczoraj ucierpiało. Z racji, że nie umiałam znaleźć innych kosmetyków (nie chciało mi się szukać), pomalowałam tylko rzęsy i zeszłam na dół.

- To co chcieliście mi powiedzieć? - zapytałam schodząc już ze schodów.

- Że śniadanie jest gotowe. - zaśmiała się mama i podała mi talerz z dwoma tostami z bekonem i jajkiem sadzonym.

- Przepysznie. - mruknęłam do niej i wzięłam talerz siadając przy moim zarezerwowanym siedzeniu zaraz obok siostry.

- Naprawdę chcieliście mi powiedzieć tylko, że jedzenie jest gotowe? - zapytałam patrząc na mamę i tatę stojących w kuchni.

- Dokładnie tak. Kto wcześnie wstaje temu pan Bóg daje. - powiedziała i przybiła piątkę z tatą. Od razu skojarzyłam to sobie z Aaronem i skarciłam się za to w myślach.

- Tak na marginesie, nie wiedziałem, że Uber jeździ Ferrari SF90 Stradale. - powiedział mój tata, a ja spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami.

- Zostawię to bez komentarza. - odpowiedziałam i wzięłam gryza tosta. Resztę śniadania spędziłam w ciszy słuchając wiadomości lecących z telewizora i przysypiając.

Naprawdę nie wiem, kto normalny wstaje w sobotę o siódmej rano, ale skoro ja mam cierpieć, to niech przynajmniej nie będę sama.

- Idę do Sofii. - oświadczyłam i odniosłam talerz do zlewu po czym pobiegłam na górę po telefon. Zignorowałam wiadomość od przyjaciółki, że zaraz się zarzyga i zbiegłam z powrotem na dół i zaczęłam zakładać buty. Wyszłam szybko z domu i ponownie spojrzałam na ekran telefonu. Gdy za pierwszym razem na niego patrzyłam, widziałam wiadomości od Aarona więc, teraz był najwyższy czas, żeby od niego odczytać.

Twój Bóg: Dziś odpada. Jutro też. Może w poniedziałek po szkole?

Aurora: Może być.
Aurora: Muszę zmienić nazwę twojego kontaktu.

Schowałam telefon do kieszeni idealnie pod domem przyjaciółki.

- Dzień dobry! - krzyknęłam na cały głos wchodząc do domu.

- Dzień dobry - odpowiedział mi głos mamy Sofii ze środka domu. Ściągnęłam buty i weszłam do środka rozglądając się po salonie. Nikogo nie znalazłam wzrokiem, więc pewnie mama Sofii znajdowała się pralni pod schodami prowadzącymi na górę, do pokoju mojej przyjaciółki. Tam się właśnie skierowałam.

***

Taki trochę luźniejszy rozdział.

Do zobaczenia miśki <3

Tamtego WieczoruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz